Przez moją nieuwagę gubimy się na autostradzie i znów jedziemy w stronę Włoch. Na szczęście w porę się orientujemy. Po przekroczeniu granicy Chorwacji i szybkim zdjęciu szukamy noclegu. Pierwszy widok Adriatyku zapiera dech, to warto zobaczyć. Dojeżdżamy do Rijeki i za radą Karola szukamy noclegu korzystając z bezpłatnego WiFi w McDonaldzie. Ponieważ nie możemy się zdecydować, ruszamy szukać osobiście. Po dość długim błądzeniu bocznymi uliczkami skalnego pustkowia trafiamy na wioskę, której nazwy nigdy w życiu nie powtórzę, a w niej upragniony znak camping.
Niestety po godzinie 23 obsługi już tam nie ma. Parkujemy motocykle, rozbijamy namioty i idziemy nad morze, a morze… zabetonowane.
Gdzieś ty jest?
Rano wstajemy – ja jak zwykle ostatni – i idziemy rozliczyć się z obsługą campingu. Potem błądzimy by wydostać się na główną ulicę i nieopatrznie wciskamy się na Magistralę Adriatycką. Po drodze wpadamy na jedną z niewielu piaskowych plaż w Chorwacji, spędzamy tam z 2-3 godziny. Tak ma być, jest idealnie, no prawie – nie spodziewałem się takiego ruchu na trasie, prędkości są za małe aby się wyrobić z planem.
Ale temperatury ponad 30 stopni sprawiają, że chce się żyć, że chce się jechać, więc jedziemy, cieszymy oczy widokami. Niestety, kiedy jedzie się Magistralą Adriatycką może być problem z dojazdem do Zadaru na czas i jego zwiedzeniem. Po zatankowaniu decydujemy się na trasę przez autostradę. Szybki przejazd przez bramki i ciśniemy 130, potem 120 potem 100, a na końcu poboczem 70 km/h, a Karola dalej nie widać. Po zjeździe na parking czekamy na niego w około 30-35 stopniowym upale, 5 minut, 10, 15 … jest!
30 minut później nadjeżdża. Przejeżdża koło nas, ale tylko macha ręką i jedzie dalej. Spodziewamy się że zaczeka na kolejnym zjeździe, więc ubieramy się, wsiadamy i gnamy maksymalnie przepisowo. Niestety, nie doganiamy go, zjeżdżamy na ostatnim zjeździe do Zadaru, płacimy za przejazd i jedziemy szukać noclegu.
Wszystko fajnie,ale jechać w trasę kilka kkm z jakimkolwiek wyciekiem? Ech,uroki młodości:)
Jak autor wspomniał dobranie odpowiedniego towarzystwa (wspólnych ziomków) do podróży pół sukcesu. Raz pojechałem z kimś kogo wcześniej nie znałem w trasę. Szkoda nerwów każdy ma inny styl jazdy inne prędkości przelotowe, więc dobrane towarzystwo musi być odpowiednie. Z ekipą,z którą byłem w Pradze aż chce się jeździć :-)
Fajny wyjazd :) I do tego z przygodami :)
Gratulacje:)
Przed komentowaniem o strzelaniu polecam lekturę MSZ na temat danych państw, aby nie było kolejnych nieporozumień co do opisów, bo robi to widzę niemały problem. :)
https://polakzagranica.msz.gov.pl/Republika,Kosowa,XKX.html
Zajebista wycieczka , tylko ten kolega na GSF – sierota jakaś nieogarnieta…