Nordkapp. Jak Junak z Wueską na północ pojechał [WYPRAWA]

-

Tęcza na czerwonym niebie

Wijąca się w górzystym terenie droga jest teraz ładniejsza. Junak też jakby lepiej łyka zakręty. Odczuwam czystą, niezmąconą żadnym negatywnym bodźcem przyjemność z jazdy. Właśnie dla takich chwil się żyje!

Nordkapp. Jak Junak z Wueską na północ pojechał [WYPRAWA]

Opuszczając Nordkapp odbijamy na Altę. Droga prowadzi wśród gór, z lewej ściana skalna, z prawej kilkadziesiąt metrów w dół, rzeka. Droga jest na tyle kręta, że jadący za nami Sportwagen przez godzinę nie ma nas gdzie wyprzedzić. Kierujemy się na południe.

W Finlandii wita nas przelotny deszcz. Po kilkugodzinnej jeździe woda wyrzucana przez przednie koło Junaka zaczyna powoli przesiąkać przez buty. Chcemy jednak jeszcze dziś dotrzeć do Szwecji. Do granicy nie jest daleko, gdy na niebie przed nami pojawia się pionowy, kolorowy pas – to tęcza w środku nocy. Za nami widać niebo, czerwone od słońca, które nie ma sił się schować za horyzontem. Widok niesamowity.

Chwilę błądzimy przez niedokładność posiadanej mapy, ostatecznie jednak udaje się wjechać do Szwecji. Kraj Wikingów wita nas szutrówką z ograniczeniami do 90 km/h. Kilka kilometrów dalej w lesie na mchu rozbijamy namiot.

[sam id=”11″ codes=”true”]

Kolejnego dnia wypoczęci ruszamy dalej. Szutrówka stopniowo zamienia się w asfalt. Sama Szwecja już nie robi takiego wrażenia jak Norwegia i Finlandia. Ruch jest większy niż dotychczas, znowu popsuła się pogoda, kropi, przesiąkają buty. Nordkapp. Jak Junak z Wueską na północ pojechał [WYPRAWA]Tego dnia po prostu jedziemy do ciemnej nocy. Biwak rozbijamy na kawałku płaskiego kamiennego wjazdu do lasu, za bramą odgradzającą las od szosy.

Rano po śniadaniu i przeglądach motocykli ruszamy dalej. Pogoda jak dnia poprzedniego, na przemian ładnie lub słotnie. Wjeżdżamy do Sztokholmu. Przez roboty drogowe musimy zaliczać objazdy. Jednak ułańska fantazja każe nam omijać wytyczone trasy, improwizujemy. Wjeżdzamy do centrum i błądzimy. Parę kilometrów dalej, już za miastem przełączam kranik na rezerwę, jednak nie przejmuję się tym. Z dotychczasowego zużycia paliwa wychodzi, że do promu dojadę bez problemu. Niestety paliwo kończy się Łukaszowi. Dzielę się z nim resztkami mojego i 10 kilometrów od Nynashamm staje i Junak. Zostawiam Junaka z Łukaszem, a sam na pięknej Wuesce ruszam na poszukiwania stacji paliw. Ot, kolejna przygoda.

W Nynashammunaka dla spokoju przed wjazdem na prom tankuję. Nordkapp. Jak Junak z Wueską na północ pojechał [WYPRAWA]Motocykle odpoczywają na najniższym pokładzie ładowni. Specjalnymi pasami przypinamy naszą parkę do pokładu. Na promie pierwszy raz od dziewięciu dni jemy normalny obiad i troszkę się odświeżamy. Po wypłynięciu gdy pasażerowie już śpią, wychodzimy na górny pokład, wyskakujemy z buciorów, pijemy po małym, koszmarnie drogim piwku i jak dzieci zasypiamy na fotelach.

Budzimy się niewyspani – deszcz wita nas jeszcze przed wpłynięciem do portu. Koło południa, podczas dobijania do brzegu, ktoś z załogi informuje, że można schodzić do motocykli. Po chwili oswobadzamy nasze maszyny z więzów.

W ładowni jest strasznie gorąco – na najniższym pokładzie, tam gdzie nasze motocykle, są zbiorniki paliwa podgrzewane do 60 stopni. Tej obróbce termicznej jesteśmy poddawani grubo ponad pół godziny – pod ciuchami płyniemy. W pierwszej kolejności wypuszczają wszystko to, co nad nami. My opuszczamy prom jako ostatni: czerwoni jak raki, spoceni jak po maratonie, wyskakujemy z promu jak tosty z tostera. Zaraz po opuszczeniu portu wpadamy w ulewę, która szybko nas studzi. Jadąc zmoczeni przez miasto gubimy drogę. Dopiero po godzinie wydostajemy się z Trójmiasta.

Deszcz niestety nie odpuszcza. Za Olsztynkiem tak zaczyna lać, że widoczność spada do dwóch metrów. W kilka sekund przemakam calusieńki, buty są pełne wody. Zwalniamy, ale nie odpuszczamy – jeszcze dziś chcemy spać we własnej pościeli. Do domu docieram przed godz. 20 – mokry, zmęczony, ale bardzo, bardzo szczęśliwy.

[sam id=”11″ codes=”true”]

10 KOMENTARZE

  1. Niesamowita podróż i to jeszcze polskimi klasycznymi motocyklami jestem pełen podziwu,bo na uwczesnym motocyklu to każdy może sobie świat zwiedzać a na takich klasykach to naprawde trzeba być odważnym SUPER.

  2. To chyba dość stara relacja jeśli wziąć pod uwagę fakt że niektóre komentarze są z grudnia 2013 :) Niemniej jednak dość ciekawie opisana wyprawa, mimo że na Nordkapp się raczej nie wybieram.

  3. dziękuję za przypomnienie relacji :) w przyszłym sezonie wybieramy się w tamtym kierunku a z tej relacji uzyskałam kilka istotnych przy planowaniu trasy i wyjazdu informacji
    Tylko dlaczego jest tam tak zimno w lipcu??

  4. Marta: Nie martw się o pogodę, a na pewno Cię nie zawiedzie ;) Mi w tym roku udało się trafić na 9 dni ciągłych upałów :) Chociaż w nocy przydałoby się grubszy śpiwór :p No i dobre, sprawdzone przeciw deszczówki to skarb :)

  5. Ciary mnie przeszły…. sam planuje coś na WSK 175… ale samemu, no włascie. Szacunek autorom za to, ze polskie sprzęty biją fajne ciekawe wyprawy, heh podbijają swiat, .To jest piękne…. Pozdrawiam. chciałbym się dowiedzieć jaką odległość przejechały całkowicie

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

POLECAMY