[sam id=”24″ codes=”true”]Motocyklowa przyczepka jest jednym z wynalazków, które wzięły się z całkowitego braku zrozumienia idei motocyklowej frajdy. Konstruktor Spincargo każe sobie w dodatku płacić za swój wynalazek krocie.
Zdarzają się użytkownicy motocykli, którzy, choć nie przepadają za jazdą motocyklem czują, że jednoślady są cool. Widzą, że motocykliści to w większości fajni, uśmiechnięci ludzie, otwarci na świat i potrafiący cieszyć się z byle zakrętu.
[sam id=”11″ codes=”true”]
A jednak ich brak rozumienia motocykla jako narzędzia frajdy prowadzi do tworzenia koszmarnych wynalazków – ot, na przykład motocyklowej przyczepki Spincargo. Choć akcesorium takie pasuje motocyklowi jak piwny brzuch modelce, konstruktor stworzył dla swojego wynalazku całą filozofię.
Zmyślna konstrukcja oparta na lekkiej rurowej ramie mogłaby nas nawet zachwycić, gdyby nie jeden istotny fakt – została stworzona do pojazdu, który służy do dostarczania frajdy. Równie dobrze można by przyczepić podobny wynalazek do snowboardu lub szybowca.
O całkowitym oderwaniu twórcy Spincargo od rzeczywistości najdobitniej świadczy cena, jaką zaproponował on na portalu Kickstarter, śmiałkowi, który chciałby wejść w posiadanie przyczepki: 5 tysięcy dolarów. Jak dotąd
szalonemu ambitnemu twórcy udało się zebrać… 11 dolarów.
Kompletnie się z Wami nie zgadzam. Taka przyczepa jest wręcz rewelacyjna. Widać że autor nie ma pojęcia o jeździe w terenie. To co najbardziej ogranicza człowieka na moto w terenie to WAGA jego motocykla a dokładnie nacisk na koła które zapadają się w byle piasku. Rozłożenie masy bagażu na 3 a nie 2 koła powoduje że zdecydowanie poprawia się trakcja motocykla. Przyczepa ma bardzo nisko położony środek ciężkości i mocowanie do motocykla co jak widać w niewielkim zakresie wpływa na jego jazda i zachowanie. Owszem przyczepa ogranicza jeźdźca – np ciężko z nią skakać czy wjechać pod 70-80 stopniową górkę ale to ma znaczenia w lekkim i średnim terenie. Przyczepa powinna sprawić że podróż s tanie się łatwiejsza i dostarczy więcej fun’u a nie mniej bajkerowi.
…twórca tego „wynalazku” za 5 koła papieru musiał się z pierwotniakiem na mózgi pozamieniać. Choć osobiście nigdy nie zdecydowałbym się na zakup podobnego gadżetu rozumiem istotę posiadania pow. w związku z czym nie do końca zgadzam się z autorem. Nie każdy podróżuje turystykiem przyodzianym w kufry, nie każdy lata solo, dwu tygodniowy urlop lekkim motocyklem z namiotami oraz plecaczkiem na tylnym siedzeniu w pełni uzasadnia posiadanie czegoś takiego z czym osobiście miałem już styczność w jednym z urlopowych wojaży. W tym konkretnym przypadku chodzi mi bardziej o samą konstrukcję(pomijam cenę)
, jej szpetotę oraz ignorancje i głupotę techniczną,- mianowicie : mocowanie do osi tylnego wahacza znacznie zwiększa tzw. masę nieresorowalną co ma ogromny wpływ na prowadzenie motocykla, coś co często wytykane jest motocyklom napędzanym wałem biorąc pod uwagę jego masę, masę dyfra oraz korpusu itd. – znawcy wiedzą o co chodzi. Widziałem podobne przyczepki, lekkie, zgrabne, hermetycznie zamykane, chroniące od deszczu wykonane z włókien szklanych i pomalowane pod kolor sprzęta, zawsze jednak mocowane do „karoserii” moto,- nigdy w taki sposób, nigdy tak brzydkie i tak drogie … .
Sama idea jest w miarę dobra i jeśli nie skaczemy przez wąwozy czy inne sztuki powietrzne to nawet w średnio ciężki teren taka przyczepka mogłaby się przydać. Kto jeździ enduro z całym majdanem a (dla skatowania siebie i maszyny) na dodatek z plecaczkiem ten wie co oznacza każdy kilogram dobytku skutecznie dobijający zarówno zawieszenie jak i psyche. Minusem jest, w tym przypadku to, co napisał kolega easyFJR – wykonanie, nieszczelność oraz niefortunny punkt mocowania. Wygląda mi to na próbę dostosowania do motocykla przyczepki rowerowej.