Chińczycy potrafią już produkować motocykle nie tylko nowoczesne i dobrze wykonane, ale także bardzo przyjemne dla oka. Niestety, jeszcze nie wszyscy. Choć o gustach podobno się nie dyskutuje, to koncepcyjny turystyczny cruiser Siekon Cruise Prince powinien być jednak tematem rozmów. Na przykład o tym, jak takich motocykli nie robić…
Firma Siekon Motorcycle Technology Co. Ltd. to dobra ilustracja tego, jak aktualnie wygląda prywatny chiński biznes średniej wielkości. Przedsiębiorstwo powstało niedawno, bo w 2020 roku, w Tongxiang niedaleko Szanghaju. Obecnie ma wciąż mocno ograniczoną ofertę modelową: jeden niewielki sport klasy 250 cm3 (LT250SR, również w wersji elektrycznej) i kilka skuterów. Działa za to z rozmachem. Fabryka ma 86 tys. m2 powierzchni, a jej zdolności produkcyjne to skromne 250 tys. pojazdów rocznie. Możemy się więc spodziewać, że wzorem innych chińskich producentów, w tym tak świeżych jak Kove (firma założona w 2007 roku), Siekon będzie się dynamicznie rozwijał.
Elektryczny kolos
Na razie jednak obserwujemy tzw. trudne początki. Nie da się bowiem inaczej określić modelu koncepcyjnego Siekon Cruise Prince, zaprezentowanego niedawno na targach w Kantonie. Przede wszystkim, jest to duży motocykl turystyczny z napędem elektrycznym, co od razu odstrasza dużą grupę potencjalnych użytkowników.
Osiągi też nie są imponujące: nie znamy dokładnej mocy silnika, ale widać, że ma co robić z opasłą maszyną. Jej prędkość maksymalna to zaledwie 140 km/h, u nas akurat w granicach przepisów. Niestety tak szybka jazda z pewnością mocno zmniejsza zasięg, który i tak nie jest imponujący – producent deklaruje 250 km, w praktyce jest raczej dużo niższy. Czas ładowania akumulatorów to z kolei 3,5 godziny na zwykłej ładowarce i 2,5 na szybkiej.
Najbrzydszy turystyk sezonu 2025?
Technologia to jedno, a wygląd drugie. Wiadomo, że sama stylistyka nie jeździ, ale za to mocno wpływa na samopoczucie kierowcy. Może gdybyśmy nie widzieli wcześniej setek innych, proporcjonalnych i ładnie wyglądających modeli – w tym chińskich – dzieło stylistów firmy Siekon weszłoby nam łatwiej. Tymczasem Cruise Prince wygląda jak zbiór cytatów, ale tylko ze słyszenia. Ma być nisko i długo? Jest. Mają być kufry, w tym centralny z oparciem? No to są. Mają być mocno wysunięte do przodu podesty? OK, są. Masywny przód z dużą szybą? Załatwione.
Problem w tym, że wszystkie te elementy posklejano w dosyć przypadkowy sposób i wyszedł trochę taki bigos z dodatkiem płatków kukurydzianych, czekoladowych cukierków i mrożonych truskawek. Trochę Hondy CTX1300, trochę BMW RT, trochę Harleya Road Glide (na renderach pojawiło się nawet logo a’la H-D, po co?), wszystko to w bieda-wersji. Na szczęście to dopiero koncept, a słowa krytyki spływają szerokim strumieniem z wielu światowych mediów motocyklowych. Może więc będą dla zarządu i pracowników firmy Siekon zimnym, ale otrzeźwiającym prysznicem i wersja produkcyjna będzie już znacznie bardziej strawna. Przecież się da – spójrzmy chociażby na chińskiego konkurenta Hondy Gold Wing, model Souo S 2000 ST…
Osiem cylindrów, nieskończony luksus. Oto Souo S 2000 ST – chiński rywal Gold Winga