Komisja Europejska rozważa zaklasyfikowanie związków litu jako substancji toksycznych i nadanie im statusu, który mocno utrudni obrót i wykorzystanie ich w przemyśle. Głównym powodem jest troska o zdrowie obywateli, natomiast skutkiem ubocznym mogą być wielkie trudności dla europejskich producentów ogniw litowo-jonowych. W skrajnym przypadku może to całkowicie zatrzymać elektryfikację środków transportu.
O tym, że planowana zielona rewolucja wcale nie jest zielona, napisano już wiele. Do powszechnie znanych już kwestii, takich jak ograniczone możliwości produkowania rzeczywiście czystej energii elektrycznej czy rabunkowa i wysoce szkodliwa dla środowiska polityka wydobywania pierwiastków niezbędnych do produkcji baterii doszła jeszcze jedna. Okazuje się, że stosowane przy produkcji baterii sole litu są wysoce szkodliwe dla zdrowia i już wkrótce mogą oficjalnie zostać zaklasyfikowane jako toksyczne.
Bosch rezygnuje z rozwoju pojazdów elektrycznych, bo nie mają sensu
Chodzi o węglan, wodorotlenek i chlorek litu, które używane są nie tylko do wytwarzania akumulatorów, ale też w innych dziedzinach przemysłu, m.in. farmaceutycznym czy w budownictwie. Przykładowo, węglan litu używany jest jako lek łagodzący objawy niektórych niektórych chorób psychicznych. Niestety, zgodnie z wynikami niedawnych badań naukowych, związki litu są też powiązane z występowaniem wad rozwojowych u dzieci. Są niebezpieczne dla kobiet w ciąży i karmiących piersią oraz ich potomstwa.
Rykoszet
W związku z tym Komitet ds. Oceny Ryzyka Europejskiej Agencji Chemikaliów (ECHA) zaproponował, by wymienionym trzem związkom litu nadać kategorię 1A, jako niebezpiecznym dla rozrodczości człowieka. Może za tym pójść kolejny krok, czyli nadanie tym substancjom statusu SVHC (Substances of Very High Concern), czyli wzbudzających szczególne obawy. Byłoby to ogromne utrudnienie biurokratyczne i praktyczne dla firm stosujących sole litu w swojej działalności, głównie dla producentów baterii do pojazdów elektrycznych.
W praktyce kategoria 1A nie oznacza zakazu stosowania związków litu, jednak na produktach go zawierających będzie musiała się pojawić informacja o możliwych szkodliwych skutkach dla zdrowia. W świecie, gdzie informacja i opinia publiczna są potęgą, może to oznaczać zwiększenie nacisków na usunięcie procesu produkcyjnego ogniw litowo-jonowych z Europy. Będzie to fatalne również dla naszej gospodarki, bowiem Polska jest jednym z największych producentów tych elementów. Sytuacja ta będzie natomiast wielką korzyścią dla Chin, które mogą stać się wręcz światowym monopolistą.
A może…
Nie brakuje również teorii spiskowych mówiących, że unijni urzędnicy celowo rzucają powszechnej elektryfikacji dyskretne (póki co) kłody pod nogi. Wiedzą już bowiem, że osiągnięcie przyjętych założeń jest niemożliwe i chcą wyjść z tej sytuacji z twarzą. Pojazdy elektryczne są i prawdopodobnie pozostaną zbyt drogie dla większości społeczeństwa, a do tego walorami praktycznymi nigdy nie dorównają spalinowym. Zobaczymy, co wydarzy się dalej. Głosowanie nad statusem 1A dla związków litu zaplanowano na jesień tego roku.
Zdjęcie tytułowe: Handtmann Systemtechnik GmbH & Co. KG / Wikimedia Commons