Chińczycy polecieli w kosmos. Chińczycy rozwinęli tak elektronikę, że ich smartfony są nie do odróżnienia jakościowo od wiodących produktów konkurencji. Ba, nawet ta sama konkurencja wytwarza u nich swoje produkty. Teraz czas na motocykle. Ogłaszam, po jazdach testowych na kilku modelach, że marka Kove jest najlepszą chińszczyzną, na jakiej do tej pory jeździłem…
Motocykle chińskie kojarzą się nam z byle jakością, taniością i awaryjnością. Czas zerwać z tymi skojarzeniami. Serio… Tzn. produkty motocyklopodobne nadal takimi będą, nadal będą psuć się na potęgę i wyglądać tandetnie, ale to nie będzie już zdanie na temat ogółu chińskich sprzętów. Zaczęło się od Loncina, jednego z największych na świecie producentów motocyklowych silników spalinowych, i jego marki Voge. Wcześniej Chińczycy potrzebowali europejskiego bodźca do rozwoju produktów, co dały im marki takie jak np. Benelli, Moto Morini czy MBP – nowa marka Keewaya z siedzibą w Bolonii. A teraz na arenę wchodzi Kove, marka praktycznie nieznana nikomu w Europie jeszcze rok, dwa lata temu. Teraz, patrząc na jej produkty, po jeździe testowej, stwierdzam, że nie widzę różnicy w jakości między nimi, czy motocyklami japońskimi. Naprawdę, z ręką na sercu…
Założyciel Kove, Zhang Xue, był zawodnikiem motocyklowym, który marzył o tym, by pojechać kiedyś w Rajdzie Dakar. Zorientował się jednak, że jest już za stary i wciąż za mało potrafi, by spełnić to marzenie. Postanowił więc ugryźć temat od drugiej strony – budując od podstaw własne motocykle, które będą miały szansę na udział w Dakarze. Jak wiecie udało mu się to i jego team, składający się z trzech modeli Kove 450 Rally i trzech chińskich jeźdźców, wziął udział w najtrudniejszym rajdzie terenowym. Wszystkie motocykle dojechały do mety, a najlepszy chiński zawodnik zajął 46. miejsce w generalce. To wydarzenie dało ogromny rozgłos nikomu nieznanej marce, z którą ja spotkałem się po raz pierwszy chwilę przed tegorocznym Dakarem, na targach EICMA w 2022 roku.
Stoisko to zwróciło moją uwagę. Czym? Swoim ogromem, różnorodnością modeli a także motocyklami, które wzbudziły moją ciekawość. Rzeczony lekki, homologowany, dakarowiec, czy czterocylindrowa czterysetka o mocy 80 KM. Odważne projekty, odważne moce, a wszystko, wierzyliśmy, a niewygórowaną cenę.
Kove już w Polsce
Polacy czekali na dwa modele: wyżej wspomniany Kove 450 Rally oraz 800X Super Adventure. Pierwszy elektryzował dakarowym sznytem, tak potrzebnym każdemu, kto na swojego starego Trampka, KLR-a czy Tenerę klei wizerunek Beduina, drugi zaś stosunkiem masy (183 kg) do mocy (96 KM). Niestety na premierze marki odbywającej się 28.09.2023 na Torze Modlin zobaczyliśmy tylko niehomologowany model 450 Rally, który jednak nie był udostępniony do jazdy, a 800-tki w ogóle nie było. Cały świat ma obsuwy, wiecie kowidło, evergreen w poprzek stanął, atak rosji na Ukrainę.
Dobra, do rzeczy. Dostałem w swoje ręce Kove 500X, który jest, hmm, po prostu lepiej wykonanym TRK 502X – takie moje pierwsze skojarzenie. Wygląda praktycznie tak samo jeśli chodzi o bryłę motocykla, a zegary ma wręcz identyczne,
ale zarówno hamulce, zawieszenie, wibracje, oddawanie mocy – wszystko to jest w Kove po prostu… jakieś takie bardziej japońskie.
Drugim modelem, jakim jeździłem, był Kove 500F Wild – scrambler na 19-calowym kole przednim, z monowahaczem,
kołami szprychowanymi, bezdętkowymi. Szczerze mówiąc, nie mam do niego żadnych uwag. Pozycja, energiczność silnika, wyczucie hamulca i praca zawieszeń. Jechało mi się po krętej nitce Toru Modlin naprawdę nieźle.
Trzecim był Kove 500F, czyli tak naprawdę to samo co wyżej, tylko na kole 18-calowym. Pojazd wyraźnie niższy i bardziej miejski, z dużo mniejszym prześwitem w zakręcie – tarłem podnóżkami na każdym praktycznie winklu.
Wszystkie te trzy sprzęty zostawiły po sobie jedno wrażenie – zwartości. Te motocykle są twarde, od zawieszenia, przez klamki przednich hamulców, po kanapę. Skrzynie ich silników chodzą wyjątkowo precyzyjnie, japońsko. Jeżeli posadzono by mnie na te motocykle tak, że nie wiedziałbym czym jadę, wśród kilku europejskich i japońskich marek – nie wyłuskałbym chińczyka z tłumu Yamah, Beemek czy Kaw. Kove odrobiło lekcje.
Kluczem jest cena
I tutaj przechodzimy do najważniejszej dla was chyba informacji – cen! Według mojej wiedzy, gdzieś na kolanie, podczas prezentacji notowanej, planowane ceny modeli Kove przedstawiają się następująco:
Kove 500X – 28 900 zł
Kove 500F – 28 900 zł
Kove 450 Rally – 42 900 zł
Kove 800X – 42 900 zł
Kove 125 R – 15 900 zł
Cóż, nie mogę się doczekać mojej pierwszej przejażdżki na dwóch modelach, które wpisują się w mój obecny motocyklizm – czyli 800X i 450 Rally. Obiecano mi, że pojawią się w Polsce już w pierwszym kwartale przyszłego roku. Oby tylko nie było obsuwy, bo kowidło, bo evergreen stanął bokiem, bo wojna w Ukrainie się przedłuża…
Modele dostępne już w Polsce to: 500 X – Adventure, 500 F – Scrambler, 500 F – Wild.
W planach na 2024 są kolejne modele 125R, 321R, 450 Rally oraz 800X Adventure
Więcej informacji na stronie polskiego importera
Czekamy na 450 RR ;-)
Ja czekman na 510X. Jest szansa, że szybko odrabiają lekcję i 510 pomimo małych różnic będzie jeszcze bardziej dopieszczona niż 500.