Kiedyś, żeby móc nazywać się Ninja, należało zdobyć odpowiednie kwalifikacje. Opanować sztuki walki oraz przejść trudne szkolenie. Dziś wystarczy zmienić wydech, dołożyć wyświetlacz TFT i multimedia, przebudować panele sterowania na kierownicy i udoskonalić oświetlenie. Tak właśnie zrobiło Kawasaki ze swoim flagowym, sportowo turystycznym modelem – Z1000SX…
Dawną nazwę przekonstruowano i z dobrze się kojarzącego w każdym kraju turysty – Z 1000SX, zrobiono Ninja 1000SX. Czy Zet zasłużył na ten awans? Czy dalej da się nim zwiedzać państwa i miasta?
Imię na Z: Ninja?!
X,Y… ale już nie Z! To czwarta generacja tego dobrze znanego na rynku motocykla. Do tej jednak pory Kawasaki nawiązywało nazwą do nakeda ze swojej stajni, na bazie którego powstał opisywany model. Obecnie uległo to zmianie, a Kawasaki wciągając SX-a w klan tajemniczych zwiadowców ubranych na czarno obwieszcza światu, że ich motocykl stał się bardziej sportowy niż do tej pory.
Wydech, ale tylko jeden
Wierni fani modelu mają podobno zielonym za złe, że przebudowali wydech i poprowadzili go po jednej stronie. To fakt, zadziorna lampa i potężne rury po obu stronach wahacza zawsze bezbłędnie podpowiadały mi, do jakiego motocykla podjeżdżam. Był to taki znak rozpoznawczy modelu. Jednak analizując sytuację pod kątem technicznym uważam, że główna zmiana w wyglądzie wyszła na korzyść nowemu zwiadowcy. Przede wszystkim dzięki temu zabiegowi uzyskaliśmy dużo lepszy dostęp do łańcucha, co ułatwia czynności eksploatacyjne w czasie podróży. Mamy też wyżej rozłożoną masę całego pojazdu, a co za tym idzie motocykl głębiej skręca i łatwiej jest go wyprowadzić z zakrętu.
Nowa broń, czyli LEDy…
Co jeszcze odróżnia Ninję od Zetki MY 2019? Oświetlenie zewnętrzne wykonane w pełnej technice LED. Technologia ta, nie dość, że nadała motocyklowi agresywniejszego wyglądu, to przede wszystkim poprawiła funkcjonalność pojazdu w złych warunkach drogowych.
Ale tym, co przede wszystkim dzieli te dwa modele, jest elektronika. Kawasaki wreszcie weszło w posiadanie wyświetlaczy TFT i to z możliwością konfiguracji ze smartfonem za pomocą app-ki Kawasaki Rideology.
Aby jazda była jeszcze przyjemniejsza…
10,9 cm średnicy kolorowego ekranu na centralnej konsoli motocykla spowodowało u mnie ciekawość. Jak zwykle, chciałem się dowiedzieć, ile to niepotrzebnych gadżetów tym razem dodali nam producenci, by podróż motocyklem stała się jeszcze przyjemniejsza. Lekko zagmatwana obsługa menu nie do końca jest intuicyjna, bywały już systemy łatwiejsze w obsłudze, zwłaszcza przy zatwierdzaniu funkcji. Ale Kawasaki nieco czasu siedziało w kozie i dajmy im szansę na zrehabilitowanie się. W podstawowym menu odczytać możemy prędkość, z jaką się poruszamy, obroty wału korbowego, czas, temperaturę zewnętrzną oraz silnika lub zajrzeć w funkcję komputera pokładowego. Tam dowiemy się o czasie jazdy, pracy alternatora, zużyciu paliwa czy niezbędnym w podróży przewidywanym zasięgu motocykla. Komputer pokładowy skrywa jeszcze jedną wartość, która tak mnie ujęła, że postanowiłem poświęcić jej osobne zdanie.
Telemetria – jak bardzo się przechylisz?
