Bariery językowe właśnie przestały istnieć – oczywiście pod warunkiem, że masz smartfon oraz Internet. Google uruchomił właśnie funkcję tłumacza w czasie rzeczywistym – pobawiliśmy się tym trochę i… jesteśmy pod wrażeniem, ale śmiechu też było sporo…
Masz w swoim telefonie asystenta google? Wystarczy, że przywitasz się z nim wcześniej nagraną frazą – u mnie to Hej google! – a potem wydajesz komendę: Tłumacz w czasie rzeczywistym.
Google prosi cię o wybranie języka, a potem… jest już tylko albo dobrze, albo wesoło. System rozpoznaje mowę i język oraz tłumaczy z polskiego na np. angielski, a z angielskiego na polski. Wybrałem ten język, bo w nim jestem w stanie ocenić trafność tłumaczenia. Po hiszpańsku, czy francusku musiałbym mu zaufać… Chwilkę mu zajmuje przyswojenie mowy i potrafi się czasami przesłyszeć. Np. poproszony o przetłumaczenie zdania: Czy potrafisz się obrazić? – przetłumaczył na: Czy potrafisz zrobić zdjęcie?
Na szczęście na ekranie widzimy jak urządzenie rozumie nasze słowa i możemy w to ingerować. Jednak gdy powiedziałem tłumaczowi, że słabo mu idzie, odparł, że ok – przestaję tłumaczyć – więc obrazić też się potrafi…
Funkcja tłumacza trafiła już na telefony z systemem iOS 10 i Android 7.1, na których działa Asystent Google. Mój nowy smartfon Huawei P30 Pro spełnia te warunki, ale nie wszystkie wasze smartfony będą posiadały już teraz tę funkcję.
Na obecną chwilę tłumacz potrafi rozmawiać w 44 językach. Drodzy podróżnicy, przynajmniej w stolicach oraz dużych miastach państw, które będziecie odwiedzali, już w najbliższym czasie
nie będzie problemów z dogadaniem się z każdym spotkanym człowiekiem. Fajnie? Fajnie!