28-letni kaskader zginął w amerykańskim stanie Waszyngton, po rozbiciu się podczas próby pobicia rekordu świata w najdłuższym skoku motocyklem z rampy. Alex Harvill zginął w wypadku podczas treningu, który odbywał się w czwartek rano.
Alex planował skoczyć na odległość 107 metrów, bijąc rekord świata, na oczach widzów podczas pokazu Moses Lake Airshow.
Lokalna gazeta, Columbia Basin Herald, podała, że Harvill został przerzucony przez kierownicę, a podczas wypadku z jego głowy spadł kask. Organizatorzy Moses Lake Airshow początkowo przekazali mediom, że Harvill został zabrany do szpitala z licznymi obrażeniami, ale rzecznik lokalnej policji niedługo po tym przekazał smutną wiadomość o śmierci zawodnika.
„Nasze najgłębsze wyrazy współczucia kierujemy do rodziny, przyjaciół i bliskich Alexa” – powiedział przedstawiciel biura szeryfa hrabstwa Grant.
Żona śmiałka, Jessica, która była obecna na pokazie lotniczym z synami, powiedziała przed katastrofą, że Alex spędził ostatnie dwa tygodnie przygotowując się do wyczynu kaskaderskiego, ale jeszcze nie przeskoczył zakładanego dystansu przed pierwszą, tragiczną próbą w czwartek.
Harvill był zawodnikiem motocrossowym i był dwukrotnym rekordzistą świata w skokach motocyklowych. Pracował również na farmie, a wśród swoich inspiracji wymieniał kaskadera Evela Knievela.
Na Instagramie podzielił się swoją ekscytacją związaną z budowaniem rampy do ostatniej próby bicia rekordu.
Wyświetl ten post na Instagramie.
W wywiadzie udzielonym organizatorom Moses Lake Airshow w zeszłym miesiącu, Harvill powiedział, że przez całe życie kochał motocykle i dorastał ćwicząc skoki na wydmach, na których odbywała się impreza.
Wyświetl ten post na Instagramie.
28-latek był żonaty, a jego żona niedawno urodziła ich drugiego syna. Zbiórka funduszy GoFundMe, mająca na celu wsparcie rodziny, zebrała już prawie 40 000 $.