W ubiegłym tygodniu z posesji położonej w Krynicy-Zdroju zniknął crossowy pitbike. Właściciel zgłosił kradzież, a funkcjonariusze nie potrzebowali wiele czasu aby namierzyć potencjalnego złodzieja, którym okazał się 40-letni tarnowianin.
Przedsiębiorczemu czterdziestolatkowi grozi pięć lat pozbawienia wolności za kradzież pitbike. Jacyż ludzie potrafią być bezmyślni… Ale do rzeczy. Właściciel zgłosił kradzież motocykla wartości – według nas trochę przeszacowanej – 3 tys. zł. Policjanci z Krynicy-Zdroju przyjęli zgłoszenie wraz z dokładnym opisem przedmiotu. Patrole funkcjonariuszy pełniących służbę w terenie otrzymały informacje o wyglądzie poszukiwanego pojazdu. I teraz wyobraźcie sobie, że niefrasobliwy złodziej ukrył łup za blaszanym garażem zlokalizowanym na terenie miasta. Zapewne do czasu, aż kradziony przedmiot ostygnie i policja przestanie się nim interesować. Wydawało mu się, że przykrycie go stertą opon, gałęziami i strzępem bambusowej maty sprawi, że czerwony jak krew motocykl nie będzie się rzucać w oczy. Stało się inaczej…
Spostrzegawczy funkcjonariusze szybko ustalili, że jest to poszukiwana maszyna i przeszli do wykonywania czynności mających na celu namierzenie sprawcy kradzieży. W ciągu trzech godzin nie tylko wytypowali sprawcę, ale i ustalili aktualne miejsce jego przebywania – na jednej ze stacji paliw, a jakże, na terenie miejscowości Krynica-Zdrój.
Amatorem cudzej własności okazał się 40-letni mieszkaniec Tarnowa. W toku przesłuchania, odbywającego się w krynickim komisariacie, wyszło na jaw, że mężczyzna niechlujnie, bo tymczasowo, ukrył swój łup aby wrócić po niego po zmroku i w ciemnościach wyprowadzić go poza rejon poszukiwań. Niestety plan okazał się lipny, zupełnie tak samo jak próby ukrycia sprzętu. Za kradzież grozi mu teraz do pięciu lat więzienia. Motocykl przekazano właścicielowi, a podejrzany o kradzież pozostał w areszcie.
Rosjanie na front w Ukrainie posłali jednostki klubu motocyklowego Nocne Wilki…