NewsyKierowca idiota wyjeżdża za linię. Zniszczona R-jedynka.

Kierowca idiota wyjeżdża za linię. Zniszczona R-jedynka. [WYPADKI MOTOCYKLOWE]

-

Dobry biker oprócz szeregu rozmaitych niezwykłych umiejętności, powinien być także trochę jasnowidzem. Ta umiejętność bardzo się przydaje w starciu z bezmyślnymi kierowcami samochodów, których wyczyny często goszczą na naszym portalu.

Istnieje naprawdę spora grupa kierowców, którzy znaki poziome traktują tylko jako sugestie co do manewrów na drodze. Jeśli takie swobodne podejście zaprezentowaliby na egzaminie na prawo jazdy, z pewnością skończyłby się on przed czasem. Niestety, wielu z nich swój nonszalancki stosunek do znaków poziomych przyjęło za życiową filozofię, co łatwo zauważyć obserwując samochody zatrzymujące się na przejściu dla pieszych, parkujące na obszarze wyłączonym z ruchu lub przekraczające ciągłą linię.

Kierowca wyjeżdża za linię

Ten ostatni manewr wykonany przez bezmyślnego kierowcę samochodu omal nie doprowadził do tragedii. Pokonując zakręt wjechał on częściowo na przeciwległy pas, którym przemieszczali się motocykliści. Biker, który musiał natychmiast wyjść ze złożenia w zakręcie by uniknąć kolizji z samochodem, nie zdołał utrzymać równowagi i uderzył w barierę energochłonną.

O ile główną, pierwotną przyczyną wypadku jest wjechanie samochodu na drugi pas w zakręcie, o tyle sam motocyklista (a w zasadzie motocykliści) również nie są bez winy. Chodzi oczywiście o tor jazdy: gdyby obaj bikerzy przeczytali jakikolwiek podręcznik jazdy motocyklem lub zapisali się na kurs doskonalenia jazdy, z pewnością uniknęliby zagrożenia.

Ich tor jazdy znajdowałby się bowiem na zewnątrz co pozwoliłoby by im po pierwsze – szybciej zobaczyć jadący samochód, po drugie – nie wywołałoby konieczności gwałtownego odbicia do prawej. A to przecież skutkowało uderzeniem w barierki.

Prawdopodobnie drugi biker mógł również wyjść z sytuacji bez szwanku, gdyby odpowiednio silnie skontrował kierownicą (przeciwskręt – silny nacisk na lewą manetkę). Mogło by to wprawdzie (lecz nie musiało)  spowodować kolizję z partnerem z przodu, lecz  i tak skończyło by się zapewne mniejszymi obrażeniami.

Ostatecznie motocyklista z wypadku wyszedł połamany, ale żywy. Jego piękna R-jedynka na długi czas pozbawi swego właściciela przyjemności z jazdy.

ANALIZA WYPADKU

Warunki poza miastem

Nawierzchnia asfalt

Motocykle szosowe

Pogoda dobra

Główny błąd zły tor jazdy

Pozostałe błędy brak szybkiej reakcji (przeciwskręt)

Konsekwencje złamania,zniszczony motocykl

Spodobał Ci się artykuł? Podziel się nim!
Motovoyager
Motovoyagerhttps://motovoyager.net
Nasi czytelnicy to wybrana grupa ludzi. Motocykliści, którzy w Internecie szukają inteligentnej rozrywki, konkretnych porad lub inspiracji do wyjazdów motocyklowych. Nie jesteśmy serwisem dla każdego, zdajemy sobie z tego sprawę i… uważamy, że jest to nasz atut. Nie znajdziesz u nas artykułów nastawionych jedynie na kliki, nie wnoszących niczego merytorycznego. Nasza maksyma to: informować, radzić, bawić nie zaśmiecając głów czytelników bezsensownymi treściami.

5 KOMENTARZE

  1. Jak widać, wina motocyklisty – jeden z drugim zaczęli ciąc linię – trafił swój na swego. Ja bardzo rzadko przypadkiem tne linie – a jak oni sobie tor z jezdni robią, to powodzenia.

  2. Nic niepowiem i zgodze sie z przedmówcami. Albo tak wina samochód/motocykl 40/60 wiec nie rozumiem tytułu artykułu.
    Powinno być: Bezmyślni Kierujący: Motocyklista Niszczy Yamahę R1

  3. Kiedy drugi motocyklista mijał się z samochodem samochód był na swoim pasie. W UE obowiązuje ruch prawostronny (za wyjątkiem UK) i trzymamy się prawej strony. Gdyby kierowca VW przyhaczył pierwszego motocyklistę winna byłaby bezdyskusyjna. Z drugiej strony Panowie motocyklisty nie przewidzieli możliwej nadjeżdżającej ciężarówki z naprzeciwka, która nie zmieści się w obrysie pasa.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

POLECAMY

ZOBACZ RÓWNIEŻ