Tegoroczny sezon motocyklowy udało mi się już rozpocząć, a wszystko za sprawą kilku przejażdżek na nowo zakupionej torówce, a także na gieesie, który wrócił z zimowego serwisu. Promienie Słońca i pierwsze temperatury oscylujące w okolicy 10*C namówiły do jazdy także innych właścicieli jednośladów.
Idę o zakład, że wielu z was również wyjechało już swoimi motocyklami z garażu, a jeśli nadal uważacie, że pogoda na ten moment jest kiepska do jazdy jednośladem, to zapewne spotkaliście już na drogach innych motocyklistów. Nie mam zamiaru oceniać czy wyjazd zaraz po zimowych akcjach jest dobry, czy opona wystarczająco będzie kleić przy takiej temperaturze, a także nie poruszę kwestii, która wraca z każdym rozpoczęciem sezonu – dajmy przyzwyczaić się kierowcom samochodów do naszego powrotu! Każdy ma własny rozum i sam doskonale wie kiedy czuje się na tyle bezpiecznie i komfortowo, że gotowy jest nakręcić pierwsze kilometry.
Kilka dni temu pogoda w Krakowie naprawdę sprzyjała przejażdżce motocyklem i zapewne sam bym to również uczynił, gdyby tylko moje BMW stało w garażu. Z wielu względów jednak nie było to możliwe, dlatego zmuszony byłem wybrać samochód. Niby dzień jak każdy inny, ale na widok przejeżdżających jednośladów robiło mi się jakoś lepiej, a każdy kolejny z nich zwiastował nadejście wyczekiwanego sezonu. Dojeżdżam do ronda, zatrzymuje się i z uśmiechem na twarzy przyglądam się wjeżdżającemu z naprzeciwka motocykliście, który ostrożnie, z niewielką prędkością wykonuje manewr. Zatrzymałem się na dłuższą chwilę i przyznam się wam szczerze, że podzielałem radość kierującego jednośladem. Pomyślałem sobie, że przecież za kilka dni jest weekend i ja także wybiorę się na długo wyczekiwaną przejażdżkę. Z moich przemyśleń wyrwał mnie jednak huk i dźwięk żelastwa, które uderza o asfalt. Wyjeżdżająca z lewej strony Nissanem Micrą młoda dziewczyna uderzyła w motocyklistę. Zaczyna się.
Akcja = reakcja
Stało się. Bez chwili zawahania włączam szybko światła awaryjne, rozpinam pas i biegnę do leżącego mężczyzny. Jestem pierwszy na miejscu zdarzenia, dlatego staram się zachować spokój i rozwagę. Rzucam szybkie hasło, aby motocyklista nie wstawał, leżał na ziemi i w miarę możliwości nie ruszał się. Odpowiada mi, ale słysząc jęki wiem, że lekko nie będzie. Przybiegają inni kierowcy, a ja mam chwilę, aby zgasić silnik motocykla, który w połączeniu z cieknącą benzyną i wylewającym się z prawego dekla olejem może być niebezpieczny. Zewsząd zaczynają do mnie dobiegać kolejne pytania, ale bez chwili namysłu podejmujemy decyzję, że konieczne będzie wezwanie wszystkich służb ratowniczych.
Błąd
- Naturalnie sięgam do kieszeni spodni, aby zadzwonić na numer alarmowy i nagle łapie mnie zdziwko. Telefon został w samochodzie, który stoi na środku drogi z odpalonym silnikiem i kluczykami w stacyjce. No to się nie popisałem…
- Wracam już w przekonaniu, że jestem gotowy do pomocy poszkodowanemu motocykliście i pomimo zabezpieczenia miejsca zdarzenia oraz zadbaniu o moje, a także pozostałych bezpieczeństwo okazuje się, że kobieta odpowiedzialna za powiadomienie służb ratowniczych zapomniała jaki jest numer alarmowy. Szybkie przypomnienie przez jednego z kierowców i służby są wezwane. Czas leci.
- Sama kolizja nie miała miejsca przy dużej prędkości, ale jako świadomy motocyklista zdaję sobie sprawę z tego, że każdy upadek na jednośladzie może być niebezpieczny. Informuję pozostałych świadków, że również jestem czynnym kierowcą motocykla i proszę, aby nikt nie ściągał kasku z głowy poszkodowanego. Ku*wa, a rękawiczki? Kolejna wtopa.
- Na miejsce zdarzenia przybiegło błyskawicznie kilka osób, ale żadna z nich, a w tym ja, nie zabrała ze sobą od razu apteczki. Jeden mężczyzna deklaruje się, że za chwile przyniesie ją ze swojego samochodu, ale nagle słyszę krzyk, z którego wynika, że jednak nie ma pojęcia gdzie znajduje się w jego pojeździe. A wy wiecie?
To było dobrze
- Cieszyć może fakt, że kierowcy niemalże wszystkich pojazdów błyskawicznie się zatrzymali, a swoimi pojazdami w pewnym stopniu zasłonili miejsce zdarzenia sprawiając tym samym, że byliśmy widoczni i bezpieczni.
- Pomimo dziewiczej dla wielu sytuacji udało zachować się spokój i opanowanie. Po wstępnych oględzinach poszkodowanego okazało się, że jedyną kontuzją jest prawa stopa, która była dosyć mocno rozcięta. Poza tym kierowca jednośladu nie skarżył się na żadne dolegliwości. Aby nie zablokować obwodnicy Krakowa jeden z mężczyzn zajął się kierowaniem ruchem, a my usunęliśmy motocykl z jezdni, a także przeparkowaliśmy wszystkie pojazdy, które tamowały ruch.
- Każdy na swój sposób pomógł – jedna osoba przyniosła wodę, druga zajęła się młodą dziewczyną, która kierowała samochodem osobowym, a następna zadbała o płynność ruchu. Współpraca, rozmowa i działanie.
Pomimo tego, że wiem jak udzielić pierwszą pomoc, zdaję sobie również sprawę z tego, że bycie naocznym świadkiem wypadku może sparaliżować. Zapominamy, popełniamy proste błędy i dajemy się ponieść emocjom. Najważniejsze jest jednak to, aby z każdej takiej lekcji wyciągnąć wnioski – ja sprawdziłem już skład swojej apteczki, zadbałem o to, aby dokładnie wiedzieć gdzie ona jest, a także doszło do mnie, że najważniejsze jest zadbanie o własne bezpieczeństwo. Nie bez powodu wpaja się, że dobry ratownik to żywy ratownik. Pamiętajcie także o tym, aby zabezpieczyć wasz samochód. Tak po prostu. Wyłączcie silnik, włączcie światła awaryjne i zróbcie wszystko, abyście byli widoczni. Kolizja, o której wam opowiedziałem nie była bardzo groźna, ale pokazała mi jak ważne są szkolenie z udzielania pierwszej pomocy. Mam nadzieję, że po przeczytaniu moich doświadczeń także sprawdzicie wasze pojazdy pod kątem wyposażenia, stworzycie niewielką apteczkę do swojego motocykla, albo zapiszecie się na kurs pierwszej pomocy.
Stanisław, rozumiem cię jak mało kto, gdyż zdaję sobie sprawę z tego, jak może boleć rozbicie nowego motocykla kilka kilometrów po opuszczeniu salonu. Pamiętaj jednak, że najważniejsze jest to, że poza urazem nogi jesteś cały. Szybkiego powrotu do zdrowia! A wy drodzy czytelnicy uważajcie na siebie, początek sezonu bywa zgubny.
APP: Pierwsza pomoc przy wypadku motocyklisty. Czy ściągać kask? Co robić? [Powered by Schuberth]