NajnowszeMajówka w Kotlinie Kłodzkiej. Kręto, malowniczo, odkrywczo

Majówka w Kotlinie Kłodzkiej. Kręto, malowniczo, odkrywczo

-

Kotlina Kłodzka to jeden z ulubionych celów motocyklowych wypadów weekendowych. Malownicze drogi i unikalne atrakcje turystyczne wyróżniają ten region na skalę europejską. Cieszy fakt, że zawsze można odkryć tam coś nowego.

Tekst i zdjęcia: Liwia Klich i Sebastian Mazur, LifeWeLove.com

Ta wyprawa bierze udział w konkursie „Dziel się frajdą, zgarniaj nagrody”.

Hasło „majówka” w tym roku z pozytywną prognozą pogody na trzy dni ukierunkowuje nas ponownie w kierunku Gór Stołowych. To taki przyjemny wypad serwujący radość zarówno z jazdy, jak i pieszych, widokowych wędrówek, po których ze zdwojoną ochotą wskakujemy na kanapę naszego małego GS-a i ruszamy dalej. Jadąc z Wrocławia omijamy krajową “ósemkę”, czyli jedziemy przez okolice Sobótki, w kierunku Bielawy i Przełęczy Woliborskiej.

Przez piekiełko do nieba

P1220766Docieramy do wsi Karłów. Tam na płatnym parkingu, który jest najbliżej wejścia na Szczeliniec Wielki (najwyższy szczyt w Górach Stołowych, 919 m npm.), panie kręcą nosem na przechowanie kasków. Oj, w pełnych strojach, z hełmami tarabanić się nie chcemy. Po drugiej stronie ulicy jest restauracja z dużym parkingiem. Przesympatyczna obsługa bez problemu przechowuje nam sprzęt. Po chwili ruszamy w kierunku obramkowanego wejścia na górę, mijając stragany ze swojskim jadłem, czyli pajdy chleba ze smalcem i ogórasem, grillowane oscypki – kulinarny standard górskich kurortów.

[sam id=”11″ codes=”true”]

Spacer po Szczelińcu uroczy, bardzo udany! Przybycie tam w przeddzień pierwszego maja pozwala nam cieszyć się niemal pustym szlakiem, jeszcze nieczynną kasą biletową (w sezonie bilet normalny 5 zł), a dzięki sprzyjającej aurze – przepięknym widokiem rozpościerającym się ze szczytu. Panorama sudecka widoczna ze Szczelińca zachwyciła nie jedną osobistość.

P1220888Szczeliniec od wieków był ulubionym miejscem przechadzek władców i dyplomatów. Ponad 200 lat temu swoje szlaki przecierał tamtędy Johann Wolfgang Goethe, a  John Quincy Adams, szósty prezydent USA, porównał tamtejszy szereg skał do “korony na szczycie góry”, o czym informują tablice pamiątkowe przy punkcie widokowym. Niegdyś turystyczne przechadzki na Szczeliniec urozmaicane były oglądaniem panoramy przez kolorowe szkiełka lub strzelaniem przez przewodnika z pistoletu nad urwiskiem, aby posłuchać rozbrzmiewającego wokół echa.

Natomiast charakterystyczne do dziś podpieranie „grożących zawaleniem” skał małymi patyczkami u dołu to tradycja, która ponoć istnieje od co najmniej 100 lat!

[sam id=”21″ codes=”true”]

P1220910-klubNo i te skalne rozmaitości – małpoludy, kwoki, smoki, wielbłądy, ucho igielne, słonie i inne trole… Naprawdę nie dziwi, że piaskowcowe Góry Stołowe, wymyślnie rzeźbione przez naturę, przyciągają reżyserów, by właśnie w ich labiryntach kręcić takie produkcje jak choćby „Opowieści z Narnii” w Błędnych Skałach. Jednokierunkowa trasa po Szczelińcu, ze schroniskiem po drodze, liczy sobie podobno około 5 km, ale przemierza się ten szlak lekko, począwszy od ponad 600 kamiennych schodów. Nie ma kiedy myśleć o zmęczeniu, bo po drodze takie atrakcje jak zejście do Diabelskiej Kuchni i Piekiełka, gdzie temperatura spada o kilka kresek i potęguje dreszczyk emocji.

