Sama impregnacja to jednak nie wszystko, czym Arreso chroni przed deszczem. Kurtka posiada stałą membranę Gore-Tex, która nie pozwala by nawet kropla deszczu przedostała się w pobliże ciała. Zapewnia przy tym znakomitą oddychalność – przynajmniej do chwili kiedy temperatura nie osiągnie wartości określanych jako „skwar”, kiedy pomaga już tylko podróż w t-shircie.
Mimo oszczędnego stylu Arreso wyposażona jest w regulację – zarówno rękawów, jak i obwodu w pasie. Dzięki prostemu rozwiązaniu rękawy nie furkoczą nawet przy prędkościach, z których cieszą się inspektorzy ITD a pod kurtką można śmiało upchnąć dodatkową bluzę lub nawet atlas Europy.
Możliwości wentylacyjne kurtki ograniczają się do dwóch rozpinanych szczelin umieszczonych z boków. W większości sytuacji powinno to wystarczyć, choć kiedy myślę o podróży w upalne rejony naszego kontynentu, nabieram wątpliwości czy nie okaże się to zbyt mało.
Nieco irytujący jest sposób zapinania kurtki. Z jakiegoś nieznanego mi bliżej powodu producent oprócz suwaka z labiryntową zakładką postanowił dodać drugi, wewnętrzny zamek. Rozwiązanie to gwarantuje wodoszczelność i pewność zapięcia nawet podczas szlifu, ale jest nieprawdopodobnie irytujące podczas zapinania i rozpinania.
To, co bardzo mi się podoba, to mankiety Stormcuff, które znam z innej mojej kurtki – Dainese Nector. Nie ma lepszego rozwiązania na deszcz – mankiet rękawicy wkłada się między dwa mankiety Stormcuff i nie ma deszczu, który dałby radę przedostać się do wewnątrz rękawicy.
Dane Arreso standardowo wyposażona jest w ochraniacze barków i łokci. Zamiast ochraniacza pleców zastosowano coś w rodzaju karimaty – świetnie sprawdza się jako mata niezbędna podczas drobnych napraw i regulacji motocykla w pozycji siedzącej, ale jako ochraniacz pleców lepiej sprawdzi się inkaski talizman.
Rozumiem piankę na plecach w kurtce za 500 zł – taki ochraniacz pochłonie cały zysk producenta. Ale kurtka za prawie 2 tysiące złotych z karimatą na plecach? To gruba przesada – taki ochraniacz kosztuje raptem niecałą stówę i to w detalu. Jaki jest sens takich drastycznych oszczędności? Tego nie wiem.
Posiadam komplet DANE, kurtkę osted i spodnie lyngby. Zrobiłem parę tysięcy km w różnych warunkach. Mogę z ręką na sercu powiedzieć _rewelacja!!!
Swój przeciw-deszczowy komplet (kondom) mogę spokojnie zostawić w garażu. nie ma znaczenia czy pada, leje, spoko jedziesz i jest ciepło i sucho.
Komplet przestaje dawać radę powyżej 20 paru stopni, GORE TEX nie nadąża z wentylacją, ale np. dla mnie sezon zaczyna się na początku marca a kończy ok. grudnia, więc większość jazdy jest poniżej 20 stopni.
Kupiłem GORE TEX , dlatego bo chciałem przestać zwracać taką uwagę na pogodę, nienawidziłem nakładać gumowego przeciw-deszczaka.
Polecam! Piszę tę opinie, bo sam takiej kiedyś szukałem.
Pzd
LwG
Z niecierpliwością czekam na test spodni. Powyższy artykuł (po części) przyczynił się do wyboru tej firmy na nową kurtkę.