Choć ekstremalne sportowe maszyny są domeną innego portalu motocyklowego, czasem robimy wyjątek by pokazać coś naprawdę ważnego lub spektakularnego. Taką ważną maszyną jest 300-konne Kawasaki H2R, które śmiałkowie testowali na torze.
Na początku obecnego stulecia najwięksi producenci motocykli na świecie ustalili, że nie będą pracować nad zwiększeniem maksymalnej prędkości ponad 300 km/h. Obawiali się, że ta niezdrowa rywalizacja może wywołać zainteresowanie polityków, którzy dla poprawy własnego wizerunku będą chcieli wprowadzić ograniczenia maksymalnej prędkości lub, co gorsza, mocy motocykli.
[sam id=”11″ codes=”true”]
Rzecz jasna zobowiązanie to dotyczyło tylko maszyn homologowanych do użytku na drogach publicznych – motocykle torowe nierzadko osiągały prędkości przekraczające wspomniane 300 km/h. Jednak jeszcze nigdy w historii nie zdarzyło się, by seryjny motocykl był zdolny osiągnąć 400 km/h. A taką prędkość maksymalną H2R deklaruje Kawasaki.
Ninja H2R na torze
Jeśli trudno wam wyobrazić sobie jak jeździ coś, co powinno właściwie latać, z nie poruszać się po płaskim torze obejrzyjcie film z jazd testowych Kawasaki Ninja H2R na torze testowym.
Tak czy inaczej prędkość rzędu 300 km/godz jest już astronomiczna i wymaga „większej” koncentracji, gdzie każde lekkie wychylenie łokcia lub kolana ma drastyczny wpływ na prowadzenie motocykla. Po dwóch ZZR1400 i kilku podejściach do max speed raczej nie wyobrażam siebie, sam na sam z czterema pakami i jakie opony to wytrzymają!
Kawasaki dało czadu w tym modelu, w sumie cieszę się, ze wersja drogowa będzie ma 200koni, choć dla wielu ludzi bez wyobraźni to i tak za dużo.
a sam motocykl ma piękną, agresywną sylwetkę
Kawasaki zazwyczaj robi świetne maszyny ale ta wygląda wprost genialnie