Chevrolet Corvette produkowany jest od 1953 roku, kiedy to pojawiło się C1. A już niebawem będziemy świadkami premiery gorącej C8, na której widok po prostu robi się… gorąco.
Piękne coupe i bardziej delikatne cabrio to wersje, które zawsze pojawiały się przy produkcji wszystkich „vettek”. Tym razem będzie również identycznie. Jednakże od 1964 roku fani tego modelu czekali na powrót silnika umieszczonego centralnie, pracującego tuż za plecami kierowcy i pasażera. W nowej C8 tak właśnie będzie, natomiast pięknie brzmiący V8 o pojemności 6,2 litra dostarczy na pewno niezapomnianych wrażeń z jazdy. W wersji bazowej Chevrolet Corvette C8 ma zbliżyć się swoimi osiągami do Porsche 911i Audi R8. Natomiast wersje specjalne będą dorównywać takim supersamochodom jak Ferrari F8 Tributo i McLaren 720S. Brak pytań? Wersja podstawowa to 497 koni mechanicznych i 630 nm momentu obrotowego, na stałe zastąpiona 8-stopniowa dwusprzęgłowa skrzynia biegów, z napędem na tylną oś. Do „setki”? W mniej niż 3 sekundy.
Nadwozie? Agresywniejsze i bardziej drapieżne. Przód przypomina nieco Ferrari, ale tył Corvetty to wciąż znane nam kształty. Głębokie wcięcia w karoserii, wloty powietrza z przodu i po bokach, spojler czy też przeszklony tył auta, ukazujący dumne V8 – wskazują, że nowa Corvette dorówna swoim wyglądem innym sportowym samochodom. Wisienką na torcie będzie system unoszenia przedniego zawieszenia, który wyjątkowo przyda się w polskich miastach – przy pokonywaniu progów zwalniających. Wnętrze nowej Corvetty C8 nie jest jeszcze do końca zdradzone, lecz widać sporo guzików i ogromny panel sterowania, którym dowodzić może jedynie kierowca. Miejmy nadzieję, że odnalezienie się w nim – nie będzie dużym problemem.
Chevrolet Corvette C8 nie będzie też należał do najdroższych. Szacowana cena podstawowego modelu to około 60 tys. dolarów.
Charakterek to ona ma, prawda?