Starsza kobieta, która w 2019 roku wjechała autem w kolumnę motocyklistów na drodze krajowej nr 36 między Lubinem a Prochowicami, właśnie usłyszała wyrok w tej sprawie. Jest on rażąco łagodny, zwłaszcza biorąc pod uwagę uporczywe nieprzyznawanie się do winy i całkowity brak skruchy oskarżonej, a także fatalny stan techniczny prowadzonego przez nią samochodu.
Do tragedii doszło 14 września 2019 roku, w ciepły i słoneczny dzień. 79-letnia wtedy Zofia K. na prostym odcinku drogi zjechała nagle na przeciwny pas, wprost na nadjeżdżającą kolumnę dziesięciu motocyklistów. Uderzyła przodem w kilka pierwszych motocykli, a kolejne wpadły na obrócone w poprzek drogi auto. Jeden z motocyklistów zginął na miejscu, ośmiu odniosło obrażenia, w tym jeden bardzo poważne.
Badający sprawę biegli ustalili, że fatalny manewr miał wszelkie znamiona dekoncentracji kierującej autem. Ponadto badanie stanu technicznego auta wykazało, że miało ono niesprawny układ kierowniczy, a stuki i ściąganie w bok, wymagające ciągłej korekty toru jazdy, musiały być wyczuwalne o wiele wcześniej.
Kobieta została oskarżona o nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, groziło jej od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia. Od początku nie przyznawała się do winy, twierdząc, że auto było sprawne i świeżo po przeglądzie. Ponadto przekonywała, że to motocykliści wjechali w nią, a nie ona w nich. Dodatkowo, wiedząc już, że jeden z uczestników wypadku zginął, następnego dnia wyjechała do sanatorium na wypoczynek, jakby nic się nie stało. Po przedstawieniu opinii biegłych wysłała jednak list z przeprosinami do poszkodowanych w tym wypadku. Wygląda jednak na to, że nie była to skrucha, tylko przemyślane działanie w kierunku złagodzenia wyroku.
A ten rzeczywiście okazał się łagodny. Sąd w Legnicy skazał 83-letnią dziś kobietę na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu i orzekł 10-letni zakaz prowadzenia pojazdów. Wyrok nie jest prawomocny, a oskarżona nie pojawiła się na jego ogłoszeniu.