Kolejna aukcja kolekcjonerskich zabytkowych motocykli odbędzie się w marcu na Florydzie. Wśród sprzedawanych pojazdów jest tym razem spora reprezentacja Indiana. Gang stulatków zaskakuje dobrą formą.
Aukcja odbędzie się w ramach Amelia Island Concours d’Elegance, odbywającego się w miejscowym klubie golfowym ekskluzywnego eventu skupiającego fanów klasycznej motoryzacji. Bogatych fanów, dodajmy – oryginalne pojazdy z dawnych lat osiągają kosmiczne ceny. Na tym targowisku luksusu będzie można zakupić kilka jednośladowych perełek spod znaku Wielkiego Wodza.
Pierwszą z nich jest 5 HP Light Twin z 1909 roku. Jest to jeden z przełomowych modeli Indiana, w którym producent na dobre odszedł od modyfikowanych ram rowerowych, na rzecz ramy zamkniętej, stosowanej do tej pory tylko w motocyklach wyścigowych.
Sprzedawany egzemplarz utrzymany jest w oryginalnym stanie i nie był restaurowany. Pokrywa go ta sama, zielona farba, którą ponad sto lat temu położył pracownik fabryki.
Kolejny Indian na aukcji to 4 HP Single Board Track Racer z 1911 roku, napędzany jednocylindrowym silnikiem. Jest to najlepiej zachowana stara wyścigówka na świecie.
Jej malowanie również jest oryginalne, widoczny jest nawet stempel dealera na zbiorniku paliwa. Posiada fabrycznie obniżoną kierownicę i sportowe siodło Messinger. Przez ostatnie lata była eksponatem w muzeum motoryzacji w Karolinie Północnej.
Następny wojownik z wyprzedawanego szczepu to 4 HP Single Road Model, również z 1911 roku. Jest to również nieodrestaurowany egzemplarz, pokryty oryginalną czerwoną farbą i co ciekawe, mimo ponad stu lat i braku remontu jest wciąż na chodzie.
Zachował się z całym workiem oryginalnych akcesoriów – prędkościomierzem, acetylenowym oświetleniem, manualnym klaksonem, pompką i ekstremalnie rzadkimi prawdziwymi skórzanymi sakwami. Wisienką na torcie jest montowana do kierownicy stara flaga z logo Indian.
Gang stulatków zamyka najmłodszy z nich, model 7 HP Twin „Hendee Special” z 1914 roku. W swoim czasie był to powiew nowoczesności, dzięki kołyskowej ramie i instalacji elektrycznej, obejmującej również starter, oświetlenie i klakson.
Niestety technologia produkcji akumulatorów nie nadążyła za tymi ulepszeniami i przez ciągłe problemy z rozładowanymi bateriami model został szybko wycofany ze sprzedaży. Dość powiedzieć, że elektryczny rozrusznik nie pojawił się w żadnym innym motocyklu przez kolejne 40 lat. Sprzedawany egzemplarz jest kompletny i również nierestaurowany.
O cenach tych pojazdów nie trzeba pisać zbyt dużo – startują od ponad 300 tysięcy zł, a odległe miejsce lądowania określą ubrani w białe golfowe sweterki obrzydliwie bogaci uczestnicy aukcji. Taki motocykl to niezła lokata kapitału, można więc być spokojnym, że nikt stuletniemu Indianowi nie zaaplikuje wiejskiego tuningu.