Z przyjemnością pniemy się ku górze, ku słońcu, ku Niebu, które serwuje kolejne błękitno-zielone widoki. Tam też spotykamy Bractwo Motocyklowe Żelazny z Pomorza – kolejny dowód na to, że miejsce przyciąga motocyklistów z całej Polski.

Taniec śmierci w kaplicy

P1220948-kaplica-czaszekPomysł wypadu pierwszego maja na Błędne Skały od razu zaszumiał nam w wyobraźni dzikim tłumem sunącym wężykiem między skalnymi szczelinami. Szkoda nam jednak było przepuścić okazję na wzbogacenie naszych filmowych rejestrów z najciekawszych miejsc Polski. Decyzja zapadła, ruszamy Drogą Stu Zakrętów na Błędne Skały. Jedziemy, jak zawsze cieszymy się zawijasami tej wyśmienitej trasy i nagle STOP – przed nami kilometrowy sznurek samochodów. Żeby się dopchać do parkingu pod kasą trzeba sobie jakąś godzinkę, dwie poczekać. Motocykle też forów nie mają. Robimy więc szybki reset planów, dziękujemy i mkniemy dalej prosto na Kudowę Zdrój, aby tam zobaczyć słynną Kaplicę Czaszek.

Kolejka do kaplicy bardziej łaskawa – 15 minut i nasza grupa wchodzi pod kopułę… 3 tysięcy czaszek i kości ludzkich. Pod naszymi stopami, pod podłogą kolejne kilkadziesiąt tysięcy szczątków chłopów, wojaków, władców i duchownych. Przyjaciół i wrogów. Ofiar wojen, chorób, starości, nieszczęśliwych wypadków… Śmierć nie wybiera. Istne danse macabre wymalowane kośćmi na ścianach grobowca. To jedyny tego typu obiekt w Polsce i jeden z zaledwie trzech w Europie, robi wrażenie.

Image3Przy parkingu kaplicy (3,5 zł za motocykl, 5 zł bilet normalny do kaplicy), podczas pogawędki z panią sprzedającą pamiątki nasze nadzieje na spacer w Błędnych Skałach jeszcze tego dnia powracają. Jest drugie wejście, znane głównie lokalnym, ścieżka do Błędnych Skał od Bukowiny. Przyjemna, leśna, po kamiennych schodach, między piaskowcowymi stworami. Tuż przed nią darmowy, dziki parking. 20 minut spacerku i jesteśmy przed kasami. Tłum jakby nieco już się uszczuplił, chwila w kolejce, 7 złociszy za bilet i wchodzimy w skalny labirynt. Coś w sam raz dla takich szczypiorków jak my.

Bez przeszkód przemierzamy skalne szczeliny z okiem kamery nad nami. A po wyjściu z kamiennych korytarzy malują się przed nami jagodowe polany i jak okiem sięgnąć ludzie małymi grupkami sobie piknikują podziwiając panoramę. Przyjemny, wakacyjny nastrój, odpoczynek w zapachu lasu, jedna z najmilszych chwil majówki. Ach, nie zapominając też o tej, w której na łonie przyrody konsumowaliśmy domowe leczo podgrzane na naszej kuchence turystycznej. Od czasu bałkańskiej wyprawy przepadamy za takimi piknikami.

Gościniec z kukłami

P1230046W drodze z Zieleńca spotkany motocyklista poleca nocleg w wiosce Niemojów, w gościńcu z kukłami, u Danuśki, która robi niesamowity klimat. Zaciekawieni ochoczo przemierzamy widokową Autostradę Sudecką, aby w pewnym momencie odbić w prawo, na wspomnianą wioskę Niemojów. Słynny Gościniec wyrasta przed nami właściwie już tuż za samą wioską składającą się z 3 domostw i nie sposób go przeoczyć.

