Likwidacja egzaminów praktycznych na placu manewrowym – taką propozycję przedstawili Ministerstwu Infrastruktury instruktorzy nauki jazdy. Resort analizuje propozycję, ale rokowania są pomyślne.
Plac manewrowy to zmora kandydatów na kierowców – egzaminu nie zdaje tutaj blisko jedna trzecia kursantów. Zdaniem instruktorów nauki jazdy sztucznie zaaranżowane warunki drogowe nijak nie odpowiadają rzeczywistym sytuacjom na drodze.
Choć inicjatywa likwidacji placu manewrowego jako części egzaminu wyszła od szkoleniowców, ich środowisko jest podzielone w tej sprawie. Część z nich chciałaby jedynie ograniczenia manewrów do ruszania pod górę, inni postulują całkowite usunięcie placu z egzaminu praktycznego.
Poprzednia nowelizacja rozporządzenia o egzaminach przeniosła manewr parkowania z placu do egzaminu odbywającego się w ruchu miejskim i – zdaniem egzaminujących – była to korzystna zmiana. Tym bardziej, że – jak twierdzą – kursanci odbywają egzaminy wewnętrzne w swoich szkołach jazdy, więc powinni być wstępnie przygotowani do jazdy w mieście.
Część dyrektorów Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego jest jednak przeciwna likwidacji placów manewrowych. Ich zdaniem wielu kierowców przystępując do egzaminu praktycznego nie panuje nad pojazdem w stopniu pozwalającym na bezpieczną jazdę wśród innych użytkowników dróg. Uważają także, że ciągłe zmiany w przepisach dotyczących egzaminowania kierowców nie służą niczemu dobremu.
„Część dyrektorów Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego jest jednak przeciwna likwidacji placów manewrowych. Ich zdaniem wielu kierowców przystępując do egzaminu praktycznego nie panuje nad pojazdem w stopniu pozwalającym na bezpieczną jazdę wśród innych użytkowników dróg.” – to ja się pytam: po co są szkoły nauki jazdy? Jeśli ktoś kończy (płatny!) kurs a nie potrafi jeździć, to oznacza, że szkoła jest jedynie maszynką do zarabiania (niemałych!) pieniędzy! I temu się trzeba przyjrzeć! Ciekawe, że w innych krajach europejskich zdobycie Prawa Jazdy jest prostsze niż w Polsce a wypadków na drogach jest tam kilka razy mniej niż u nas! Polska, to dziwny kraj…
A co to jest za figura ten derektor WORDu? przecież to zwykły na ogół nieposiadający motocyklowego prawa jazdy, marszałkowy sługus .Odpolitycznić ten skansen przejmując proste i zrozumiałe zasady dot. egzaminu w sposób jednoznaczny np.ze Stanów Zjednoczonych. Skoro w tym tyglu to działa mimo” krótkiej demokracji” to bez majstrowania naszych urzędasów sprawdzi się i u nas.
Tylko, że ta dyskusja w mediach dotyczy placu dla egzaminu na samochód. Wątpię, czy jakikolwiek egzaminator zgodziłby się na egzamin dla motocyklisty nad maszyną którego w ogóle nie ma żadnej kontroli, zanim nie sprawdzi na terenie zamkniętym, czy ten w ogóle umie jechać, skręcać i hamować. Zwróćcie uwagę, że widowiskowe kraksy na placu egzaminacyjnym dotyczą chyba tylko motocykli i to po wprowadzeniu zmian czyli na mocnych ciężkich sprzętach. Naprawdę nie uwierzę. że wypuszczą kogoś na Gladiusie od razu w plener.