Motocykle i samochody w kiepskim stanie technicznym już wkrótce znajdą się na cenzurowanym. Od listopada zaczną obowiązywać nowe przepisy, których celem będzie odsianie wraków z polskich dróg.
O proponowanych zmianach, dotyczących obowiązkowych badań technicznych, pisałem już na początku września. Najważniejszym novum będzie konieczność wniesienia opłaty za badanie techniczne z góry. Jeśli badanie zakończy się wynikiem negatywnym, opłata nie będzie zwracana. Zdaniem pomysłodawców nowelizacji przepisów, zniechęci to kierowców do podejmowania kilkukrotnych próby podejścia do badania w różnych stacjach diagnostycznych.
Temu celowi służyć będą również kolejne zmiany – informacja o badaniu technicznym, nawet tym z wynikiem negatywnym, będzie umieszczana w Centralnej Ewidencji Pojazdów. Diagnosta, rozpoczynając badanie, będzie zobowiązany pobrać dane pojazdu z tej ewidencji, co oznacza, że będzie od razu wiedział o negatywnym wyniku wcześniejszego badania.
Obowiązkiem diagnosty będzie też wykonanie zdjęcia badanego pojazdu. Fotografia, przechowywana w archiwum stacji diagnostycznej, ma być dowodem, że pojazd faktycznie trafił na badania.
Wbrew wcześniejszym informacjom na razie nie zmienią się ceny przeglądów. Podwyżki spodziewać się należy dopiero w 2018 roku.
Jeżeli to przyczyni się faktycznie do wyeliminowania z naszych dróg dymiących na czarno i niebiesko trucicieli, to JESTEM ZA.
No to autor ma marne pojęcie o systemie badań. Za badanie negatywne już teraz jest pobierana opłata i nie podlega ona żadnemu zwrotowi. Po prostu wielu jej niezgodnie z prawem nie pobiera. A aparaty są na stacjach od kilku lat bo już dawno robi się zdjęc8a do zmian konstrukcyjnych…
Fotografowanie być może spowoduje w końcu fakt chociażby wjazdu na stanowisko kontrolne a same badania będą przebiegać jak dotychczas (czyli prośba o podanie stanu licznika). Przyjdzie nam tylko drożej za to płacić.