[sam id=”11″ codes=”true”]

Wspomniane kukły, ku naszemu zaskoczeniu to nie żadne słomiane lalki, a manekiny w przeróżnych charakteryzacjach. Począwszy od ogrodnika, kucharza i gosposi w mini, na Jacksonie i diablicy skończywszy. W który kąt podwórza nie zajrzysz, wyrasta jakaś nowa postać, rzeźba kamienna, drewniana, gliniana, gumowa czy blaszana – na wszystko tam się znajdzie miejsce. Przed gościńcem już stoi kilka motocykli. Udostępnione na podwórzu piece grillowe idą w ruch i zaczyna się majówkowa biesiada. A wokół cisza i spokój – łąki, lasy, rzeka i rześkie, wiejskie powietrze.

Od jutra wszystko zarezerwowane, ale tego wieczora jeszcze załapujemy się na 2-osobowy pokój na drugim piętrze, na poddaszu. Koszt 35 zł od osoby, standard jak w schronisku, ale grunt, że czysta pościel i gorąca woda pod prysznicem. Zresztą tam przyciąga chyba ten nietypowy klimat, a dla dzieciaków to już w ogóle raj – wielki ogród z zabawkami i tajemniczymi zakamarkami.

Miasto zatrzymane w czasie

P1230130-widok-miasta1Na Bystrzycę Kłodzką (17 km na południe od Kłodzka) podróżniczy apetyt zaostrzył nam pewien bloger, który nie oszczędzał zachwytów nad tym miastem, określając je jako jedno z najbardziej urokliwych i fascynujących w Polsce. Niejednokrotnie spotkaliśmy się też z porównaniem Bystrzycy do miejsca rodem z włoskich filmów, o charakterystycznych wąskich uliczkach. Już kiedy wjeżdżamy do miasta na wzniesieniu, ukazuje nam się cały gród. W porywie entuzjazmu przychodzi nam na myśl Carcassone – widać to zwłaszcza kiedy przejeżdża się pod murem obronnym.

[sam id=”22″ codes=”true”]

Jak się okazuje Bystrzyca Kłodzka to gmina miejsko-wiejska, która mimo licznych wojen, pożarów i klęsk na tych terenach, zachowała specyficzną zabudowę starego miasta, ze średniowiecznym rozkładem ulic i budynków. Są tam baszty rycerskie, brama wodna, wąskie uliczki, wokół fosa i mury, których fragmenty pochodzą ze Średniowiecza. Na każdą wieżę można wejść, aby zobaczyć z góry całe miasteczko oplecione na horyzoncie łańcuchem Sudetów, wraz ze szczytem Śnieżnik.

P1230127-restauracjaW obrębie tego grodu domy mieszkalne, kamienice, które też sprawiają wrażenie zatrzymanych w czasie. Szare, obdrapane mury i klatki schodowe dobrze wpisałyby się jako tło do filmów z okresu drugiej wojny. Równocześnie, te niedopieszczone budynki w jakiś sposób wpisują się w całość, potęgując ten specyficzny, nieco senny, ale urokliwy klimat niegdyś powiatowego miasta.

Trochę jak z tamtejszą restauracją, Zielone Drzewo, które zyskało sławę po rewolucji dokonanej tam przez panią Gessler. W wystroju wnętrza ciężko się dopatrzeć jakiejkolwiek rewolucji. Nawet mimo widocznych tam starań, ma się wrażenie powrotu do okresu PRL i elegancji nie z tej epoki. Jedzenie jednak nas nie zawiodło, ceny przystępne, miła obsługa, wyszliśmy najedzeni jak bąki, a że mało tam nowocześnie… Co z tego? Całe miasto nie jest nowoczesne w ogóle i to chyba tworzy jego unikalny charakter.

Nie ma nudy!

P1230170-wodospad2Ostatniego dnia naszej majówki pogoda zaczyna się psuć. Doskonała okazja, aby w takim razie ukryć się w podziemiach, równocześnie penetrując słynną kopalnię złota w Złotym Stoku. Szczerze powiedziawszy, tereny pod ziemią, sztolnie, jaskinie, nigdy nie były naszą domeną. Pociąga nas bardziej przestrzeń, góry, niekończący się horyzont. Po wizycie w kopalni nie spodziewamy się więc wiele, ale uznajemy, że może być ciekawym urozmaiceniem całego wypadu.

