Rękawice motocyklowe to pozornie banalny element odzieży, który w praktyce odpowiada za ogromną część przyjemności z jazdy, a często niestety za jej brak. Dobrze zaprojektowane, wykonane i dobrane do naszych dłoni rękawice moim zdaniem powinny mieć przede wszystkim jedną cechę – muszą pozwalać zapomnieć o swoim istnieniu. Omówię szerzej tę koncepcję w dalszej części artykułu, we wstępie zaznaczając tylko, że model Rukka AFT 2.0 spisał się w tym sezonie w swojej roli znakomicie.
Podkreślę ponownie (ile razy to już robiłem w dziesiątkach artykułów…), że nie jestem zmarzluchem. Przeciwnie, jestem wręcz zimnolubem. Nie znoszę nie tylko się pocić, ale też odczuwać jakiegokolwiek nadmiernego grzania tu i tam. Możecie się domyślać, że przy moich barokowych kształtach i generalnie coraz cieplejszym klimacie w naszej części świata, regularnie bywam motocyklistą cierpiącym. Nawet ubrany od stóp do głów w różnego rodzaju „meshe”.
Dotyczy to również moich dłoni, choć akurat na nich „lipidowa kołderka” jest najcieńsza. Przez zdecydowaną większośc sezonu jeżdżę w krótkich i przewiewnych rękawicach. Te grubsze, z długim mankietem i membraną, zostawiam sobie tylko na naprawdę chłodne dni, ewentualnie na deszcz. Określenie „letnie” traktuję bardzo umownie, dla mnie motocyklowe lato trwa mniej więcej od marca do października. Dodatkowo większość motocykli, którymi jeżdżę, w tym mój prywatny V-Strom 650, ma zamontowane osłony dłoni i grzane manetki.
Jeszcze bardziej przewiewne
Przez dwa sezony (2023-24) jeździłem głównie w rękawicach Rukka Airium 2.0. To bardzo udany, choć dosyć nietypowy model, który ma zdecydowanie więcej zalet niż wad. Natomiast wady, o których wspomniałem w moim artykule o tych rękawicach (link poniżej), skłoniły mnie do poszukania na sezon 2025 jakiejś alternatywy.
Rękawice Rukka Airium 2.0. Niby letnie, a niemal całoroczne [test, opinia, opis, recenzja, cena]
Chciałem, żeby kolejne były jednak bardziej przewiewne i lepiej współpracowały ze smartfonem. Miałem przed sobą letni wyjazd na Bałkany i wiedziałem, czego się spodziewać – 40 stopni lub więcej, do tego motocykl (BMW R 1300 GS Adventure) z osłonami dłoni. Moje przypuszczenia sprawdziły się w 100%, przez większośc czasu było piekielnie gorąco, a opływające mnie powietrze nie chłodziło ani dłoni, ani reszty ciała.
Wybór padł na inny model z oferty sprawdzonej marki Rukka – AFT 2.0. Nie jest to żaden rewolucyjny, kosmiczny wynalazek, tylko po prostu dobrze pomyślane i wykonane rękawice na lato. Uszyto je z kilku różnych materiałów. Część spodu i wierzchu, w tym obszycia protektorów i palców, wykonana jest z miękkiej koziej skóry. Do tego mamy duże panele z siateczki mesh na wierzchu dłoni i końcówkach palców. Spód i mankiet to z kolei miękki i elastyczny neopren.
Rukka AFT 2.0 – druga skóra
Całość tworzy układankę, o której mogę powiedzieć jedno – nie miałem jeszcze tak wygodnych i genialnie układających się na dłoniach rękawic. Zakładam je bez żadnego problemu, dłonie swobodnie przechodzą przez mankiety. Zapinam paski z rzepem i zapominam, że mam na sobie rękawice. Są miękkie, elastyczne (z czasem coraz bardziej), a przy zaciskaniu dłoni i zginaniu palców nie wpijają się, mimo że wewnętrzne szwy nie są specjalnie dyskretne i da się je wyczuć.
