W zakładach PZL Świdnik planowane jest uruchomienie produkcji nowej wersji kultowej wueski. Nowy model będzie mocno inspirowany pierwowzorem, którego wyprodukowano łącznie ponad dwa miliony sztuk.
Motocykl WSK w różnych wersjach produkowany był aż do roku 1985. Popularny jednoślad doczekał się wielu pseudonimów, legend, a nawet piosenki śpiewanej przez Danutę Rinn.
Reaktywacji kultowego motocykla podjęli się pasjonaci marki z Klubu Miłośników Techniki, Lubelski Park Naukowo-Technologiczny i Politechnika Lubelska. Projekt aktywnie wspiera także burmistrz Świdnika Waldemar Jakson.
„Motocykle WSK są jednym z symboli naszego miasta. To będzie ich sentymentalna reaktywacja” opowiadał z dumą dziennikarzom burmistrz. Z wypiekami na twarzy śledzić będziemy losy narodzin nowej legendy motocykl, który zmotoryzował miliony Polaków. Trzymamy kciuki za powodzenie tej inicjatywy!
marzę kiedy za reaktywację kolejnej polskiej marki zabiorą się nie entuzjaści a jakiś poważny inwestor z doświadczeniem w branży motoryzacyjnej i zapleczem logistyczno-technicznym umożliwiającym produkcję dobrych i konkurencyjnych motocykli.
@ A.F.: „poważny inwestor z doświadczeniem w branży motoryzacyjnej i zapleczem logistyczno-technicznym umożliwiającym produkcję dobrych i konkurencyjnych motocykli”
Biorąc pod uwagę bieżącą sytuację gospodarczą, skalę obciążeń podatkowych, zaplecze w ludziach (i to ile trzeba im zapłacić) i potencjalny popyt na rynku silnie powiązany z ceną brutto produktu końcowego śmiem twierdzić, że jeszcze poczekasz, właściwie bez większych szans powodzenia na sukces.
Wystarczy, że przeanalizujesz amatorsko, przy wieczornej kawie, na poziomie studenckich biznesplanów na drugim roku ekonomii, krajowe statystyki sprzedaży nowych motocykli oraz rejestracji używanych. Potem nałożysz na to koszty związane z inwestycją – wszystkie dane do podobnych szacunków są dostępne online. Nawet będąc bardzo wielkim entuzjastą produkcji w Polsce nie potrafię – nawet czysto teoretycznie – przekonać siebie czy kogokolwiek kto chce posłuchać, że uruchomienie produkcji w Polsce motocykli ma ekonomiczny sens i rokuje nadzieję na zwrot z inwestycji.
W Polsce nie ma (jeszcze) klimatu do jazdy większość roku na jednośladzie. Wedle prognoz ma to się całkiem prędko odmienić – ile razy w ostatnich latach musiałeś odśnieżać przed garażem? Mimo powszechnego narzekania na finanse w bardzo wielu rodzinach prędzej dzieci nie dostaną nowych ubrań niż rodzice odmówią sobie tankowania do pełna i przesiadki na tańsze w użytkowaniu środki komunikacji. Samochód jest bardzo silnym wyznacznikiem statusu – wiem to po sobie, mam jedynie motocykl i rower, chociaż zarabiam bardzo dobrze jak na miasto w którym mieszkam. Książkę można napisać o reakcjach nowo poznawanych osób które się o tym dowiedzą. Dziwią się, że nie kupuję czterech kółek chociaż mnie na to stać.
Biorąc to wszystko pod uwagę niestety mogę się założyć, że inicjatywy takie jak opisana powyżej będą jedynie ciekawostkami motoryzacyjnymi, a nie zapowiedzią wskrzeszenia czegoś co mogłoby wypełnić parkingi pod blokami i krajowe drogi.
Oczywiście masz rację. Sytuacja w naszym kraju nie jest najlepsza do prowadzenia takich inwestycji. Jednak historia uczy, że największe sukcesy w biznesie osiągają niepoprawni entuzjaści, a nie drobiazgowi ekonomiści. Nasze uczelnie od 2000 roku wypuszczają tysiące mgr zarządzania z bardzo marnym wynikiem. Ich wiedza nie sprawdza się w praktyce (wiem coś o tym bo sam kończyłem taki kierunek). Mimo wszystko więcej korzyści przyniesie dopingowanie takich pomysłów, niż marudzenie i zniechęcanie to działania. Biznes plany są tylko przymiarką. Wystarczy popatrzeć na statystyki przyznawanych środków unijnych przez UP na własne biznesy gdzie podstawą przyznania środków są właśnie biznes plany. 90% takich pomysłów pada już w drugim roku działalności. Pozdrawiam.
