Nie będzie okresu próbnego, nie będzie droższych przeglądów. Ministerstwa sieją ferment i mieszają w przepisach aż lecą wióry. Zastanawiam się czy z takich chaotycznych działań może wyniknąć coś dobrego.
W weekend dowiedziałem się, że Ministerstwo Cyfryzacji uchyliło zapis o okresie próbnym. Może to i dobrze, bo chociaż jestem zdania, że młodzi kierowcy powinni jak najwięcej się szkolić, to przygotowanie infrastruktury do takich szkoleń było w Polsce niewystarczające. Znów skończyłoby się na kolejkach, niemocy urzędniczej i problemach dla zwykłych ludzi.
Dziś gruchnęła wieść, że Ministerstwo Infrastruktury zrezygnowało z podwyżek opłat za obowiązkowe przeglądy techniczne. Diagności zapewne wpadną w szał, bo za głodowe stawki pracować im się nie chce. Kierowcy odetchną z ulgą, bo parę groszy w kieszeni zostanie – zapewne wydadzą je na opłatę emisyjną.
Zastanawiam się czemu służy ten bałagan – poważne instytucje najpierw coś zapowiadają, argumentują jakie to dobre rozwiązanie, a następnie wycofuję się po cichu z deklaracji. Totalny brak profesjonalizmu i dziecinada. Czy w ogóle można brać słowa urzędników na poważnie? Nie sądzę.