20 grudnia weszła w życie tzw. tarcza antyinflacyjna. Jednym z jej założeń jest redukcja cen paliw na stacjach benzynowych przez zmniejszenie rządowej akcyzy na paliwa. Sprawdziliśmy czy rzeczywiście ceny spadły.
Niestety, od razu na wstępie napiszemy, że zdjęcie główne do artykułu to obrzydliwy clickbajt z naszej strony… Raczej do takiej wartości ceny paliwa długo, a może i nigdy już nie wrócą…
Prezes Orlenu, Daniel Obajtek, na początku grudnia zapowiedział obniżki cen paliw na stacjach benzynowych o około 30 groszy, argumentując to działaniami nie tylko rządu, ale także prowadzonego przez niego koncernu. Sytuacja ta miała się wydarzyć z dniem 20 grudnia, kiedy to zacznie obowiązywać rządowa tarcza antyinflacyjna.
Jeszcze 18 grudnia na stacji BP, na której najczęściej tankuję, zalałem do pełna samochód płacąc za litr benzyny 95 6.02 zł.
20 grudnia, na tej samej stacji koszt paliwa spadł dosyć znacznie, bo o 23 grosze i wyniósł 5.79 zł za litr benzyny 95.
Skoro rządowe koncerny naftowe zapowiadały łączenie sił w walce z drożyzną, to znaczy, że na stacjach Orlenu czy Lotosa powinno być taniej. I? I jest!
Odpowiednio na ursynowskim Orlenie (Warszawa) zapłacić trzeba było 5.75 zł za litr benzyny 95,
Na Lotosie przy Modlińskiej cena identyczna.
Wykonując jeszcze rundkę po mieście sprawdziłem kolejną stację, austriacki Amic. Tam również udało się osiągnąć „obajtkową” cenę 5.75 zł za litr bezołowiowej 95…
Z jednej strony cieszą tak wyraźne spadki, z drugiej jednak – są one również związane ze spadkiem, z końcem listopada, ceny baryłki ropy naftowej. Czy zatem obniżka cen to rzeczywiście zasługa rządu, czy może naturalny proces ekonomiczny?
Rządowa tarcza antyinflacyjna obejmuje również energię elektryczną i gaz. Tu zostaje zmniejszona nie tylko akcyza, ale również podatek vat.