Chińskie kaski marki Jiekai to tykająca bomba – takie wnioski płyną z testu wykonanego przez brytyjskie organizacje konsumenckie. Chociaż do ich niewątpliwych zalet należy niska cena, nie zapewniają żadnej ochrony motocykliście.
Brytyjska organizacja Trading Standards wzięła pod lupę dwa modele chińskich garnków Jeikai – JK100 i JK 1000. Wyniki były druzgocące – w razie wypadku nie zapewniają one praktycznie żadnej ochrony motocykliście, mogą wręcz zwiększać ryzyko urazu głowy. W testach kaski zostały zniszczone już po dwóch uderzeniach, a powinny wytrzymać co najmniej pięć.
[sam id=”11″ codes=”true”]
Szef Trading Standards w mieście Peterborough, Peter Stonely, który sam jest aktywnym bikerem, namawia do jak najszybszego zwrotu felernych kasków. Zdecydowanie ma rację, ochrona głowy to jeden z elementów bezpieczeństwa, na których nigdy nie należy oszczędzać.
Jakby przetestowali NAXE albo LS2 to wyniki byłyby takie same wiec nie wiem po co taki szum …
Większość kasków ls2 w rubryce materiał ma wpisane polycarbonate, albo fibreglass, także nie wiem czy to samo..
ls 2 ma 4 na 5 w teście sharpa więc to na pewno nie to samo, zreszta te kaski sprawdziły się w boju, sam byłem świadkiem co najmniej 2 przypadków gdzi ls2 rewelacyjnie zachowały się po upadku… Zresztą wystarczy poczytać po forach opinia o tym producencie jest pozytywna. Ten kask „wygrał Dakar” to tez o czymś świadczy
LS2 był na głowie zwycięzcy Bol d’Or 2014, Gregory Leblanc. Zerknijcie na jego profil FB”Gregory Leblanc Officiel”. Zresztą tu jest mowa o innym producencie kasków, to dlaczego darmowo i nietaktownie psuć reputacje zupełnie innej firmie i to w dodatku z Europy.
Naxa też jakims cudem przechodzi testy i dostaje certyfikaty, a co jest potem, hmm….
A co do testów sharpa to uczucia mam mieszana i większość osób wie że sharp się sprzedał i gwiazdki można kupić.