Leciwe motocykle, szczególnie te, które wychowały całe masy polskich motocyklistów ponownie wracają do łask. Ceny jednośladów z PRL poszybowały w górę, gdyż coraz więcej osób chciałoby ponownie mieć taki obiekt kultu na dwóch kołach w garażu.
Właściciel pewnej WSK, która od lat stała zapomniana w szopie, postanowił, że w końcu sprzeda ją z nadzieją, że odzyska ona drugą młodość i będzie cieszyć nowego nabywcę. Trzeba jednak przyznać, że owy egzemplarz był już zdekompletowany i nieco zmęczony życiem, jednakże najważniejsza w przypadku klasyka jest sama baza oraz przede wszystkim dokumenty, dzięki którym będzie można zarejestrować jednoślad. Sprzedający wycenił swój motocykl na 2000 złotych i wystawił na jednym ze znanych portali aukcyjnych.
Śmiało możemy podejrzewać, że odezwało się sporo potencjalnych kupujących, jednakże jeden z nich postanowił przyjechać po niezarejestrowaną WSK. Po oględzinach okazało się jednak, że panom nie udało się dogadać co do ostatecznej kwoty sprzedaży i motocykl ponownie został zaparkowany w szopie. Po kilku dniach sprzedający zauważył, że jednoślad został skradziony. Sprawa została zgłoszona na policję, a funkcjonariusze w ekspresowym tempie namierzyli i odzyskali skradzionego klasyka. W toku śledztwa okazało się, że za kradzieżą stał niedoszły kupujący. Za popełniony czyn mężczyźnie grozi teraz kara pozbawienia wolności do lat 5.