Prezydent Brazylii Dilma Rousseff ma dobry sposób na stres: motocykl. Jeździ na nim od czasu do czasu ku przerażeniu własnej ochrony. Twierdzi, że kask daje jej niezbędną anonimowość, zaś z perspektywy motocyklowego siodła świat wygląda lepiej.
Kilka dni temu pani prezydent postanowiła wybrać się na przejażdżkę po stolicy. Pokonała na motocyklu kilkanaście kilometrów nim ochrona zdała sobie sprawę, co tak naprawdę się stało. Powiadomieni przez współpracowników pani prezydent ochroniarze udali się za nią i towarzyszyli jej w pewnej odległości.
Pani Dilma nie ujawniła jak na razie szczegółów swojej motocyklowej misji. My bikerzy wiemy jednak o co chodzi. Kiedy spraw robi się za dużo i kusi nas, żeby od nich uciec, po prostu to robimy: wsiadamy na maszynę i uciekamy.
Motocykl daje zapewne pani prezydent to samo, co nam: jednoczesne poczucie siły, relaksu i wolności. Lewa w górę Mrs. President!