Jedni mówią, że aby jeździć w terenie, wystarczy mieć tylko chęci, a sprzęt jest nieważny. Ja jednak uważam, że trzeba sobie pomóc, sprzętowo właśnie. Segment pojemności silnika 350, jednocylindrowych, lekkich, czterosuwów, jest według mnie najlepszy do rekreacyjnej jazdy w terenie, a także do nauki…
Natłok informacji spowodowany bombardowaniem z każdych stron nowinkami o COVID-19 sprawia, że zaraz po zakończeniu pandemii, chciałbym wsiąść na lekkie enduro, zapomnieć o ostatnich tygodniach i uciekając z dala od zgiełku miasta, cieszyć się wolnością. Na taki wyjazd najchętniej zabrałbym jeden z trzech prezentowanych wam motocykli, a całość zwieńczyłbym ogniskiem z kiełbaską. Nieco się rozmarzyłem..
Chciałbym zaznaczyć, że żadnego z tych motocykli nie oglądałem, nie znam osobiście właścicieli, a oceniam je jedynie po zamieszczonych zdjęciach i dołączonym opisie. Dlatego jeżeli kogoś z was zainteresuje przedstawiony przez nas motocyklem, pamiętajcie o dokładnych oględzinach. Jeżeli chcecie uniknąć zakupu przysłowiowej miny, przeczytajcie nasz poradnik sapera.
Warto przeczytać: Jakie turystyczne enduro? Przegląd aukcji używanych.
Husaberg FE 350
Prezentowany model pochodzi z 2013 roku i dotychczas przejechał 146 mth. Jestem zgodny z opisem właściciela, który zaznaczył, że owy Husaberg to w praktyce KTM. Lista dodatków, które ma zamontowane ten egzemplarz robi wrażenie – wentylator i osłony chłodnic, zawieszenie WP 4CS, pompa wody Boyesen, amortyzator skrętu SCOTT, mousse w przednim kole (bardzo drogie i trudne do założenia) oraz tubeless w tylnym. Zwieńczeniem całego motocykla jest fakt, że pochodzi w polskiego salonu oraz serwisowany był w ASO – Motocykle Lublin. Ma ktoś wolne 18 tysięcy?
https://www.olx.pl/oferta/husaberg-fe-350-salon-pl-ktm-husqvarna-CID5-IDDYeP4.html
KTM 350 SX-F
Pomarańczowe enduro pochodzi z 2017 roku i na liczniku motogodzin wybiła właśnie liczba 135. Według sprzedającego stan techniczny jak i wizualny prezentuje się bardzo dobrze, a elementy eksploatacyjne nie wykazują oznak zużycia. W motocyklu zamontowany jest wydech HGS oraz wzmocnione felgi firmy Talon. Dodatkowym atutem będą seryjne dwie mapy zapłonu, kontrola trakcji oraz elektryczny rozrusznik. Cena wyjściowa to 17 200 zł, chociaż właściciel napisał, że do rozsądnej negocjacji.
https://www.olx.pl/oferta/ktm-350-sx-f-2017-CID5-IDCu3pZ.html#a7f2af3447
Husqvarna FE 350
Huśka również pochodzi, tak jak poprzednicy, z 2017 roku i aktualnie ma przelatane 176 mth. Pomimo tego, że nie jest tak dobrze wyposażona jak reszta, nie jest od pierwszego właściciela, urzekła mnie szczerość. Sprzedający zaznaczył, że motocykl nie jest nowy, bo przeznaczenie ma inne od stania w garażu. Posiada jakieś rysy, zadrapania, których nawet nie widać na zdjęciach, ale zostało o tym wspomniane w opisie. W motocyklu, ponad 20 mth temu, został wymieniony tłok i sądząc po tym co napisał właściciel, byłbym skłonny uwierzyć, że motocykl pomimo wizualnych niedogodności lub normalnych znaków użytkowania, jest zadbany mechanicznie oraz serwisowany na czas. Husqvarna do wzięcia za 20 500 złotych.
https://www.olx.pl/oferta/husqvarna-fe-350-model-2017-transport-CID5-IDE5Xbb.html
Nie chcę obrażać inteligencji autora ale, o czym jest artykuł. Bo jeśli ma być reklama konkretnych ofert to OK. Bo raczej jako poradnik to coś słabo. Może warto wspomnieć że normą jest przekładanie plastików, że zawodnicy udają amatorów i ściemniają z przebiegiem. Motocykl wygląda na prawie jak nowy, a w środku to ruina, której remont kosztuje wiele tysięcy złotych. Bo taka głowica w FE 350 to naprawa za co najmniej perenaście tysięcy. Proponuję raczej na FB sprawdzić sprzedającego i zweryfikować realny przebieg. Obejrzeć koła, zawieszenie, ramę i to wszędzie, sprawdzić lagi. Silnika od środka nie zobaczy się, ale jak wygląda układ dolotowy za filtrem czy jest zakurzony świadczy o to jak ktoś dbał. W większości enduro ludzie sprzedają bo albo się na nim połamali albo bo jest w ostatniej fazie przed całkowitym rozpadem. Rzadko ktoś sprzedaje dobry zadbany motor, bo i po co. Wyciąga z niego ostatnie soki i szuka frajera. Wydać 20 tysięcy na motocykl 3 letni ale zużyty to lepiej wytargować nowy i tylko jeździć. Enduro sportowe to bardzo delikatne urządzenia które wymagają ciągłego i drogiego serwisu. Więc zakup używki to naprawdę trudna i ryzykowna sprawa.
Aż tak bym nie przesadzał z tymi kosztami remontów,choć w porównaniu do motocykli szosowych warto zwrócić większą uwagę przy okazji zakupu i mieć na uwadze iż koszta eksploatacyjne-szczególnie w Hard Enduro będą sporo większe.
A i SXF to nie enduro.
Pozdrawiam