20 lipca 1969 roku Neil Armstrong, jako pierwszy człowiek odbył spacer po srebrnym globie. Choć dziś raczej żyjemy podbojem Marsa, to warto przypomnieć motocyklowy wątek związany z wyprawami na tego naturalnego satelitę Ziemi.
NASA poważnie rozważała wysłanie w kosmos jednośladów. Ostatecznie, jak wiemy zaszczyt ten przypadł czterokołowcom.
Kosmonauci potrzebowali pojazdów do szybszego i skuteczniejszego badania powierzchni Księżyca oraz do pobierania próbek. Przemieszczanie się na piechotę było nie tylko trudniejsze, ale też energo i czasochłonne. Zapasy tlenu zaś mocno ograniczone. Dodatkowo pojazdy umożliwiały eksplorację większej powierzchni.
Dlatego też NASA przystąpiło do rozwoju tego typu urządzeń, w tym i motocykli, a raczej skuterów. We wszystkich przypadkach napęd miał być elektryczny.
Lunacross
Prototyp nie prezentuje się okazale i sprawia wrażenie robionego w przydomowym garażu, a nie w Agencji dysponującej wielkim budżetem. Konstrukcja miała być jednak jak najprostsza i lekka, stąd też zapewne brak finezji. W prostej zamkniętej rurowej ramie przymocowano akumulator i napęd. Amortyzatorów nie przewidziano. W warunkach księżycowych zwykłe opony nie sprawdziłyby się, dlatego też skuter miał otrzymać inne, wykonane w pełni z gumy. Na prezentowanych zdjęciach ma on z tyłu jeszcze zwykłe, szprychowane koło motocyklowe.
Testy nowego pojazdu były bardzo zaawansowane. Przeprowadzano je nawet podczas lotów parabolicznych na Boeingu KC-135. W ich trakcie, na kilkadziesiąt sekund doświadcza się stanu nieważkości, czyli warunków zbliżonych do tych panujących na Księżycu.
Jednoślad miał być ewentualnie zabrany przez misję Apollo 15, która ostatecznie została przeprowadzona w lipcu 1971 roku. Skuter od początku był jednak jedynie pojazdem zapasowym, przygotowywanym na wypadek niepowodzenia projektu Lunar Roving Vehicle.
Moc silnika Lunacross’a wynosiła około 5/8 KM, a energię elektryczną dostarczała bateria o pojemności 30 Ah. Miało mu to zapewnić przemieszczanie się po Księżycu z prędkością siedmiu mil na godzinę. Do chłodzenia źródła energii wykorzystano… wosk pszczeli.
NASA nie była zainteresowana dalszym rozwojem pojazdu, ponieważ w trakcie testów okazało się, że ma on za małą moc, aby ciągnąć dwukołową przyczepkę ze sprzętem naukowym.
Ciekawostką jest, że astronauci trenowali poruszanie się w ciężkich i obszernych kombinezonach na Hondach CT90.
Księżycowy Easy Rider
Idea kosmicznego motocykla odżyła ostatnio dzięki projektowi stworzonemu przez Rosjanina Andrieja Fabiszewskiego.
Na razie niewiele wiadomo o technicznej stronie projektu. Analizując udostępnione wizualizacje stwierdzić można jedynie, że motocykl został opracowany tak, aby ważył możliwie mało. Stąd chociażby filigranowa kratownicowa rama i pozbawienie wszelkich zbędnych elementów. Motocykl ma być praktyczny, a nie piękny. Prawdopodobnie napęd będzie przenoszony na oba koła, a cała konstrukcja będzie składana, aby zajmować jak najmniej miejsca w lądowniku.
Projekt powstał w związku z ogłoszeniem przez NASA planów powrotu do podboju Księżyca, co ma nastąpić już w 2024 roku w ramach misji Artemis. Jej zwieńczeniem będzie między innymi lądowanie pierwszej kobiety na srebrnym globie.
Do tej pory Agencja nie wyraziła zainteresowania powrotem do koncepcji kosmicznego motocykla.