Z racji tego, że najważniejsze zawody, w których wystartować miał w tym roku Budziach, R3 Cup zostały odwołane, Michał postanowił wystartować dosłownie we wszystkich możliwych wyścigach, które odbywały się na rodzimym podwórku. W ubiegły weekend #36 wystartował w Mistrzostwach Polski Supermoto, kończąc swój debiut na najniższym stopniu podium.
Michał wystartował na podwarszawskim torze w Słomczynie w Mistrzostwach Polski Supermoto na pożyczonym motocyklu Husqvarna FS 450 i zaliczył słodko gorzki debiut. Szybka symbioza z motocyklem skutkowała imponującym tempem w klasie C4 (brak terenu), co pozwoliło ukończyć kwalifikacje na trzeciej pozycji. Pierwszy wyścig to była prawdziwa wojna pomiędzy zawodnikami i pokaz ogromnych umiejętności. Finalnie Budziach zakończył pierwszy start na drugiej pozycji, przekraczając linię mety tuż za tylnym kołem zwycięzcy.
Wraz z ukończeniem pierwszego wyścigu, słodki debiut zaczął mieszać się z gorzkim posmakiem za sprawą awarii tylnego amortyzatora, który znacznie pogorszył przyczepność tyłu. Drugi wyścig Michał ukończył na 5 pozycji, co pozwoliło mu zakończyć całe zawody na 3 pozycji.
– To była naprawdę świetna przygoda. Bardzo lubię jazdę na motocyklach supermoto, a nawet kilka razy miałem okazje trenować na takich sprzętach. Jak pojawiła się szansa startu w zawodach, byłem bardzo podekscytowany. Dziękuje wszystkim, którzy umożliwili mi udział w drugiej rundzie Mistrzostw Polski. Szkoda tego drugiego wyścigu, ale na usterki jednak nie mamy wpływu. Pomimo tego cieszę się, że finalnie stanąłem na podium. To na pewno nie były moje ostatnie zawody supermoto – komentuje Michał Budziaszek.
Mamy nadzieję, że Budziach dotrzyma słowa i będziemy jeszcze oglądać jego wyścigi na motocyklach supermoto, które zwieńczone będą najwyższym stopniem na podium. Brawo Michał!