Postulat dużej przewiewności jak najbardziej został tu spełniony, choć da się to bezpośrednio poczuć tylko na motocyklach bez handbarów i rozbudowanych owiewek. Na tych zabudowanych jest po prostu znośnie, nawet w upały. Najważniejsze, że moje dłonie się nie pocą. Z drugiej strony, jeżdżę w tych rękawicach także przy niskich temperaturach. Ostatnio, już jesienną porą, wyświetlacz V-Stroma pokazywał nieco ponad 10°C. Nie włączałem nawet grzanych manetek, plastikowe osłony dłoni i rękawice zupełnie wystarczyły.
Wybitnie dotykowe
A jak wygląda kwestia współpracy z ekranem smartfona? Tym razem bardzo dobrze. Palce wskazujące i kciuki w obu rękawicach pozwalają na swobodną obsługę aplikacji (głównie nawigacyjnych) zarówno na dużych, jak i małych wyświetlaczach, gdzie trzeba naprawdę precyzyjnie trafiać w ikonki. Gesty „dwupalcowe”, w tym typowe i częste oddalanie/przybliżanie mapy, również nie sprawiają problemu. W porównaniu z modelem Airium 2.0 (a być może tylko moją konkretną parą) – wyraźny skok jakościowy.
Kwestia zużycia
Jak wyglądają moje rękawice Rukka AFT 2.0 po całym sezonie intensywnego użytkowania? Jak każde inne, w naturalny sposób lekko się rozciągnęły i ogólnie „zmiękły”. Leżą na dłoniach idealnie. Da się zauważyć lekkie „wyświecenie” na spodzie dłoni i palców od kontaktu z manetkami, ale nie ma żadnych przetarć czy szwów, które się rozlazły. Paski z rzepami wciąż trzymają. Myślę, że swobodnie przejeżdżę w nich cały kolejny sezon, a może i dłużej, w zapasie wożąc moje Airium 2.0 i Virium 2.0 na deszcz.
Jeśli chodzi o skuteczność protektorów – które są tu na kostkach, wierzchu trzech środkowych palców i od wewnątrz na śródręczu – a także całościowej odporności na ścieranie, znów nie mogę się wypowiedzieć. Za mną kolejny sezon bez gleby, więc przepraszam, ale nie obiecuję poprawy. Warto jednak spojrzeć na tę kwestię zdroworozsądkowo. Nie są to pancerne rękawice sportowe, które uchronią nas przed skutkami wypadków przy dużych prędkościach. Zawsze wybierając model opisywany jako „miejski”, „letni” czy też „codzienny”, godzimy się na kompromis w temacie bezpieczeństwa.
Nie za tanie, nie za drogie
Rękawice Rukka AFT 2.0 kosztują oficjalnie, przed rabatami i innymi promocjami, 469 zł. Są więc wyraźnie droższe od modeli budżetowych, które można kupić za mniej niż 200 zł. Z drugiej strony są tańsze o topowych modeli letnich takich marek jak Alpinestars, Dainese czy Held, a nie wiem, czego więcej mógłbym oczekiwać od krótkich, letnich rękawic.
Moim zdaniem, o ile w przypadku całych zestawów odzieży motocyklowej premium, które potrafią kosztować grube tysiące zł (i to bliżej 10 niż 5), warto szukać tańszych alternatyw, tak jeśli chodzi o rękawice, chętnie dopłaciłbym te 200-300 zł, żeby były maksymalnie wygodne i nie rozleciały się po roku użytkowania. W końcu to część garderoby, którą zdejmujemy i zakładamy najczęściej, nawet częściej niż kask. W dodatku to przez nią mamy kontakt z kierownicą. To po prostu musi być bardzo dobry i optymalnie dobrany do rozmiaru i kształtu naszych dłoni produkt. Rukka AFT 2.0 z pewnością nim jest.