[sam id=”11″ codes=”true”]

Turystycznie miejsce to zorganizowane jest super. Atrakcji worek, zwłaszcza dla dzieci i młodzieży. Przy wjeździe wyrasta Park Techniki, na wzór górniczej osady, ze Ścieżką Strachu i pracownią Kata. Penetrację tych atrakcji zostawiamy sobie na wizytę innym razem, z młodszymi towarzyszami. Podobnie płukanie złota, wyrobienie własnej monety czy sztabki. Na podziemny spływ łodzią nie ma już niestety miejsc. Udajemy się za to w podziemną trasę turystyczną.

P1230163-tabliceJuż u wejścia przewodnicy wprowadzają w klimat, ubarwiają historię dowcipami i anegdotami, straszą dzieci, a potem prowadzą w tajemnicze czeluści, gdzie czyhają na nas różne niespodzianki, jak zakręcony alchemik, zjeżdżalnia, czy piękny podziemny wodospad. Jeśli chce się wyjść z podziemi bez szwanku, lepiej powstrzymać się od skosztowania tryskającej tam wody.

Należy bowiem pamiętać, że poza złotem, w kopalni tej przez wiele lat, jako substancję poboczną, wydobywano… arszenik. Na koniec wycieczki wyjeżdżamy podziemnym tramwajem. No nie ma nudy, wycieczka sympatyczna i edukacyjna zarazem. Fajnie, że pracują tam ludzie z polotem! Tak jak opiekunka muzeum, które znajduje się przy kopalni. Kobieta z taką pasją poszerzania górniczych zbiorów, że nawet drewniana belka z ekspozycji, przy jej opowieściach nabiera wartości obrazu Da Vinci’ego i cieszymy się zaszczytem jej zobaczenia!

P1220944-motor3Potem zapewne byłaby Jaskinia Niedźwiedzia. Byłaby, gdybyśmy zrobili uprzednio rezerwację, bo tam inaczej się nie da, a w czasie majówki, to już w ogóle można zapomnieć. Nie szkodzi. Zostaje na następny raz. Tak jak inne jaskinie, zamki, pałace, osady, wieże widokowe, tunele, skalne rumowiska, wiadukty, łowiska i nieprzebyte jeszcze ścieżki rezerwatów.

[sam id=”21″ codes=”true”]

To właśnie jest piękne w Ziemi Kłodzkiej i wszystkich naszych wypadach w tamte strony, że wciąż ofiarowują nam coś nowego. Być może to w ogóle jest taki urok wycieczek “tuż za rogiem”. Zadziwia nas ile uroku kryją w sobie polskie wioski i ich zakamarki. Poznajemy cuda natury, które zachwyciłyby nie jednego przybysza z tropików. A co najważniejsze – dajemy sobie po prostu odskocznię, której potrzebujemy wszyscy.

Lasy, potoki, skały – to wszystko jest, czeka, pachnie, szumi, zieleni się, nigdzie nie ucieka. To tylko my nie mamy kiedy, wpadamy w wir codzienności, obowiązków i pośpiechu spraw. Kiedy więc przychodzi weekend, majówka, dzień wakacji, wybór staje się oczywisty. Nie czekamy na wyprawę na Bałkany, nie narzekamy na brak Alp, po prostu wsiadamy na rumaka i jedziemy do krainy, która zawsze oczaruje. Cieszy, że jest dokąd! Cieszy, że jest z kim! Cieszy, że na wiernym rumaku! :)

100-zakretow

Spodobał Ci się artykuł? Podziel się nim!
Motovoyager
Motovoyagerhttps://motovoyager.net
Nasi czytelnicy to wybrana grupa ludzi. Motocykliści, którzy w Internecie szukają inteligentnej rozrywki, konkretnych porad lub inspiracji do wyjazdów motocyklowych. Nie jesteśmy serwisem dla każdego, zdajemy sobie z tego sprawę i… uważamy, że jest to nasz atut. Nie znajdziesz u nas artykułów nastawionych jedynie na kliki, nie wnoszących niczego merytorycznego. Nasza maksyma to: informować, radzić, bawić nie zaśmiecając głów czytelników bezsensownymi treściami.

2 KOMENTARZE

  1. bardzo pozytywna wyprawa :) zachęca do porzucenia codziennych obowiązków i ruszenia w drogę,w piękno natury. dzięki „szczypiorki” ;)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

POLECAMY

ZOBACZ RÓWNIEŻ