„90% takich pomysłów pada już w drugim roku działalności.”
Mogę zgodzić się co do ogólnej wymowy Twojej opinii – warto próbować coś rozruszać w krajowej motoryzacji. Tylko trzeba poczekać aż pojawi się ktoś „niepokorny” i z kasą aby zaryzykować…
Co do statystyk firm zakładanych z pomocą unijnych dotacji – wynika to z prostej kalkulacji opłacalności: zdecydowana większość znanych mi przypadków opierała się na zasadzie wziąć kasę, opłacić z niej ZUS i resztę obciążeń, a reszta po roku zostaje w kieszeni w postaci na przykład nowej kamery, dobrego komputera, aparatu fotograficznego… Na forach foto widziałem całe poradniki jak zrobić aby było dobrze z perspektywy oceny projektu.
Idea wsparcia nie jest zła, a przyczyn „upadków” po roku być może jest więcej. Być może część z nich faktycznie pada z braku zleceń czy zamówień, ja jednak w swojej, fotograficznej działce widzę przede wszystkim celowe działanie. Cały plan biznesowy był tworzony z myślą o upadku po roku.
Maciek zalecam powrót do rzeczywistości bo póki co się oderwałeś i poleciałeś gdzieś daleko…. albo po prostu nie pal więcej tego gówna…. :)
witam i pozdrawiam chcialbym sie dowiedziec jak jda prace nad marka SOKOL co tak glosno sie pisalo czy jest juz produkowany ?
Wystarczy w szukajce internetowej znaleźć stronę domową Sokół Motocykle S.A., kliknąć w Aktualności i zobaczyć jaka data jest przy ostatniej wiadomości. Nie napawa optymizmem.
a za reaktywację Sokoła darek ,właśnie wzięli się „entuzjaści” , więc nie ma się co dziwić że słuch o tym projekcie zaginął.
” Projekt aktywnie wspiera także burmistrz Świdnika Waldemar Jakson.” – czyli co robi ? To jest na takiej zasadzie ?
-Dobra wy zróbcie ,znajdźcie sponsora , badania , itp wypuście gotowy produkt ,a ja pogadam do kamery , zrobię dobrą minę przed tłumkiem który się zebrał i powiem że to świetna sprawa i udzielam wsparcia i wypełni się plan działań miasta w jakiejś części (za co moi ludzie dostaną sowite pensje plus premia) . i TYLE a resztę musicie panowie zrobić sami . Jeśli by to tak miało wyglądać (Tak jest w moim mieście) To niestety nie wróżę temu projektowi dużej przyszłości SZKODA :( Mam cichutką nadzieję że jednak są w urzędzie miasta Świdnik ludzie z pomysłem i z pasją i pomogą motocyklowej legendzie ponownie zaistnieć na szosach Polski . Jeśli tak to Aleluja i do przodu i niech Mixol będzie z Wami !!!!
Mixol to już hicior, który mieszał się z benzyną po paru przechyłach motoryka na boki ale lux10 i mieszanie w spec.bańkach z pionowym ażurowym mieszadłem to był hardcor.
Można wskrzesić legendę, reaktywować kultowy motocykl, tylko po co? Czy wueska jest przełomową konstrukcją, i co wniosła do ówczesnej techniki? To kopia prostego motocykla konstruowanego przez niemieckich inżynierów na potrzeby upadającej III Rzeszy. Polityczną decyzją rozpoczęto produkcję tego „motoru dla mas pracujących”. jednocześnie wstrzymując wytwarzanie Junaka który był zbyt drogi i nie pasował do wizerunku „chłopo-robotnika”. Taką samą decyzją zaprzestano póżniej produkcji Osy (skutery bardziej kojarzone były ze „zgniłym zachodem”). Dla mnie WSK to nie legenda lecz symbol siermiężnych czasów komunizmu i octu na sklepowych półkach. Ale, jeżeli ktoś chce wywoływać demony z przeszłości to proszę bardzo.
