Właśnie zakończyły się zmagania na torze Portimao, otwierające tegoroczny sezon MotoGP. Po pierwszym weekendzie możemy stwierdzić, że zmiany w harmonogramie i sobotni wyścig sprinterski były pod względem jakości widowiska bardzo dobrym pomysłem. Pecco Bagnaia zdobył w tej rundzie komplet punktów – aż 37!
Tor Autódromo Internacional do Algarve w portugalskim Portimao jest jednym z najtrudniejszych technicznie i najbardziej emocjonujących obiektów w całym kalendarzu MotoGP. Duża w tym zasługa jego położenia na mocno pofalowanym terenie. Dzięki temu zawodnicy jeżdżą nie tylko po zakrętach, ale też często podjeżdżają pod wzniesienia i wręcz spadają z nich, ze szczytową prędkością w okolicach 350 km/h dla klasy królewskiej. Prawdziwy rollercoaster!
Pierwszy wyścig Sprint w historii MotoGP za nami. Ogromne emocje w Portugalii!
Moto3 – na łokcie
Pierwszy w tym sezonie wyścig klasy Moto3 był jak zwykle bardzo „fizyczny” i bogaty w zmiany pozycji. O wielkim pechu może mówić Deniz Oncu na KTM, którego motocykl zgasł tuż przed startem do okrążenia rozgrzewkowego. Turecki zawodnik musiał ruszać z pitlane, a mimo to cały wyścig ukończył na znakomitym, 10 miejscu. Zabrakło dosłownie jednego okrążenia, by mógł powalczyć o czołowe pozycje.
Po doskonałej walce wyścig wygrał Daniel Holgado, na drugim miejscu dojechał David Munoz, a trzeci był Diogo Moreira, dla którego było to pierwsze podium w mistrzostwach świata. Brazylijczyk startował z odległej, 16 pozycji, ale zachował zimną krew i stopniowo przesuwał się wyżej. Jest przez wielu typowany na mocnego kandydata na tegoroczny tytuł. O wielkim pechu może mówić Joel Kelso, który już po minięciu linii mety zdekoncentrował się i z impetem wjechał w tył motocykla Holgado, doszczętnie rozbijając swoją maszynę i samemu lądując w punkcie medycznym.
Moto2 – popis Acosty
W pośredniej klasie bezapelacyjnie karty rozdał Pedro Acosta. Z pole position ruszał co prawda czeski zawodnik Filip Salac, ale zdołał utrzymać prowadzenie tylko przez chwilę. Bardzo szybko został wyprzedzony przez Acostę i Arona Caneta, którzy błyskawicznie oddalili się od reszty stawki i toczyli własną batalię. Ostatnie okrążenia były pokazem siły Acosty, który przyśpieszył, oderwał się od rywala i z dużą przewagą wpadł na metę. Drugi był dziś Canet, trzeci Tony Arbolino. Salac dojechał na czwartej pozycji.
Warto odnotować bardzo dobrą jazdę Darryna Bindera. Młodszy brat startującego w MotoGP Brada Bindera idzie dosyć nietypową ścieżką kariery. Z klasy Moto3 trafił w zeszłym roku prosto do MotoGP, gdzie w ekipie WithU Yamaha RNF nie miał większych szans na dobre wyniki. W tym sezonie jeździ tam, gdzie na tym etapie powinien – w Moto2. W dzisiejszym, debiutanckim wyścigu w pewnym momencie był nawet siódmy, niestety na 16 okrążeniu przewrócił się. Zdołał się podnieść i ostatecznie dojechał na 16 pozycji.
MotoGP – 37 punktów Bagnaii!
Wyścig klasy królewskiej doskonale rozpoczął ulubieniec miejscowych kibiców – Miguel Oliveira na Aprilii, który po starcie wystrzelił do przodu i objął prowadzenie. Nie cieszył sie nim jednak długo. Najpierw wyprzedził go Pecco Bagnaia, a następnie zmiótł z toru Marc Marquez. Na trzecim okrążeniu Hiszpan niebezpiecznie opóźnił hamowanie i najpierw uderzył w Jorge Martina, a nastepnie z impetem wjechał w Oliveirę. Z tej trójki tylko Martin wrócił na tor, jednak szaleńczą pogoń za czołówką zakończył na poboczu na kilka okrążeń przed metą. Marquez został potężnie wygwizdany przez publiczność, a gdy pojawił się z przeprosinami w boksie RNF Aprilia, ekipy Oliveiry, nie został tam wpuszczony przez jej szefa, Ramzana Razaliego. Spodziewamy się dotkliwej kary dla MM93 w kolejnej rundzie.

Pierwszą trójkę szybko ustanowili Bagnaia, Vinales i Bezecchi – i w takiej kolejności dojechali już do mety. Najbardziej emocjonujący pojedynek toczył się jednak za ich plecami, o czwarte miejsce. Tę grupę długo prowadził Alex Marquez, regularnie podgryzany przez fabryczny duet KTM – Millera i Bindera. Pod koniec wyścigu do walki włączyli się Zarco, Espargaro i Quartararo, a cała szóstka zapewniła kibicom prawdziwą ucztę. Ostatecznie na ostatnim kółku na prowadzenie wyszedł Zarco, za nim na metę wpadli Marquez, Binder, Miller, Quartararo i ostatni w grupie, na 9 miejscu, Aleix Espargaro.
Pecco Bagnaia znakomicie rozpoczął sezon, w którym broni tytułu mistrzowskiego. W pełni kontrolował przebieg dwóch wygranych przez siebie wyścigów i został pierwszym zawodnikiem w historii GP, który z jednej rundy przywiózł aż 37 punktów – wszystko, co było do zdobycia.
Słodko-gorzki weekend w Portugalii
Portugalska runda była wielkim sukcesem organizatorów i kibiców. Zobaczyliśmy aż cztery znakomite wyścigi (no, może w rywalizacji Moto2 nie działo się aż tyle) i z niecierpliwością czekamy na kolejną rundę, która już za tydzień odbędzie się w Argentynie. Naszego entuzjazmu nie podziela zapewne aż trzech zawodników. Pol Espargaro po koszmarnym wypadku na treningu ma złamaną szczękę, uszkodzone płuca i pękniety kręgosłup, a zatem w perspektywie długą przerwę. Enea Bastianini, który wywalczył awans do fabrycznej ekipy Ducati, wyścig sprinterski zakończył z pękniętą łopatką. Nie znamy jeszcze stanu zdrowia Miguela Oliveiry, jednak zderzenie z Marquezem wyglądało fatalnie. Pomarańczowa Honda z impetem wbiła się w prawą nogę i plecy Portugalczyka.
Wydarzenia w Portimao przypomniały nam, że pomimo wszystkich środków bezpieczeństwa, wyścigi motocyklowe były, są i będą bardzo niebezpiecznym, fizycznym sportem. Dla nas wciąż najlepszym na świecie!