Wjazd motocyklem do lasu bez zezwolenia może już wkrótce skończyć się nie tylko mandatem, ale nawet zarzutem popełnienia przestępstwa. Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad projektem, który znacząco zaostrzy kary za tzw. szkodnictwo leśne i wprowadzi surowsze sankcje wobec osób łamiących zakaz jazdy po terenach leśnych. Nowe przepisy mają uderzyć głównie w kierowców quadów i motocykli crossowych/enduro, którzy jeżdżą po lasach w stylu sportowym i czynią tam widoczne szkody. Skutki tych zmian mogą też jednak odczuć zwykli motocykliści, którzy wjadą na leśną drogę „tylko na chwilę”.
Temat jazdy po terenach leśnych powraca regularnie. Obecny stan prawny wciąż traktuje wjazd do lasu jako wykroczenie. Zgodnie z art. 161 kodeksu wykroczeń, kierowca pojazdu silnikowego, motoroweru czy zaprzęgu, który wjeżdża do lasu w miejscu niedozwolonym albo zostawia tam pojazd, podlega karze grzywny od 20 do 500 zł. Jeśli odmówi przyjęcia mandatu, sąd może orzec karę sięgającą nawet 5000 zł. Wjazd do lasu jest w Polsce legalny tylko w wyjątkowych przypadkach – na drogach dopuszczonych do ruchu, prowadzących do parkingów leśnych lub prywatnych nieruchomości. Jednocześnie zarządcy dróg leśnych nie mają obowiązku oznaczania, czy dane odcinki są dopuszczone do ruchu. Jeżeli mamy w tej sprawie wątpliwości, najbezpieczniej jest przyjąć, że nie możemy wjechać.
Co grozi, jaki mandat, za jazdę motocyklem – crossem, enduro – po lesie i sam wjazd do lasu?
Szkodnictwo leśne
W obowiązującym prawie istnieje także pojęcie tzw. szkodnictwa leśnego. Obejmuje ono między innymi niszczenie roślinności, kradzież gałęzi, korzeni czy mchu. Do tej pory takie czyny klasyfikowano jako wykroczenia – bez względu na skalę szkody. I to właśnie ma się niedługo zmienić. Projekt nowelizacji kodeksu karnego przewiduje wprowadzenie nowego artykułu – 290a – który wprowadzi przestępstwo szkodnictwa leśnego. Oznacza to, że za niektóre działania w lesie będzie grozić już nie grzywna, lecz odpowiedzialność karna, z wpisem do Krajowego Rejestru Karnego włącznie.
Ponadto sam art. 161 ma otrzymać nowy paragraf. Ma się tam pojawić wpis o powodowaniu pojazdem znacznego hałasu lub niszczeniu bądź istotnym uszkadzaniu roślin, zwierząt, grzybów, ich siedlisk lub siedlisk przyrodniczych. Jak sami wiemy, wiele motocykli ma zmodyfikowane układy wydechowe, te fabryczne również bywają bardzo głośne. Nie trzeba więc będzie ryć ściółki, by otrzymać zarzuty ze wspomnianego artykułu – będzie wystarczył sam hałaśliwy przejazd leśną drogą.
Kary finansowe
Projekt zakłada wprowadzenie dodatkowych sankcji finansowych. W przypadku poważniejszych naruszeń sąd będzie mógł orzec nawiązkę, czyli obowiązek zapłaty na rzecz pokrzywdzonego w wysokości podwójnej wartości wyrządzonej szkody. Nawet przy wykroczeniach, takich jak wjazd do lasu z nadmiernym hałasem lub uszkodzeniem runa leśnego, przewiduje się możliwość orzeczenia nawiązki do 1500 zł.
Nowelizacja przewiduje także recydywę wykroczeniową. Jeżeli ktoś zostanie złapany na nielegalnym wjeździe do lasu drugi raz w ciągu dwóch lat, kara ma wynieść co najmniej dwukrotność dolnej granicy grzywny.
Przepisy są zbyt łagodne?
Resort sprawiedliwości tłumaczy, że obecne przepisy nie spełniają już funkcji odstraszającej. W 2021 roku odnotowano ponad 36 tysięcy przypadków wjazdu do lasu wbrew zakazom, a trzy lata później liczba ta wzrosła do blisko 58 tysięcy – o ponad połowę. Projekt zmian ma trafić do Rady Ministrów jeszcze pod koniec 2025 roku. Nie wiadomo jednak, czy wszystkie propozycje zostaną przyjęte w zaproponowanym kształcie.
Jeżeli tak się stanie, każdy wjazd do lasu „na skróty” będzie mógł zakończyć się znacznie poważniejszymi konsekwencjami niż dotychczas – mandatem, ale też obowiązkiem zapłaty nawiązki lub, w skrajnych przypadkach, postępowaniem karnym. Warto więc będzie jeszcze uważniej niż do tej pory czytać oznakowania przy wjazdach do lasu i korzystać wyłącznie z dróg dopuszczonych do ruchu. Z pozoru niewinny wybór trasy może nas wkrótce słono kosztować.
Jeśli bym dostał mandat maksymalny to bym im spowodował szkody już na setki tysiecy
Weźcie się lepiej za wycinanie lasów tam po tych maszynach wasze runo leśne nie odbuduje się przez 10 lat po wycince nie mowiac już o znacznym znikaniu setek hektarów lasów nie jednego w danej miejscowości tylko większości. Dziury po szyję po harwesterach bo liczy się jak najwiekszy zysk UNIA daje prykaz i nadleanicta harataja bez opamiętania i wtedy te wszystkie szkody już nikomu nie przeszkadzają.Chory kraj … a jak już ktoś zrobi jakiś tor w okolicy to ludziom zaraz zaczyna przeszkadzać hałas i piszą po burmistrach pojebany kraj