Szwajcaria jest pięknym krajem, który oferuje motocyklistom genialne, kręte drogi i zapierające dech w piersiach widoki, jednakże swoim drastycznym kodeksem drogowym potrafi mocno zniechęcić do przyjazdu lub pozostawić sporych rozmiarów pamiątkę po wizycie. Czas na zmiany.
Politycy prowadzą obecnie rozmowy, które mogłyby diametralnie zmienić sytuację zmotoryzowanych w Szwajcarii. Komisja ds. ruchu drogowego chce, aby obniżone zostały mandaty, ale także planuje legalizację wyścigów, które aktualnie dozwolone są jedynie w przypadku pojazdów elektrycznych i gokartów. Warto zaznaczyć, że Szwajcarzy niezwykle poważnie podchodzą do bezpieczeństwa na drogach, dlatego za przekroczenie dozwolonej prędkości o 16 do 20 km/h możemy spotkać się w sądzie. Ten z kolei może nałożyć na kierującego mandat w wysokości od 30 do 360 stawek dziennych, co w praktyce może oznaczać kwotę nawet miliona złotych. Dodatkowo pojawiła się propozycja, aby zalegalizować wyścigi w miejscach, które są do tego stworzone. Aktualnie nawet na obiektach wyścigowych nie ma takiej możliwości, a decyzja taka została podjęta po wypadku na torze Le Mans w 1955, w wyniku którego zginęły 84 osoby. Dopuszczono jedynie wyścigi gokartów o pojemności 250 cm3, a od 2015 roku także pojazdów elektrycznych, wyścigi górskie oraz rajdy.
Szwajcaria idzie śladem Austrii – chce zakazu dla zbyt głośnych motocykli
