Każdego dnia miliony osób głowią się nad tym, jak można skutecznie poprawić bezpieczeństwo na drogach. Jedne pomysły są lepsze, inne gorsze, ale wszystkim przyświeca jeden, słuszny cel. Na zupełnie nowy pomysł wpadła brytyjska policja, która chce zająć się motocyklistami, a dokładniej mówiąc przekraczaniem przez nich prędkości.
Komisarz Kim McGuinness przedstawił swój pomysł, który polega na zamontowaniu nadajnika GPS w każdym motocyklu. Urządzenie będzie na bieżąco wysyłać do systemu informacje o lokalizacji oraz prędkości. W ten sposób policja mogłaby zdalnie kontrolować łamanie przepisów, a także pomóc w odnalezieniu skradzionego motocykla. Niby chęć pomocy, a jednak mocna ingerencja w prywatność kierującego.
Motocykliści w jednym momencie zbulwersowali się i głośno zaprotestowali przede wszystkim dlatego, że nowy pomysł kompletnie według nich nie ma jakiegokolwiek sensu. Zdecydowana większość z nich twierdzi, że jeździ zgodnie z przepisami i montaż urządzenia GPS byłaby dla nich krzywdzący. Dodatkowo zainstalowanie lokalizatora w każdym jednośladzie zahacza niejako o naruszenie prywatności.
– Nie miałam na myśli naszych przestrzegających prawa motocyklistów. Mówię o tych, którzy sprawiają problemy, często młodych ludziach, którzy jeżdżą motocyklami niespełniającymi wymogów technicznych, a do tego często kradzionymi. – komentuje całą sprawę McGuinness.
Wydawać się jednak może, że pomysł ten nie tylko nie zyska aprobaty samych kierujących, ale będzie niemożliwy technicznie do zrealizowania. Wątpię, że każdy właściciel bez żadnego problemu podda się montażowi lokalizatora GPS, a w szczególności ci, którzy są świadomi notorycznego łamania przepisów ruchu drogowego. Nikogo nie zdziwiłby również fakt, gdyby zaraz po założeniu urządzenia, byłoby one w magiczny sposób zdejmowane. Także najprawdopodobniej pomysł komisarza został skreślony jeszcze w przedbiegach.