Motor Show – największa motoryzacyjna impreza w Polsce właśnie się zakończyła. Choć w halach Międzynarodowych Targów Poznańskich nie brakowało atrakcji, zamiast euforii wyraźnie czuć było niezręczną atmosferę.
Poznańskie targi pod względem organizacyjnym to górna półka – nowoczesne hale targowe, czyste toalety i przyzwoity catering pozwalały miło spędzić czas. Tradycyjnie dla imprez motocyklowych nie zabrakło oczywiście wspaniałych hostess, które nieco znudzone od niechcenia muskały prezentowane maszyny.
[sam id=”11″ codes=”true”]
Wśród nowości było parę maszyn, które powodowały szybsze bicie serca. Najważniejszą premierą był z pewnością debiutujący w Polsce Indian, który na żywo nie robi tak potężnego wrażenia jak na zdjęciach. Imponujące wymiary i wszechobecne frędzle, w które wyposażona była prezentowana wersja Vintage wywoływały raczej pobłażliwe uśmiechy niż okrzyki zachwytu.
Ogromnym zainteresowaniem cieszyło się stoisko Harleya-Davidsona, który po raz pierwszy wystawiał się w Polsce jako firma – dotychczas rolę wystawców przejmowali dealerzy regionalni. Ogromne stoisko było wprawdzie ubogie w hostessy, ale w zamian za to miłośnicy gulgotu mogli podziwiać ogromną liczbę motocykli rodem z Milwaukee. Wśród gęsto zaparkowanych maszyn nie zabrakło nowiutkiej Electry Glide z Projektu Rushmore, wyposażonej w chłodzony cieczą silnik.
Największe zaskoczenie wywołało stoisko polskiego Rometa, gdzie pojawiło się mnóstwo znakomitych jednośladów – (mocno) inspirowane klasycznymi liniami Vespy i Isetty skutery Retro, dwa przystosowane do bezdroży motocykle ADV150 i Z175 (ich testy przeczytacie już wkrótce na naszym portalu) oraz nowość – bardzo fajny chopper Johnny Pag. Ofensywa Rometa robi wrażenie.
Na wysokości zadania stanęło BMW, którego stoisko wręcz kipiało modelami. Każdy mógł z bliska obejrzeć większość motocykli spod znaku śmigła, dotknąć detali, zasiąść na kanapie. Największe tłumy zgromadziły się wokół sporttowego S1000RR, turystycznego R1200GS i ultraluksusowego K1600GTL Exclusive. Oprócz standardowego stoiska, fani niemieckiej marki mogli podziwiać efekty pracy tunerów prezentowane w zainscenizowanym warsztacie.
[sam id=”11″ codes=”true”]
Sporym zainteresowanie cieszyło się dość surowo urządzone stoisko Yamahy – głównie za sprawą modelu MT-07, który przyciągał tłumy młodych miłośników motocykli. Nieco mniejszy ruch panował na stoisku dealera Triumpha, Ducati i KTM, choć i tutaj trudno było o chwilę odpoczynku od błyskających co chwilę fleszy.
Dość ubogo wyglądała oferta producentów akcesoriów i odzieży. Na wysokości zadania stanęła tradycyjnie Modeka, na której stoisku można było porozmawiać z podróżnikiem Tobiaszem Kukiełą, obejrzeć jego motocykl i zapoznać się z ofertą nowej marki odzieży – Dane.
Mimo dość luźnej atmosfery, wyraźnie czuć było na poznańskiej imprezie pewną niezręczność. Wysokie ceny większości prezentowanych motocykli (np. za Indiana trzeba zapłacić ponad 100 tysięcy zł) odstraszały zwiedzających. Motor Show miał zatem dla wystawców znaczenie wyłącznie prestiżowe, był okazją do prężenia muskułów a w ostateczności do zaznaczenia własnej obecności na trudnym motocyklowym rynku.
Jak śpiewał niegdyś Freddie Mercury „moje serce jest złamane, mój makijaż starty, ale na twarzy wciąż trwa uśmiech. Przedstawienie musi trwać”.
To tylko motocykle były? Żadnych kobiet? Masakra :)