To może być model, który naprawdę zdrowo namiesza na rynku. W końcu łączy w sobie dwa bardzo popularne nurty – klasykę i adventure. A do tego ma być niedrogi i znacznie mocniejszy od poprzednika. Nowe retro enduro marki Royal Enfield jest już gotowe do wejścia na rynek, a na zdjęciach wygląda bardzo obiecująco.
Obecny w sprzedaży od kilku lat Royal Enfield Himalayan 411 ma niemal wszystko, by skraść serca offroadowych podróżników o skłonnościach do nostalgii. Ciekawą formę, okrągłą przednią lampę, wydajne podwozie, wygodną kanapę i dużo miejsca do przytroczenia bagażu. Pewnym minusem, dla wielu nie do przeskoczenia, jest natomiast jego chłodzony powietrzem silnik. Jest on przyjazny i oszczędny, ale po prostu za słaby. Niecałe 25 KM mocy wystarczy do spokojnego toczenia się po lokalnych drogach i szutrowych duktach, ale do dalszej turystyki przydałoby się coś więcej.
I to „coś więcej” właśnie nadchodzi. Royal Enfield przygotował bowiem następcę tego modelu, czyli Himalayana 450. Ma on na pokładzie podstawowe ulepszenie, czyli nowy, tym razem chłodzony cieczą silnik o mocy niemal 40 KM. Obiektywnie to wciąż niespecjalnie dużo, ale w ramach kategorii A2 już bardzo przyzwoicie, a w lekkim terenie zupełnie wystarczająco. Jednostka ta będzie teraz również elementem nośnym podwozia. Zmodyfikowano również zbiornik paliwa, który ma teraz bardziej zaokrąglony kształt, oraz kanapę. Tylny bagażnik dostosowano do montażu centralnego kufra.
Zachowano lubiane cechy, takie jak szprychowe koła z frontem w rozmiarze 21”, duże skoki zawieszeń (obecnie 200/180 mm) i prześwit (obecnie 220 mm), a także ogólną stylistykę retro. Przedni reflektor świeci teraz w technologii LED i wygląda na to, że został „podebrany” z modelu Super Meteor 650. Nie zabraknie oczywiście wyświetlacza nawigacji Tripper.
Co ważne, nowy Himalayan 450 ma być lżejszy od aktualnego modelu, który w pełni zatankowany waży 199 kg. Spodziewamy się pewnego wzrostu ceny (obecnie ok. 27 tys. zł), ale nie powinien on być drastyczny. Na stronie indyjskiego portalu Motoroids pojawiły się szpiegowskie zdjęcia egzemplarza przedprodukcyjnego. Naszym zdaniem wygląda naprawdę fajnie.
Nowy Himalayan 450 nie jest jedyną nadchodzącą premierą w stajni Royal Enfield. Indyjska firma zarejestrowała bowiem nazwę handlową Guerilla 450. Otrzyma ją prawdopodobnie naked, napędzany tym samym silnikiem co nowy Himalayan. Jest to zgodne z zapowiedziami zarządu firmy, który chce w ciągu najbliższych siedmiu lat mocno odświeżyć ofertę i zaprezentować aż 28 nowych modeli. Mocno kibicujemy tej marce, bo testowane przez nas do tej pory motocykle dały nam bardzo dużo frajdy!
Osadzenie silnika jako elementu nośnego ramy to mocny downgrade 😟