Czy w niedalekiej przyszłości zdamy egzamin na prawo jazdy bez obecności egzaminatora? Microsoft udowadnia, że jest to możliwe i prezentuje swój nowy system HAMS.
Większość osób, z którymi wspominacie swój egzamin na prawo jazdy twierdzi, iż był to jeden z najgorszych i najbardziej stresujących momentów w ich życiu. Ja również zaliczam się do tego grona, ty pewnie też, drogi czytelniku. Prawdą jest jednak, że moje odczucia opieram na tym co zdarzyło się 13 lat temu, świat idzie do przodu i być może się coś zmieniło. Może teraz egzaminatorzy są przyjemni, a kursanci wyluzowani i z uśmiechem czekają na swoją kolej… Raczej wątpię.
Firma Microsoft zauważyła ten problem i wzięła sprawy w swoje ręce. Tworzy system o nazwie HAMS (Harnessing AutoMobiles for Safety), który przy pomocy smartfona ma zastąpić mało przyjemnego pana egzaminatora prawa jazdy.
Zapytacie jak to możliwe? Sprawa jest dość prosta, bo załatwia ją, jak ostatnio praktycznie wszystko, smartfonowa aplikacja. Telefon musi być umiejscowiony na przedniej szybie (tak jak w przypadku kiedy używamy nawigacji). System aktywuje obie kamery telefonu, czyli widzi i nas i to co się dzieje na drodze. Aplikacja dodatkowo korzysta z modułu GPS (zbiera dane o prędkości poruszania się pojazdu) jak również z akcelerometru, który ocenia naszą płynność jazdy.
Całość brzmi dość banalnie prawda? Jednak trzeba zadać sobie pytanie kto będzie panował nad bezpieczeństwem osoby zdającej egzamin jak również nad innymi uczestnikami ruchu drogowego? Nie jest to problem nie do rozwiązania gdyż na horyzoncie widzimy samochody autonomiczne. Wyposażone w odpowiednie systemy, czujniki, które będą asystować nam podczas jazdy, czy zatrzymają auto w razie wykrycia zagrożenia – brzmi to całkiem sensownie i realnie. Tylko system ten musiałby być trochę poważniejszy, bo jednak aplikacja na telefon w tych czasach nie brzmi już poważnie.
Możliwe, że tak będzie wyglądać przyszłość WORD-ów. Może wtedy procent zdawalności się zwiększy. Osoba egzaminowana będzie mogła skupić się tylko na jeździe, a nie na tym, by robić dobre wrażenie na „panu z wąsem”, który akurat na nasze nieszczęście ma dzisiaj zły dzień.
Lecz pamiętajmy, że czynnik ludzki też może często działać na naszą korzyść i ten sam pan, którego się tak obawialiśmy, może przymknąć oko na nasze niedoskonałości podczas jazdy, a HAMS, zupełnie jak fotoradar, może nie być taki pobłażliwy.
Czy podobne urządzenie w przyszłości może trafić także na egzaminy prawa jazdy kategorii A? Czas pokaże, w końcu motocykle też mogą być w pełni autonomiczne.