Kiedy specjaliści od budowy chopperów biorą się za streetfightera, coś musi być na rzeczy. Jeśli nazywają się Santiago Chopper, a motocyklem jest Kawasaki Z1000, wszystko staje się jasne – będzie grubo i groźnie. Zasada brzmi: żadnych zbędnych dodatków.
Alain Bernard z warsztatu Santiago Chopper postanowił użyć swej mocy pracując z jednym ze swoich ulubionych motocykli: Kawasaki Z1000. Aby uzyskać pożądaną zwinność i nienaganne prowadzenie, o przygotowanie ramy poprosił francuskiego guru Georges Martina.
Po odarciu oryginału z wszelkich zbytecznych elementów Alain najpierw zajął się mocą. Zamontował wydech Vance&Hines, który zwykle wykorzystywany jest do wyścigów na ćwierć mili, ale skrócił go do minimum uznawszy, że długa końcówka może zasłonić masywny wahacz z Suzuki GSX-R1000.
Wyścigowe Suzuki było także dawcą przedniego widelca i obręczy kół. Alain usunął airbox. Radykalnie poprawiło to wydajność kanałów dolotowych, ale niejako skazało customa na byt wojownika wyłącznie czystych ulic.
Zarówno panel instrumentów, jak i przedni reflektor zredukowano do absolutnego minimum, by osiągnąć pełne stylistyczne dopasowanie. O ostatecznym łobuzerskim charakterze tego motocykla zadecydował piękny błyszczący czarny lakier.
Trochę nie zgadza się zdjęcie oryginału! Oni nie przerobili nowego wtryskowego Zeta, tylko poczciwego starego Zeciora na suwakowych gaźnikach!! Poprawcie to
Z1000 nigdy nie był na gaźnikach. Od samego początku czyli od 2003 ma wtrysk.