Nowelizacja przepisów Prawa o Ruchu Drogowym, zapowiadana na 1 grudnia 2021 roku, zbliża się wielkimi krokami. Mimo tak blisko terminu wejścia w życie noweli nikt nie zna jeszcze ostatecznego jej kształtu, a sami rządzący wprowadzają coraz to nowe zmiany na pięć minut przed dzwonkiem… Tak właśnie się ma sprawa kary z nieposiadanie odpowiednich uprawnień do prowadzenia pojazdu.
Do tej pory osoba bez prawa jazdy, złapana przez funkcjonariuszy np. na motocyklu, płaciła pięć stówek i czekała przy pojeździe na kogoś z uprawnieniami. Według nowych przepisów mandat za nieposiadanie prawa jazdy miał wzrosnąć do 1000 zł. Początkowo, bo teraz mówi się o tym, że będzie jeszcze większy, dokładnie 500+, czyli wyniesie 1500 zł.
Ale nie tylko chodzi o osoby, które nie posiadają odpowiedniej kategorii, a o tych, którym także zostało zabrane prawo jazdy. O taką kolej rzeczy z powodu wzrostu punktów karnych przydzielanych za odpowiednie wykroczenia może być bardzo łatwo. Rząd przygotowuje się zatem na zalew kierowców z umiejętnościami, ale bez prawa jazdy.
W tym momencie w Polsce około 5000 kierowców miesięcznie traci (także czasowo) swoje uprawnienia do kierowania pojazdami mechanicznymi. Prognozy są takie, że po wprowadzeniu nowych przepisów liczba ta wzrośnie minimum o 30%. Zatem drastycznie przybędzie osób posiadających umiejętności prowadzenia pojazdu i sam pojazd, ale nie będą mogły go prowadzić. Czy kara 1500 zł odstraszy ich od wsiadania za kierownicę? Czy według was powinna być jeszcze większa? Czy może zupełnie nie tędy droga?
Według mnie kara powinna wynosić minimum 50 000 zł