Zauważyliśmy, że w komentarzach pod artykułami i filmami o Kawasaki Vulcan S często przewija się jeden wątek. Motocykliści, którzy mieli długą przerwę w jeździe, piszą, że to idealna maszyna na powrót po latach. Mocna, ale nie za mocna, łatwa w prowadzeniu i bardzo przyjazna. A do tego cieszy oko!
Kawasaki ma bogatą historię jeśli chodzi o produkcję wszelkiej maści chopperów i cruiserów, zarówno w znanej z lat 80. wersji soft, jak i całkiem „prawilnych”, znakomicie nawiązujących do amerykańskich wzorców. W ostatnich latach maszyny tego typu, wyposażone w duże silniki V2, mocno straciły na popularności, w czym swój duży udział miały również kolejne normy Euro. Ostatecznie w europejskiej ofercie Kawasaki pozostał tylko jeden cruiser, a raczej neocruiser – Vulcan S.
W tej maszynie do cruiserowej tradycji nawiązuje w zasadzie tylko ogólna linia – motocykl jest niski i długi. Zamiast wielkiego silnika V2 mamy tu sprawdzoną dwucylindrową rzędówkę o pojemności 649 cm3 i mocy 61 KM, znaną z takich modeli jak ER6 czy Versys 650. Jednostka ta jest wystarczająco mocna do krążenia po mieście i lokalnych drogach, a przy tym przewidywalna i oszczędna.
Tradycyjny chrom i błyszczący lakier zostały zastąpione przez różne odmiany czerni, co w połączeniu z nowocześnie wystylizowanymi elementami tworzy dosyć mroczny wizerunek. Vulcan S ma przy tym wiele jasnych stron. Jedną z nich jest szeroka dostępność. Siodło maszyny położone jest na wysokości zaledwie 705 mm, dzięki czemu nawet drobni kierowcy są w stanie pewnie podeprzeć się nogami. Maszyna jest przyjazna, mało wyrywna i łatwa w prowadzeniu. Z tego powodu cieszy się dużą popularnością wśród początkujących motocyklistów, a także tych, którzy wracają na jednoślady po długiej przerwie.
Bardzo możliwe, że już niedługo Kawasaki wprowadzi do oferty kolejnego lekkiego cruisera, tym razem typowo na kat. A2 – Eliminatora 400.
Co oznacza wystarczająca do krążenia po lokalnych drogach? To jak samochód, który ma 250 koni nadaje się tylko na dojazdy do Biedronki. Opinia typowo z tyłka.
Jeżeli nie rozumiesz tak prostych zdań, to wróć do podstawówki…
Objechałem tym motorem od Norwegii po Albanię, od Francji po Ukrainę w sumie niecałe 70 tysięcy i opinia że to motocykl do krążenia po lokalnych drogach dość śmieszy. Jeździłem na wyjazdy po 3 tygodnie we dwie osoby, z namiotem i masa bagażu w sakwach. Nie miałem przy tym problemu z wyprzedzaniem innych pod górę bo ten silnik jest po prostu genialny. Owszem, nie ciągnie 300 na godzinę ale jaki cruiser to robi i po co? Czy te artykuły pisze człowiek dorosły czy przedszkolak za kieszonkowe?.
Heh… nie widać, kto artykuł popełnił, bo się nie podpisał :(
Osobiście jestem zdania, że sztywne szufladkowanie wg swojego widzimisię niekorzystnie wpływa na odbiór… autorów takich treści. To, że mają inną wizję świata, niekoniecznie musi iść w parze z wieloma innymi aspektami, których te osoby nie biorą w ogóle pod uwagę. Ponieważ swoją idą ścieżką i nie zawracają sobie głowy szerszym spojrzeniem.
I 125tką można przemierzać szlaki dalekie, bez specjalnego zmęczenia. Zgrabne dopasowanie sprzętu, oczekiwań i okoliczności może się doskonale wyprawowo składać, choć u węższych horyzontem wyobraźni będzie to tylko męczarnia, okropność i marnowanie wszystkiego.