Wiosna rzuciła w nas swoim przedsmakiem. Na początku marca zrobiło się ciepło i całe stada motocyklistów wyjechały na ulice naszego kraju. Wśród nich także panowie, którzy po zejściu ze swoich jednośladów zamieniają kask na białą czapkę.
Pamiętam czasy, gdy policjanci na motocyklach nie wlepiali nam mandatów, zatrzymywali nas żeby pogadać, powymieniać się doświadczeniami, podpytać o maszyny. Mam jednak wrażenie, że ten czas bezpowrotnie minął, a miś na hulajnodze, to po prostu kolejny miś.
Policjanci z Zielonej Góry niedawno ogłosili oficjalne rozpoczęcie sezonu motocyklowego i pojawili się na ulicach na swoich beemkach. Mnie to cieszy, bo jednak – w razie czego – zawsze wolę wejść w interakcję z motocyklistą niż z policjantem z puszki. Możecie powiedzieć, że to żadna różnica, jednak ja się z tym nie zgodzę. Jednośladowa więź daje zawsze jakieś pole do dyskusji i porozumienia.
Tak czy inaczej – uważajmy na siebie i innych. Nie zmuszajmy policji do interwencji nas dotyczących. Szanujmy ograniczenia prędkości – na tyle, na ile jest to możliwe – miejmy na pierwszym miejscu zawsze bezpieczeństwo nasze i innych użytkowników dróg. Dbajmy o stan techniczny naszych sprzętów, osobistą trzeźwość, porządek w papierach i uprawnieniach, a spotkania z funkcjonariuszami na motocyklach nadal będą należały do przyjemnych.
Mieliście jakieś ciekawe historie z motocyklowymi policjantami? Podzielcie się nimi w komentarzach…