Błądzisz Grzegorzu, błądzisz. Jeśli jesteś wojującym antykomunistą to powiedz na wstępie i będzie jasne, że dla ciebie wszystko co przed ’89 to siermiężność,a po to wspaniałość (ale jeśli nie jesteś to błądzisz). WSK, WFM, SHL, sokół 125, ryś, żbik i komar nie wniosły przełomowych rozwiązań, ale w swej masie były przełomowe. Były eksportowane do wielu krajów,a SHL m11 do niedawna produkowana była (jest?) jeszcze w Indiach. Polska była potęgą w produkcji motocykli, a zapotrzebowanie na takie motocykle (proste, niedrogie, małolitrażowe) było duże, wiec decyzje ekonomiczne co do produkcji były oczywiste. Może nie wiesz, ale nie było wtedy (lata ’60 ub wieku) wtrysku paliwa, zawiasu upside-down, czterozaworowych głowic i katalizatorów. Dwusuwy były produkowane też przez japończyków , hiszpanów i inne nacje, a naszym grzechem było jedynie zaprzestanie produkcji i nie rozwijanie koncepcji Junaka. A propos wnoszenia czegoś świeżego do techniki motocyklowej- obejrzyj ramę Rysia i porównaj do innych mopedów z tamtych lat- tylny zawias to był kosmos!
Błądzenie jest ludzką rzeczą. Jednakże argumentami wtrysku, upside-down, katalizatorów „spłycasz” temat podjęty w dyskusji. Nie trzeba byś antykomunistą ażeby dostrzec przepaść techniczną i technologiczną jaka dzieliła, i dzieli Wschód od Zachodu. Wystarczy podać przykład NRD i RFN. W jednym względzie masz rację: Polska była potęgą Europy w liczbie zarejestrowanych jednośladów na jednego mieszkańca. Jednakże demokratyczne nacje posiadały w tym czasie już swoje „cztery kółka”. Grzechem jest błądzić, ale większym grzechem jest w tym błędzie tkwić. A Ty to właśnie czynisz.
Ja bym powiedział nawet dosadniej: „Errare humanum est, in errore perservare stultum” ;)
Możesz mieć rację.. Słabość mam do prl-u.. Rocznik ’75 jestem i dla mnie duma z oglądanych w samochodowym atlasie polski rysunków samochodów naszej produkcji : autosana, stara 66, nysy,zuka, syreny, malucha fiatów 127, 132, 125 i różnych ich wariacji jest identyczna jak duma z muzyki republiki, kultu, lecha janerki i voo-voo (choć oni akurat artystycznie wyrażali bunt przeciwko systemowi). Byłem dumny z bycia Polakiem w PRL-u. Choć byłem mały kochałem swój kraj na ile mogłem go wtedy zrozumieć. Kochałem „Sondę”, muppet show, latający cyrk monty pythona, kabaret olgi lipińskiej, listę trójki, księgarnie przy co drugim przystanku autobusowym i swoistą „przewidywalnosć” świata. Kolejne „obce” ,”powroty do przeszłości”, gliniarzy z bewerly hills” i „gwiezdne wojny” w moim dzielnicowym kinie, które miało w sobie więcej pałacowego sznytu niż wszystkie cinemycity w Polsce dzisiaj. Kochałem też wszechobecne uczucie nieodwracalnej zmiany, przemiany, powiewu czegoś niesamowitego, co musi nadejść (czytałem „młodego technika”, wiedziałem o kosmicznej przepaści między naszymi produktami a hondą bol-d-or czy oplem calibra). Byłem szczęśliwym dzieckiem.
Dzisiaj wielu zapłaci za sentymentalne wspomnienia. Nie znam szczegółów technicznych tego planowanego motocykla. Jeśli tylko będzie 4-suwowy, przyzwoicie wyceniony i będzie przypominał „kos-a” to zapiszę się w kolejce po niego. Dziś za sentyment często płaci się chętniej niż za techniczną wirtuozerię (fiat 500 vs smart,choć moze to nie najlepszy przykład). Pozdrawiam Cię Grzegorzu!
W pełni się z Tobą zgadzam, jesteśmy z jednego pokolenia. Dzisiaj chętnie ludzie płaca za „sentyment”, bo niejako kupują sobie „drugą ” młodość. Nie bez znaczenia jest też fakt, że motocykle (samochody zresztą też) w swoich kategoriach bardzo upodobniły się do siebie i są trudne do rozróżnienia. Do współczesnych motocykli tak naprawdę nie ma „już co dołożyć”, bo wszystko co mogłyby mieć mają. Ale sentyment do „wueski” jest u nas za drogo wyceniany, dlatego kupiłem i restauruje suzuki gs 850g z 1980roku przykładowy model niczym nie skrępowanej myśli technicznej japońskich inżynierów. Pomino wieku nadal spełnia współczesne standardy i nadaje się do codziennego użytku. A „wueska”?… pozdrawiam, Grzegorz.
Powiem tak . Jeździłem na wsk 125, 175 MZ i Jawie . Dziś twierdzę że najbardziej niezawodna była Jawa i Wsk 125 . Jak będą mieli taką niezawodność jak w 125 to biorę w ciemno i nie interesuje mnie przyspieszenie do 100 km/h