Telemetria, bo o nią mi chodzi, wskazująca kąt pochylenia motocykla w czasie rzeczywistym, jak i maksymalny uzyskany przez nas przechył, zostają zapamiętane przez sterownik i przedstawione nam na wyświetlaczu. Super sprawa dla miłośników nieco bardziej sportowej jazdy. Poza tym w standardzie trzy odgórnie skonfigurowane tryby pracy silnika i systemów pojazdu SPORT, ROAD i RAIN. Nazwa każdego z nich myślę, że jest na tyle wymowna, że nic tu tłumaczyć nie trzeba.
Tryb RIDER, czyli elektronikę ustaw sobie sam
Jako, że kolorem firmowym Kawasaki jest zielony, to sądzę, że producent nie zapomniał o tym, że wśród jego klienteli może się zdarzyć amator kwaśnych, zielonych jabłek, któremu to konfiguracja zaproponowana przez fabrykę może nie odpowiadać. Dla takich użytkowników, wśród których i ja się znalazłem, stworzono indywidualnie strojony przez kierowcę tryb pracy motocykla o nazwie RIDER. W trybie tym możemy zrezygnować z pomocy systemów bezpieczeństwa, a moc silnika określaną jako Power ustawić na FULL. Korzystając z trybu RIDER możemy bez zatrzymywania, jednym kliknięciem przejść w tryb RAIN, pozwalający na użycie około 106 KM, co ułatwia opanowanie motocykla, gdy niespodziewanie wjedziemy w deszcz. Widać w Minato, pogoda potrafi spłatać podobne figle jak w Polsce, że o tym pomyśleli.
Zawód na T: Turysta i to sportowy
Pomińmy na chwilę aspekt sportowy, bo ten motocykl ma jednak służyć nam do szybkiej, ale turystyki – toteż jego ergonomia musi na to pozwalać. Zajęta na motocyklu pozycja powinna być w miarę uniwersalna, aby kierujący nie czuł się do niczego przymuszany. I taka właśnie jest na Ninja 1000SX. Świetnie wyprofilowany bak, i kanapa lekko wpychająca mnie w siodło, dają wrażenie dobrego zakotwiczenia w motocyklu. Szeroka kierownica, umiarkowanie ukierunkowana na sport, pozycją bardziej przypomina te znane z golasów, bo jest szeroka i wygodna. Dzięki niej wiem, że motocykl będzie się mnie słuchał, odczytując rozkazy mojego ciała potęgowane przez ruchy nią.
Jazdę po autostradach ułatwia tempomat, a o to, by było się w co zapakować, pomyślano oferując te same co w poprzednim modelu kufry z oryginalnym i dyskretnym systemem montażu. I słusznie, po co zmieniać coś, co jest dobre i sprawdzone. Szyba przednia ma spory zakres regulacji mechanicznej, a gdyby tego komuś było mało, to Kawasaki w pakietach oferuje nam inaczej wyprofilowane, wyższe/niższe warianty osłony przed wiatrem. Niestety, tylko przed wiatrem, ponieważ jazda w deszczu obnażyła defekt, jakim jest niewystarczające wyprofilowanie szyby. Strumień wody rozproszony przez przedni spojler trafia bezpośrednio w przedramiona kierującego. Celowo na koniec testu zabrałem motocykl na myjkę by dowieść tego zjawiska i wam je udokumentować.
To też nie jest tak, że tylko Kawasaki ma z tym problem, większość motocykli w pokrewnym segmencie ADV, gdzie królują wąskie, lecz wysokie szyby, boryka się z podobnymi trudnościami.
Rzecz na S: Silnik
Rzędowa czwórka o pojemności 1043 cm3 budzi wszystkie swoje 142 konie przy 10000 obr/min, a maksymalny moment obrotowy, wynoszący 111 Nm, dostępny jest późno, bo dopiero od 8 tysięcy obrotów. Jednostka napędowa w średnim i wysokim zakresie pracy jest bardzo elastyczna, nie przepada natomiast, jak każde Kawasaki, za zbyt lekkim smaganiem gazu. Przyzwyczajony jestem do tego, że Kawa kręci się wysoko, tu jednak odcina już na 13 tys. obrotów przypominając mi, że jadę z kuframi, a moim celem jest pole, ale namiotowe, a nie pole position. I słusznie, czasem po prostu się zapędzę.
