Tracer 700 na rok 2020 zmężniał, przybrał w gadżety, stał się turystykiem z krwi i kości. A że moc to tylko 75 KM? Konia z rzędem temu, komu większa moc potrzebna jest w codziennym użytkowaniu, czy na większości tras w najeżonej fotoradarami Europie.
Tracer 700 był dotąd gorszym bratem Tracera 900. Tam – tryby jazdy, regulowane zawieszenie, kolorowy wyświetlacz, tutaj – po prostu przyzwoity, choć biedny sprzęt. Yamaha postanowiła dodać trochę prestiżu skromnemu turystykowi. Nie jest to w końcu zły sprzęt – ma bardzo dobry, dwucylindrowy silnik rzędowy o mocy 75 KM, a pozycja za kierownicą jest chyba lepsza niż w Tracerze 900.
Poprawiono i zmodyfikowano kilka detali – programy sterowania wtryskiem paliwa i zapłonem konstrukcję kolektora dolotowego i wydechu oraz, być może przede wszystkim zawieszenie, które teraz ma pewien zakres regulacji. W poprzedniku brak możliwości regulacji nastawów zawieszenia był chyba największą bolączką.
Zmienił się także sposób regulacji szyby – teraz łatwo zrobić to jedną ręką – świetny patent kiedy zaczyna padać deszcz. Nie trzeba się zatrzymywać. Nowy Tracer 700 otrzymał wreszcie kolorowy wyświetlacz, który, choć nie jest może smartfonem, to z całą pewnością cieszy oko i wreszcie pozwala się obsługiwać przyciskami przy manetce.
Niewątpliwie na plus trzeba zaliczyć przeprojektowany kształt owiewek, który ciekawie nawiązuje teraz do flagowej R-jedynki. Długodystansowców ucieszy bardziej komfortowa kanapa.
Nowy Tracer 700 w malowaniach Icon Grey, Sonic Grey i Phantom Blue dostęny będzie w marcu 2020 r.