52 razy została sfotografowana na Korsyce pędząca 170 km/h Yamaha V-Max przez rejestrujący przekroczenia prędkości fotoradar. Pomimo tego, że zdjęcia były robione tylko od przodu, jej właściciel długo będzie żałował swojej nieroztropności.
Pechowy Francuz jako mieszkaniec wyspy doskonale zdawał sobie sprawę z obecności fotoradaru. Jako że fotoradar nie wykonywał zdjęć z tyłu, motocyklista był przekonany o swojej bezkarności. W ciągu dziewięciu miesięcy fotoradar sfotografował go aż 52 razy, gdy w strefie ograniczenia prędkości do 50 km/h jechał co najmniej 170 km/h. Motocyklista nie docenił jednak korsykańskiej policji, a poza tym popełnił dwa poważne błędy.
Po pierwsze – poruszał się charakterystycznym i dość rzadkim nawet tam motocyklem Yamaha V-Max 1700.
Po drugie – przekroczenia prędkości następowały zawsze w tym samym miejscu i mniej więcej o tej samej porze – między godz. 2. a 3. w nocy.
Jego zachowanie korsykańska policja potraktowała jako swoiste wyzwanie. W pierwszej kolejności na podstawie zdjęć z fotoradaru ustalono markę i model motocykla. Nie było to oczywiście trudne. Okazało się, że na Korsyce zarejestrowanych jest zaledwie 10 motocykli Yamaha V-Max, znalezienie pirata stało się tylko kwestią czasu.
Zbyt pewnemu siebie Francuzowi odebrano nie tylko prawo jazdy, ale również motocykl – jako narzędzie służące do popełnienia przestępstwa oraz jako zaliczkę na poczet przyszłych kar. Za uporczywe i świadome naruszanie ograniczenia prędkości czeka go teraz sądowy proces i prawdopodobnie kosmiczna grzywna.