Czekając na szansę
Rano, po śniadaniu, żegnamy się z bratem Erwinem startujemy w stronę Ochrydu. Pogoda poprawia się na tyle, że na nasze twarze powracają uśmiechy. Przed nami trudne zadanie pokonania ruchu ulicznego albańskiej stolicy – Tirany. Miasto dosłownie przytłacza gęstą, buzującą atmosferą. Przypomina mi Kair, gdzie każdą ulicę wypełniał spieszący się gdzieś tłum samochodów, motocykli, ludzi i zwierząt.
Ruch uliczny w Tiranie ma w sobie zresztą wiele z tego, co znam z miast afrykańskich – trzeba na bieżąco kontrolować sytuację dookoła – kierowcy jeżdżą bardzo sprawnie, wykorzystując każdą okazję do wyprzedzenia, wyminięcia lub skrętu. Próba jechania według zasad panujących w zachodniej Europie skończy się otrąbieniem i zajechaniem drogi na kolejnym skrzyżowaniu.

Drogowskazy traktowane są w Tiranie jak dekoracje, więc gubimy się już po kilku skrzyżowaniach. Stajemy na chwilę by sprawdzić mapę, a Paweł dodatkowo by zapalić papierosa. Tuż obok nas w najlepsze trwa remont drogi, a obok niego młodzi kursanci uczą się parkowania tyłem w starych Mercedesach. Cała Albania.
– Wiesz co mnie fascynuje w takich miejscach? – pyta Paweł. – Nie wiem, totalny rozgardiasz? – usiłuję odgadnąć tok myślowy kolegi. – Tutaj jest mnóstwo ludzi, którzy na coś czekają. Stoją przy ulicach z walizkami, z planami i zamiarem by coś zrobić. Czekają nie wiadomo na co – na jakąś szansę, okazję, swoją chwilę – filozoficznie zauważa Paweł.
Rzeczywiście – ulice uginają się od ludzi, którzy robią dosłownie wszystko. Sprzedają pietruszkę i ciuchy, myją samochody, żebrzą. Są jak bulgocząca lawa – zalewają ulice, gęstym tłumem wypełniają wszystkie możliwości, które tylko niesie los.
Tirana męczy. Zaczynamy dusić się w gęstej mieszaninie upału, smrodu i przytłaczającego ruchu. Ruszamy w stronę Elbassan i już wkrótce zostawiamy duszną Tiranę z jej nieprzebranym kulturowym bogactwem i pełnymi od oczekiwań ulicami. Wspaniałe albańskie drogi lokalne pozwalają nam odetchnąć i z nawiązką rekompensują ponure deszczowe doświadczenia poprzedniego dnia.

Albańskie krajobrazy zachwycają nas. Choć znać tutaj lata zaniedbań i niezbyt wielkie przywiązanie do estetyki, rozbuchana natura z powodzeniem przykrywa te wady. Niespiesznie zmierzamy w stronę Macedonii, mijając niezliczone inwestycje drogowe. Czasem trudno się połapać która z rozgrzebanych dróg prowadzi w stronę granicy. Trochę z GPS-em, trochę z mapą trzymamy się właściwej drogi i powoli zbliżamy się do Quafe Thane – przejścia granicznego z Macedonią.
Krótka droga od granicy łagodnie wprowadza nas w odmienną od albańskiej specyfikę Macedonii. Tam – budowlany misz-masz, wszechobecne śmieci i bylejakość. Tutaj – zadbane domostwa i ulice, czystość i ujmujący urok południa Europy. Urzeczeni taką zmianą zbliżamy się do celu naszej dzisiejszej podróży – miasta znajdującego się na liście dziedzictwa Unesco, perły Macedonii – Ochrydu.
ponad 300 metrów to raczej nie jest najkrótsza rzeka świata
Mieszkałem dziesięć lat w Wielkiej Brytanii i nigdy nie zauważyłem jakiś konfliktów na tle religijnym. Zażyłości i przyjaźni że strony muzułman napotkałem dokładnie tyle, co ze strony chrześcijan, hindu, sikhów, żydów i pogan. Weź chłopie przejedź się na Zachód, porozglądaj i się uspokuj ze swoimi komentarzami.
10 lat w WB i nic nie zauważyłeś???? O człowieku wyleź z nory i zacznij naprawdę patrzeć może wówczas zmienisz zdanie.
Wyjdź Ania z medialnej nory i zacznij naprawdę patrzeć może wówczas zmienisz zdanie…
Nie ma idealnego assistance ! 2-3 godz to norma oczekiwania , zwrot kwoty za hotel do 75 eu ( za granicą ) na osobę to są całkiem uczciwe kwoty w europie a tym bardziej na Bałkanach . Piękny reportaż, w maju pojadę waszą trasą . Pozdrawiam
Dzięki za relacje. Wiesz może co z Rometem się stało? Jaka była przyczyną awarii? Pozdrawiam
Nie wiem niestety. Producent twierdził, że to kwestia regulacji sprzęgła, ale nie przekonały mnie jego argumenty.
Witam.
Bywa różnie widać.
Dwa razy korzystałem z assistance z Allianza i jestem jak najlepszego zdania.
Raz przywieźli mnie z Czech razem z motorem, i raz dostarczyli we Włoszech do serwisu.
Mam zupełnie inne zdanie o tym ubezpieczeniu.
Powodzenia
Hej pamiętasz może jakie są opłaty-jadąc motocyklem- za autostrady w Serbii ? Czy to stawki takie jak za samochody osobowe czy inne ?
Uwielbiam podróże po Bałkanach motocyklem.Być może w tym roku pojadę waszą trasą.Bardzo fajnie czyta się opis wycieczki.Jeżdziłem chińczykiem 125 jeden sezon-wszystko się może zdarzyć.Japończyk kosztuje i wraca o własnych siłach.