Konstruktorzy od lat poszukują alternatywnych jednostek napędowych do motocykli. Część rozwiązań ma zwiększyć ekonomię użytkowania, a inne służyć po prostu dostarczaniu nowych doznań z jazdy, większej prędkości, przyspieszeń itp. Przedstawiamy kilka takich rozwiązań, rozwiązań zupełnie nietypowych dla motocykli…
Silnik parowy
To właśnie jednostki tego typu napędzały pierwsze motocykle, które zostały opracowane już w drugiej połowie lat 60. XIX wieku. Za ojców tych konstrukcji uważa się Sylvestra Ropera z USA oraz francuzów Pierra Michaux i Louisa Guillaume Perreauxa. Amerykański motocykl parowy wykorzystywał ramę drewnianą, natomiast Francuzi zastosowali w swojej konstrukcji stal. Użyte silniki parowe wytwarzały moc na poziomie jednego, dwóch koni mechanicznych, co zapewniało osiągnięcie prędkość rzędu kilkunastu km/h.
Silnik Wankla
Jednostka napędowa opracowana przez Feliksa Wankla w latach 50. ubiegłego wieku, od początku budziła duże zainteresowanie. I to zarówno producentów samochodów, jak i motocykli. Istną rewolucją było wyeliminowanie zaworów, korbowodów, wałków rozrządu. Tłok, o kształcie zbliżonym do trójkąta z wypukłymi bokami, obraca się wewnątrz cylindra.
Zaletami silnika Wankla są niewielkie wibracje, prosta konstrukcja oraz wysoka sprawność mechaniczna. Do wad należy zaliczyć duże spalanie, problemy z trwałym uszczelnianiem tłoka, a także duża emisja spalin – cechy te są dyskwalifikujące w dobie kolejnych, coraz to ostrzejszych norm EURO.
Pierwszym seryjnym motocyklem z takim silnikiem był Hercules W2000 z 1973 roku, wyprodukowany w liczbie 8 tysięcy sztuk. Silnik o pojemności 294 cm3, generował moc około 27 KM. W tym samym okresie Suzuki wypuściło na rynek model RE5.
Kolejne próby zastosowania w motocyklach silnika Wankla, podejmowane m.in. przez angielskiego Nortona, nie przyniosły pozytywnych efektów.
Motocykl z napędem lotniczym? Czemu nie…
Również i takie motocykle powstawały. Jednym z nich, bodajże najszybszym jednośladem z silnikiem przeznaczonym do napędu statków powietrznych, jest MTT Y2K.
Turbina gazowa Rolls Royce Allison, wykorzystywana m.in. w śmigłowcu Bell Jetranger zapewnia moc na poziomie 320 KM, co pozwala rozpędzić tego demona do prędkości ponad 400 km/h. Praktyczne zastosowanie motocykla jest mocno problematyczne. 32-litrowy zbiornik pozwala bowiem na ok. 20 minutową przejażdżkę. Jeśli chodzi o odgłos turbiny, to Y2K nie sposób pomylić z innym motocyklem, a ze startującym śmigłowcem:
Na kanale Youtube można też znaleźć wiele projektów opartych o lotniczy silnik Rotec R3600. Ta dziewięciocylindrowa, chłodzona powietrzem jednostka w układzie gwiazdy, wykorzystywana jest m.in. do napędu replik klasycznych samolotów, jak Nieuport 17 czy Sopwith Camel. Silnik ma moc 150 KM, a jego paliwożerność wynosi… 27 litrów na godzinę.
Jednym z ciekawszych projektów jest na pewno Red Baron – motocykl nawiązujący do maszyny Manfreda von Richthofena – niemieckiego asa z pierwszej wojny światowej. Tak, jak i jego trzypłatowy Fokker Dr. I, tak i motocykl pomalowany jest na czerwono.
Jak na pewno zauważyliście, konstruktorzy montują gwiazdę tak, jak im się to podoba – zarówno w układzie wzdłużnym jak i poprzecznym. Który wam się bardziej podoba?
Silnik z samochodu
Nie jest to nic nadzwyczajnego, bo chociażby Hondy NC700/NC750 posiadają przecięty w pół silnik z modelu Jazz. Prawdziwe monstrum, które też śmiało mogłoby się ubiegać o miano jednego z najbrzydszych motocykli, stworzyli natomiast Brazylijczycy. W kraju, gdzie przez dziesięciolecia produkowano VW Garbusa postanowiono wykorzystać silnik tego samochodu, do napędu jednośladu. W ten sposób powstał Amazonas 1600. Miał być odpowiedzią, m.in. na potrzeby tamtejszej policji i łączyć niezawodność i łatwość obsługi garbusowego silnika z zaletami motocykla. Wyszedł motocykl toporny, ciężki, nieporęczny, a w dodatku – cóż – po prostu brzydki.
Widlasty silnik z Dodge’a Vipera o mocy 507 KM użyto też w motocyklu Tomahawk, który jest nie tylko jednym z potężniejszych, ale i najdroższych jednośladów.
Silnik w przednim kole
Tego typu rozwiązanie stosowała w latach dwudziestych XX wieku niemiecka firma Megola. Silniki rotacyjne – trzycylindrowe dwusuwowe lub pięciocylindrowe czterosuwowe – zespalano z kołem – początkowo z tylnym, a później z przednim.
Charakterystyczną cechą tych konstrukcji był brak sprzęgła i skrzyni biegów, przez co aby zatrzymać pojazd, należało wyłączyć silnik. Jednostka była uruchamiana poprzez pchanie motocykla, a stosowane wersje osiągały moc do 14 KM. Zapewne przez utrudnione użytkowanie jednoślady Megola nie zyskały popularności.
Silnik Diesla
Diesel w motocyklu to kolejne rozwiązanie, które się nie sprawdziło. Choć silnik tego typu zapewnia bardzo małe zużycie paliwa, to jednak nie może konkurować pod względem stosunku mocy do pojemności, czy masy ze zwykłymi benzyniakami.
Pierwszym seryjnym motocyklem z dieslem, był Royal Enfield Bullet wyposażony w silnik firmy Lombardini Motori, o mocy zaledwie 6,8 KM.
Jedną z ciekawszych propozycji był zaś holenderski Track T-800 CDI, napędzany silnikiem pochodzącym ze.. Smarta. Moc na poziomie 45 KM, z pojemności 800 cm3 nie porażała, jednak spalanie poniżej 2 litrów na 100 km, budziło zazdrość. Niestety motocykl nie wywołał zainteresowania, co zmusiło firmę do zawieszenia działalności po sprzedaniu około 50 sztuk.
Choć większość z opisanych maszyn jest do bólu niepraktyczna, to nie można im zarzucić tego, że nie wywołują przysłowiowego dreszczyku emocji. Na pewno wielu z nas chętnie by się nimi przejechało. A może któryś z Czytelników ma doświadczenia z motocyklami z silnikiem gwiazdowym, albo Wanklem? Napiszcie nam o tym… Koniecznie!