Czystość, prostota i piękno – tak w skrócie można scharakteryzować przygotowany przez Max Hazan Motorworks custom Ironhead. Zbudowany bez żadnych kompromisów motocykl zniewala surowym, lecz finezyjnym pięknem.
Tylko dwa elementy tego motocykla nie zostały wykonane przez tunera: silnik i koła. Pozostałe części tej zadziwiającej maszyny o nazwie Ironhead stworzono w warsztacie tuningowym Max Hazan Motorworks.
Właściciel warsztatu, Max Hazan, chciał za wszelką cenę uniknąć kompromisów. Dlatego właśnie uznał, że najlepszym sposobem na osiągnięcie założonego celu będzie stworzenie potrzebnych elementów od podstaw.
Na pierwszy ogień poszło zawieszenie przednie. Max zastosował tu niezwykle zawiły system połączeń. Przedni widelec sposobem znanym tylko konstruktorowi jest amortyzowany przy pomocy umieszczonych pod zbiornikiem paliwa sprężyn i amortyzatora zamontowanego pod reflektorem. Pomimo zawiłości konstrukcji wygląda to prosto i schludnie.
Prostota jest widoczna także w każdej innej części motocykla. Nie znajdziemy tutaj dyndających przewodów ani innych bezładnych elementów, które zaburzałyby harmonię konstrukcji. Drewniane siedzisko osadzone na jednej symbolicznej sprężynie nie będzie z pewnością komfortowym rozwiązaniem podczas dalekich podróży, jednak z estetycznego punktu widzenia pasuje do tego motocykla jak nic na świecie.
Koła o średnicach 30 i 31 cali obute w opony z przedwojennego samochodu nadają tej subtelnej maszynie trochę zadziorności. Sporym zaskoczeniem jest niemal symboliczna waga Ironheada: 136 kg.