Superbike budzi respekt i pożądanie. Pędzące po światowych torach maszyny ekscytują tak bardzo, że stają się często obiektami marzeń. Najczęściej niesłusznie – oto 8 powodów, dla których nie potrzebujesz sportowego litra.
Posiadanie sportowego litra to marzenie wielu początkujących bikerów. W miarę upływających kilometrów i zdobywanego doświadczenia pragnienie zmiany motocykla na potężnego superbike maleje. Zaczynają doceniać wygodę, poręczność i inne ważne cechy swoich motocykli, których pozbawione są wszystkie superbike.
[sam id=”11″ codes=”true”]
Konstruktorom motocykli wyścigowych przyświecała jedna tylko idea: prędkość. Wszystkie inne cechy, takie jak poręczność, komfort, ekonomika jazdy zostały zepchnięte na bardzo dalekie miejsca. Jak często będziesz wykorzystywał graniczne wartości swojego motocykla? Bardzo rzadko. Oto 8 powodów, dla których wcale nie potrzebujesz sportowego litra.
1. Na litrze stajesz się leniwy
Potężna moc silnika dostępna niemal od samego dołu obrotomierza powoduje, że podczas przejażdżek z kolegami na innych motocyklach zmiana biegów staje się niepotrzebna. Nawet na czwórce lekki ruch manetką gazu powoduje, że kumple stają się kropką w lusterku. Taka jazda nudzi bardziej niż imieniny ciotki, a skoro masz tak jeździć, to po co jeździć w ogóle? Gdzie frajda?
2. Litry padają łupem złodziei
Piękny błyszczący Gixxer albo Cebra budzi nie tylko twoje pożądanie. Moc drzemiąca w tej maszynie przyciąga żądne wrażeń lepkie ręce wszelkiej maści złodziejstwa. Niektórzy działają planowo – mają zlecenie i polują na konkretny model. Oprócz nich jest jednak cała masa napalonych małolatów, którzy zaryzykują poprawczak byle tylko śmignąć twoim sprzętem przez miasto.
3. Życie na krawędzi męczy
Poruszanie się litrowym sportem na co dzień ma coś z masochizmu. Konieczność operowania prawą manetką z precyzją chirurga dla opanowania mogącej eksplodować w każdej sekundzie mocy to wyczerpujące zajęcie. Także świadomość, że masz pod ręką prawie 200 KM uzależnia. Ciągle chcesz więcej, a jazda z prędkościami torowymi po drogach publicznych, oprócz tego że niebezpieczna, wymaga niesłychanej koncentracji. Już po krótkiej rundce z prędkościami z dwójką z przodu czujesz się zmęczony jak po szychcie w kopalni.
4. Litry wcale nie są szybsze
Przez 95% czasu spędzonego na drodze moc twojego litra pozostaje wirtualna. W mieście nawet koleś na supermoto 250 cm3 objeżdża twój sprzęt jak chce. Tutaj liczy się poręczność i zwinność. Powiadasz, że na autostradzie nie ma szans? A jak często jeździsz autostradą? I jak daleko? No właśnie.
5. Na litrze stajesz się celem
Dostojny biker na cruiserze nie wzbudza zainteresowania stróżów prawa – ot, toczy się taki na motocyklu. Twój piękny, błyszczący litrowy superbike już z daleka krzyczy wydechem i kolorami: „Uwaga jadę! Spadać z drogi!”. Policja ma sporo czasu, żeby wyłuskać cię z tłumu pojazdów i zaprosić na pobocze. Głośne wydechy ratują życie? Tak, ale rujnują budżet.
6. Jazda litrem kosztuje
Suzuki V-Strom 650 czy Honda NC700 pozwolą na wyjazd do Grecji bez doszczętnego spłukania się na paliwo. Spróbuj tej sztuki z Panigale 1199 lub KTM RC8. W tych (i innych zresztą też) sprzętach nikt nie myślał, żeby oszczędzały paliwo. Benzyna jest tylko środkiem do celu, jakim jest prędkość. Spalanie powyżej 10 l/100 km nie jest żadnym wyczynem, a próbowanie możliwości superbike nawet na pobliskiej Słowacji może zakończyć się bardzo wysokim mandatem. Wspominaliśmy o częstych przeglądach? Każdy z nich NIE BĘDZIE tani.
7. Komfort i litr nie idą w parze
O sportowym litrze można powiedzieć wszystko, ale z pewnością nie to że jest wygodny. Właściwie z udogodnień, wpływających na komfort można wymienić tylko kanapę. Jeśli nie jesteś człowiekiem gumą, będzie ci przeszkadzał ekstremalnie duży kąt ugięcia kolan i prawie leżąca pozycja. Piwny brzuszek nie tyle przeszkadza, co często uniemożliwia korzystanie z tego rodzaju motocykla. Podróż powyżej 100 km przypomni pośladkom jak tata lał pasem za złe oceny.
8. Litr niczego cię nie nauczy
Jeśli jesteś jednym z tych szaleńców, którzy kupują sportowego litra na pierwszy motocykl, zamiast zdobywać doświadczenie, będziesz walczył o przeżycie. Jedyną nauką, jaką wyniesiesz z jazdy takim sprzętem będzie „a mogłem kupić coś mniejszego”. Jeśli nie jeździsz swoim litrem po torze wyścigowym, nie będziesz w stanie nabyć odpowiednich umiejętności i nawyków.
[sam id=”11″ codes=”true”]
Naciągane, ale niech będzie. W motocykliźmie bardziej interesuje mnie, na co mam ochotę, niż co potrzebuję. Mnie na ten przykład wogle motocykl nie jest potrzebny, a mam.
A tak przy okazji, maszyna ze zdjęcia ilustrującego punkt 1 nie jest litrem, ani nawet ćwiartką. Jej pojemność skokowa wynosi równe zero ;-)
N°1 – Odłączony został od wtyczki z uziemieniem.
:-)