Prędkość maksymalna testowanego motocykla to 260 km/h i nie polecam sprawdzać tego osobiście, tylko uwierzyć mi na słowo, a dlaczego, o tym szerzej przy okazji omawiania zawieszenia. Motocykl bardzo liniowo oddaje moc i jak przystało na litra nigdy nam jej nie zabraknie. Bez osprzętu turystycznego można nim pogumować, ale nie jest to zawodnik, któremu przychodzi to od serca i naturalnie.
Zmiana biegów dzięki systemowi KQS (quickshifter) jest wręcz genialna. System pracuje zarówno w górę jaki i w dół, a motocykl podczas żwawej zmiany przełożenia lekko przysiada na zawieszeniu potęgując doznania kierowcy.
Z drugiej strony, genialne sprzęgło na lince, a pracujące bez oporu, niczym hydrauliczne, zachęca do bardziej turystycznej zmiany biegu, co też ma swój urok. Pomimo zapewnień producenta o katalogowym 5,8 litra spalanie testowanego motocykla wzrosło do 6,2 litrów na 100 km, co w połączeniu z 19 litrowym zbiornikiem dało nam i tak bardzo przyzwoity zasięg.
Czynność na A: Amortyzacja
Przyzwyczajeni do segmentu ADV użytkownicy tego motocykla powiedzą, że jest zbyt twardy, a sportowcy uznają, że jedzie im się za miękko. Czyli jest tak, jak miało być, czyli pośrodku. Jak na sportowego turystę zawieszenie dobrze wybiera nierówności, a do pewnych prędkości jednoślad jest bardzo przewidywalny, także podczas dynamicznej jazdy. W porównaniu do motocykli bardziej sportowych ciut czuć tu jego 235 kg masy, mimo tego precyzyjnie wykonuje powierzone mu przez kierowcę zadania, i żaden zakręt nie jest mu straszny. Elektroniczne sterowanie podwójnymi przepustnicami daje mu aksamitną elastyczność w zakręcie, nie zrywa koła i bardzo przyjemnie oddaje przełożenie na zębatkę.
Pokonywanie Przełęczy Walimskiej było wręcz jak creme de la creme górskiej turystyki w sportowym stylu. Bez zmęczenia, szybko, precyzyjnie i pewnie. Nieco gorzej sprawa wygląda na dojazdach do założonego celu. Motocykl przy wyższych prędkościach (całe szczęście tyczy się to tylko niemieckich autostrad) rzędu ponad 210 km/h staje się mniej stabilny na froncie, a koło przednie zaczyna lekko podskakiwać w rytmie wyimaginowanego tańca, który wystukuje mu pęd wiatru na przedniej szybie. Początkowo myślałem, że problem leży w podbitej gdzieś feldze motocykla, lub wyważeniu opony, jednak po konsultacji z dwoma innymi użytkownikami modelu doszedłem do wniosku, że taki jego urok. Jak dla mnie cały zawias przedni w kolejnej edycji powinien być bardziej sportowy i dalej w pełni regulowany po obu stronach, żeby każdy mógł znaleźć jeszcze lepszą konfigurację pod swoje oczekiwania.
Centralny amortyzator z tyłu ma możliwość bardzo szybkiej zmiany ustawień przy pomocy pokrętła wysuniętego w dostępne miejsce, zapewne spowodowane jest to możliwością szybkiej zmiany obciążenia na z pasażerem lub bez pasażera czy też jazdy z pełnymi kuframi lub bez nich. Systemy bezpieczeństwa, czyli KTRC – kontrola trakcji i ABS działają sprawnie nie ingerując niepotrzebnie w pracę kierowcy.
