Jesienią tego roku czekają nas kolejne wybory parlamentarne. Widać, że szykuje się ostra walka o każdy głos, ponieważ po latach dokręcania śruby polskim kierowcom nagle pojawiło się coś na kształt niespodziewanego prezentu. Bardzo możliwe, że powróci kasowanie punktów karnych co rok, a nie jak teraz co dwa lata, a do tego ich liczbę będzie znów można zredukować na specjalnych, płatnych kursach.
O tej dosyć nietypowej i budzącej duże kontrowersje sprawie informuje od wczoraj portal brd24.pl. Na wtorkowym posiedzeniu sejmowej Komisji Infrastruktury dyskutowano o założeniach nowelizacji przepisów, zwanej potocznie „Lex Uber”. Jej głównym celem jest uregulowanie rynku płatnych przewozów pasażerskich, a przede wszystkim zwiększenie bezpieczeństwa klientów, głównie kobiet, które bywają celem zaczepek a nawet gwałtów dokonywanych przez kierowców.
W sprawozdaniu z obrad komisji, które trafiło do Sejmu, w tajemniczy sposób znalazły się dwa zapisy, które nie były nawet konsultowane w czasie posiedzenia i nie dotyczą głównego tematu planowanej nowelizacji. Wygląda na to, że członkowie komisji przepuścili je bez czytania. Pierwszy z nich zmniejsza okres obowiązywania zgromadzonych punktów karnych z dwóch lat do jednego roku. Drugi przywraca możliwość odpisania sobie raz na pół roku sześciu punktów poprzez udział w specjalnym płatnym szkoleniu, organizowanym przez miejscowy WORD. Czyli krótko mówiąc, jest to powrót do dobrze znanych rozwiązań.
Jaki można dostać najwyższy, rekordowy mandat? Najdroższe mandaty według taryfikatora 2023
Bardzo możliwe, że na wprowadzenie tych zmian naciskały z jednej strony firmy transportowe, dla których długi okres ważności punktów karnych u zatrudnionych kierowców i brak możliwości ich redukcji stał się poważnym problemem. Z drugiej można podejrzewać dyrekcje poszczególnych Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego, które po zlikwidowaniu kursów redukujących punkty straciły jedno ze źródeł dochodów. Po trzecie w końcu, jesienią odbędą się wybory parlamentarne, które dla rządzącej od lat opcji politycznej są swoistym „być albo nie być”. Pula głosów niezadowolonych obecnie kierowców może być nie do przecenienia.
Zagrożenie czy normalność?
Póki co – to stan na dziś, 13 kwietnia – posłowie partii rządzącej nie zdołali przepchnąć nowelizacji w Sejmie. Projekt wrócił do komisji, której członkowie nie odrzucili jednak „bonusowych” poprawek. Zobaczymy, jak ta sprawa potoczy się dalej. Redaktorzy portalu brd24.pl w typowy dla siebie sposób grzmią, że to zamach na bezpieczeństwo Polaków na drogach. W komentarzach czytelników nie brakuje natomiast opinii zupełnie odwrotnych, że jest to przynajmniej częściowy powrót od zamordyzmu do względnej normalności.