Michał Soboń, jeden z naszych czytelników postanowił wybrać się na dziesięciodniową wyprawę motocyklową po Nepalu. Na wynajętym Royal Enfieldzie 350 przemierza właśnie kamieniste drogi kraju leżącego u stóp Himalajów, a codzienne relacje wzbogaca świetnymi ujęciami z drona.
Znane motocyklistom pojęcie wycieczki wokół komina można zrozumieć dużo szerzej, tak jak właśnie zrobił to nasz czytelnik Michał. W jego przypadku komin jest trochę wyrośnięty i szeroko znany jako Mt. Everest, a jego okolica to Nepal, jeden z najwyżej położonych krajów na świecie. Dojazd z Polski motocyklem nie wchodził oczywiście w grę, więc towarzyszem podróży został wynajęty na miejscu Royal Enfield 350. Czy wiernym i niezawodnym, okaże się na koniec wyprawy.
Nepal to nie tylko góry, to również szerokie zielone doliny i miasta przytłaczające kurzem, hałasem i szeroko pojętą egzotyką. Można również trafić do prawdziwej dżungli i przejechać się na słoniu. Nasz podróżnik zabrał ze sobą drona, przy pomocy którego kręci znakomite filmy z tych pięknych okolic.
Michał właśnie zmaga się z miejscowym chaotycznym ruchem drogowym, przy którym nasze masowe manewry pod cmentarzami na Wszystkich Świętych są przykładem kosmicznego porządku. W kość dają mu kamieniste i dziurawe drogi, będące drogami tylko na mapie. Je co popadnie i śpi gdzie popadnie, znosi trudy i niewygody. I, co najgorsze, straszliwie mu zazdrościmy. Trzymamy kciuki i czekamy na szerszą relację!
Spodobał Ci się artykuł? Podziel się nim!