Układ hamulcowy nie jest sygnowany żadną topową marką specjalizującą się w produkcji takich układów, a jednak trzeba mu oddać, że czterotłoczkowe zaciski Kawasaki hamują rewelacyjnie i niczego więcej od nich nie ma co wymagać. Odziana w opony Bridgestone Batlax Hypersport S22 Kawa daje poczucie bezpieczeństwa i kontroli nad wszystkim, co dzieje się za jej sterami.
Zawód na W: Wyjadacz
Ciężko mi zbudować sobie w wyobraźni wąską grupę docelową motocyklistów pragnących posiadać taki sprzęt. Ninja 1000SX w odsłonie na 2020 rok to tak, jak poprzednik, motocykl rewelacyjny do turystyki, a mający charakter i wygląd maszyny sportowej. Zielone geny nie pozwalają na bezpłciowość i nijakość na drodze. Dobrze dopracowana konstrukcja, w połączeniu z polotem nowoczesnej technologii, sprawiła, że mamy faworyta segmentu sportowo-turystycznego, którego ciężko przez lata zrzucić z piedestału. Nie ma się więc co dziwić, że osobiście sam chciałbym mieć taki motocykl w swoim garażu. Oczywiście nie wystarczyłoby mi seryjne wyposażenie, a w takim motocykl kosztuje 62 900 zł. W pierwszej kolejności dołożyłbym mu pakiet SPORT obejmujący sportowy wydech i rasową szybę. Jest też do wyboru pakiet turystyczny obejmujący m.in. widoczne w testach kufry oraz wyższą, przyciemnianą szybę. Tak skonfigurowany Ninja 1000SX myślę, że stał by się moim przyjacielem na kilka najbliższych sezonów, towarzysząc wiernie na wszystkich przełęczach Europy. No nic, kupiłem już świnkę skarbonkę, teraz przede mną już tylko trudniejsza część zbierania środków na Ninję…
Galeria zdjęć
Dane techniczne
Silnik chłodzony cieczą, czterocylindrowy, rzędowy, rozrząd DOHC, cztery zawory na cylinder, wtrysk paliwa, średnica gardzieli 38 mm, ride-by-wire
Przeniesienie napędu mechanicznie sterowane, wielotarczowe sprzęgło mokre z systemem anti-slip, skrzynia 6-biegowa, quickshifter +/-, napęd tylnego koła łańcuchem
Średnica cylindra x skok tłoka 77 x 56 mm
Pojemność skokowa 1043 cm3
Stopień sprężania 11,8:1
Moc maks. 142 KM (104,5 kW) przy 10 000 obr/min
Maks. moment obr. 111 Nm przy 8000 obr/min
Rama grzbietowa z aluminium
Zawieszenia przód – widelec upside-down, śr. 41 mm, skok 120 mm, pełna regulacja, tył – dwuramienny wahacz z aluminium, amortyzator, skok 144 mm, regulacja napięcia wstępnego sprężyny i tłumienia odbicia
Hamulce przód – 2 tarcze, śr. 300 mm, radialne zaciski 4-tłoczkowe, tył – 1 tarcza, śr. 250 mm, 1-tłoczkowy zacisk, ABS
Elektronika kontrola trakcji, ABS, bluetooth, IMU, światła LED, tempomat, 4 mapy silnika, wyświetlacz TFT
Opony Bridgestone S22
Rozmiary opon p/t120/70 R 17 ; 190/50 R 17
WYMIARY I MASY
Długość/szerokość/wysokość 2100/825/1190 mm
Rozstaw osi 1440 mm
Wysokość kanapy 835 mm
Masa gotowego do jazdy 235 kg
Pojemność zbiornika paliwa 19 l
Cztery mapy silnika fajne, ale ten sinik to taki nie za mocny
Do podróżowania taka moc wystarczy, to przecież nie na wyścigi
To turysta to gdzie kufer centralny?
Widze ze generalnie tego modelu z kufrem centralnym nie ma.