Temat obowiązkowego zdejmowania kasku w czasie tankowania ciągnie się już od wielu lat. Zazwyczaj nie ma problemu z tym, żeby w kasku na głowie zalać paliwo, zapłacić i i odjechać, ale wciąż zdarzają się pojedyncze awantury z tego powodu. Niedawno takie zdarzenie miało miejsce na stacji znanej sieci, ale jego przebieg był dosyć nietypowy.
Sprawę opisał w serwisie wykop.pl użytkownik blunch. Podjechał on na stację znanej sieci z logo z literką w kółeczku (dawniej Statoil) i nie zdejmując kasku zatankował motocykl. Chciał zapłacić gotówką, poszedł więc do kasy i… odbił się od ściany. Ekspedientka odmówiła obsłużenia go, dopóki nie ściągnie kasku. Powoływała się przy tym na regulamin stacji oraz obowiązujące prawo.
Nie była jednak skłonna podać konkretnego punktu regulaminu oraz stosowanych paragrafów. Ostatecznie, po niemiłej wymianie zdań, motocykliście udało się zapłacić za paliwo. Ekspedientka, zasłaniając się RODO, odmówiła podania nazwiska oraz numeru służbowego. Źle potraktowany klient postanowił więc napisać skargę do centrali. Czeka na odpowiedź.
Duma i uprzedzenie czyli komu przeszkadza zdejmowanie kasku [OPINIE]
Jak to jest z tym kaskiem?
Niektóre stacje mają wyraźnie napisane w regulaminach, że przed przystąpieniem do tankowania motocykla należy zdjąć kask. Jest to w pewnym stopniu zrozumiałe – „garnek” na głowie zapewnia dużą anonimowość i właściciele stacji mogą obawiać się kradzieży paliwa. W takich przypadkach jednak najczęściej pracownicy stacji po prostu blokują dystrybutor i benzyna nie leci. Dlaczego to robią? Nawet jeśli nie dojdzie do kradzieży paliwa, właściciel stacji może np. przejrzeć monitoring i polecieć im po premii – bo przecież dopuścili do złamania regulaminu. Dlatego apelujemy o trochę życzliwości w ich stronę.
Tutaj mieliśmy do czynienia z sytuacją nieco inną i, szczerze mówiąc, dosyć absurdalną. Wygląda na to, że jeżeli w regulaminie tej sieci stacji rzeczywiście jest taki zapis, ekspedientka nie wyegzekwowała go w porę. Robienie sceny przy kasie było w tej sytuacji zupełnie niepotrzebne.
Na naszą skrzynkę mailową wpłynęło oficjalne oświadczenie Biura Prasowego Circle K w powyższej sprawie. Oto ono:
„Popełniliśmy błąd, który natychmiast naprawiliśmy. Zrewidowaliśmy nasze zasady i poinformowaliśmy o nich wszystkie nasze stacje. Pracujemy nad tym, aby każdy z naszych pracowników dowiedział się o zmianach.
Sezon jest w pełni, a my chcemy być stacją przyjazną motocyklistom i staramy się wyjść naprzeciw oczekiwaniom naszych klientów. Wiemy, że zdejmowanie kasku jest nie tylko czasochłonne, ale także uciążliwe.
Dlatego zmieniamy nasze zasady – na wszystkie nasze stacje zapraszamy motocyklistów w kaskach, bezwarunkowo i życzymy bezpiecznych podróży, z przerwami na Circle K.”
Szkoda że noszenie kagańców przez dwa lata jej nie przeszkadzało.